Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2017, 08:27   #5
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Po usłyszeniu komunikatu Ionachkt bardzo niechętnie oderwał się od swojej pracy. Do tej pory odgłosy walki udawało mu się skutecznie ignorować. Dopiero polecenie z użyciem jego imienia wybiło go z koncentracji. Po raz kolejny pracował nad modyfikacją ziarna genetycznego tak aby bardziej uodpornić je na korupcję po wszczepieniu do ciała neofity chaosu. Przez ostatnie lata udało mu sie poprawić współczynnik stabilności o 14,6% co i tak było ogromnym sukcesem.

- Z tej próbki i tak juz nic nie będzie. - Uderzył ze złością pancerną rękawicą rozsmarowując ją na ścianie i ruszył w kierunku drzwi.

Rzucił okiem po pomieszczeniu zastanawiając się czy nie powinien jakoś zabezpieczyć obiekty innych swoich eksperymentów.

- Po co?! - Zapytał sam siebie. - Z dużą dozą prawdopodobieństwa to i tak porażki. - Ionachkt bez powodu odzywał się gdy nikogo nie było w pobliżu. Aparat mowy jaki sobie wszczepił po zdegenerowaniu się oryginalnego powodował, że jego ton jego głosu przypominał owadzi. Struny głosowe zastąpione chitynowymi płytkami dawały mocno niepokojące wrażenie, a z wrażenia tego Ionachkt był bardzo zadowolony. Gdyby słyszano go częściej to efekt zapewne by wszystkim spowszedniał.

Ze stojaka przy drzwiach zabrał tylko miecz i ręczny miotacz. Plecak był nieużyteczny na statku i mógłby wyrządzić sobie nim więcej szkody niż innym, a zbyt wielkie ryzyko napotkania wyznawców Nurgla sprawiało, że Ikona mogłaby być bardziej dla niego niebezpieczna niż przydatna.

Przemierzał korytarzem w kierunku munitorum. Miotacz skutecznie torował drogę. Sporadycznie strumień objął sojusznika, ale utrata kogoś o znikomej wartości bojowej lub objętego paniką nie robiła dla nich żadnej różnicy.

Eskplozja…

Ionachkt wstając na nogi zaczął zastanawiać się ilu zginęło. Miał nadzieję, że sporo. Ranni będą go odciągać od pracy. Im więcej rannych tym gorzej.

- Badania na członkach załogi przeprowadzaj dopiero po uzgodnieniu tego z Radą. - Ionachkt prześmiewczo wspominał warunki jakie zostały mu przedstawione po jednym z pierwszych incydentów jaki spowodował na tym statku. - Z jednej strony mają rację, bo przecież te próbki są bardziej ich własnością niż jego, a z drugiej to tyle materiałów do badań. - W zapamiętaniu przytrzymał spust miotacza dłużej niż było to konieczne.

Nie spodziewał się, że dotrze do munitorum pierwszy. Wnętrze było fascynujące. Z jednej strony miało niewiele wspólnego z tym w jaki sposób Ionachkt wyznawał Nurgla, a z drugiej było piękne. Na początku Nurgle oferował wolność w praktykach jakie dla Aptekarza były zakazane gdy jeszcze był Ultramarine. Z czasem jednak korupcja jaka go objęła pchała go coraz dalej w objęcia Pana Zepsucia. Opierał się jak mógł, ale opieranie się można porównać do stania w pomieszczeniu z toksycznymi oparami. Musisz nabierać powietrza żeby się nie udusić, a nabierając powietrza i tak powoli umierasz. Granica między jednym, a drugim z czasem robiła się coraz cieńsza. Niedługo Ionachkt będzie musiał znowu zaczerpnąć powietrza...

Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos Herolda. Przeklął. Kiedyś ta apatia go zabije. Musiał odtworzyć w myślach sens jego słów.

Ionachkt rozważył ofertę, a jego umysł znowu odpłynął.

Używając poprzedniej analogii zgoda na te warunki oznaczała hiperwentylację toksynami co mogło doprowadzić jedynie do stania się przysłowiową uległą suką Herperitusa mającą mniej wolności niż miał jeszcze za czasów Ultramarines. Został przyjęty do Rady na statku. Mniej lub bardziej został zaakceptowany przez jej członków. Parsknął na myśl o konflikcie z purytańskim Sharaeelem odnośnie czystości jaka powinna panować w sekcji medycznej. Jeśli pragnie zachować jak najdłużej wolność, o którą zawsze walczył, to jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Czas znowu zaczął płynąć.

- Nie jestem zainteresowany - odpowiedział krótko. Ionachkt chwycił mocniej miecz i zaatakował.

Bez plecaka zauważył jak jego demoniczne ciało było wolne. Ataki były potężne ale zbyt łatwe do uniknięcia przez szybszego Herolda. Wiedział, że w ten sposób nie wygra. Zmienił Taktykę. Udał lukę w swojej obronie i przyjął cios cepa na pancerz na lewym boku i wyprowadził kontrę mieczem, który głęboko wgryzł się w ciało Siewcy Zarazy. Lewą ręką złapał za drzewce próbując unieruchomić broń przeciwnika, ale jego jedna ręka była słabsza od trzymającego oburącz broń przeciwnika.

Taktyka ta byłaby skuteczna gdyby nie to, że nurglingów o których starał się nie potknąć robiło się coraz więcej, a dodatkowo w jego polu widzenia zaczął się formować następny siewca zarazy. Z dwoma na pewno sobie nie poradzi.

Ionachkt przeszedł do defensywy blokując mieczem ciosy cepa lub przyjmując je odpowiednio używając pancerza. Każdą wolną sekundę poświęcał aby zabić kolejnego nurglinga oraz przemieszczać się w kierunku swojego nowego celu. Zaryzykował przyjęcie potężnego ciosu i wykonał sztych dobijając siewcę zanim jeszcze w pełni powstał.

Cios jaki spadł na niego był tak potężny jak się spodziewał. Pancerz pękł a cep napotkał zmutowane dzięki darom Nurgla ciało. Gdyby to, to pewnie z organów wewnętrznych została by papka. Aptekarz został rzucony o ziemię i wylądował na plecach. Już miał sie poderwać na nogi gdy zobaczył, że z kratki wentylacyjnej na suficie wypełza Sykorax.

Tułów Sykorax zatrzymał się na kilka sekund zaraz po wyjściu z szybu. Rozglądała się po pomieszczeniu i oceniała sytuację. Jej wzrok spoczął na Ionachkcie, a następnie na odwróconego do niej plecami Herolda. W tym czasie wszystkie kończyny jakie musiała sobie wybić ze stawów, aby przeciskać się zbyt małym szybem wskakiwały bezszelestnie na miejsce. Gdy skończyła dobyła swoich czterech szabli energetycznych.

Aptekarz kupił dla niej czas. Udał nieporadnego kraba i sprowokował kolejny cios jaki tym razem udało mu się sparować mieczem. W tej sekundzie Sykorax zsunęła się z gracją w dół tnąc każdą z jej szabli. Aptekarz był niemal pewny zwycięstwa widząc jak Herold traci obie ręce i wyprowadził potężny kończący walkę atak, który mimo logiki został sparowany.

Cep w dalszym ciągu trzymała lewitująca, bo widocznie odcięta od ciała ręka. Siewca Zarazy zaczął wirować w miejscu nie dopuszczając nikogo do siebie i jednocześnie z kadzidła zaczęły wydobywać się trujące opary, a dodatkowo zmaterializowana Entropia.

Jedna struga poszybowała w kierunku Ionachkta. Ten zasłonił się rękawicą. Jej wpływ momentalnie przeżarł się przez pancerz i dotarł do skóry. Wszedł z nią w reakcję i zneutralizował się zadając płytką ranę. Kolejne z błogosławieństw Nurgla. Aptekarz jednak musiał pamiętać aby nie wdychać oparów. Dla niego może nie byłyby tak zabójcze jak dla innych, ale mocno nieprzyjemne. Sykorax natomiast zwinnie unikała strumieni Entropii. Spotkanie z jej skóra mogłoby być o wiele gorsze w skutkach.

Chwilowy impas został przerwany poprzez cień jaki pojawił się w otwartych drzwiach. Makamete, wkurwiająca, wiecznie lewitująca, jej wysokość.
- Teraz dopiero zrobi się ciekawie - rzucił do siebie Ionachkt.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 12-11-2017 o 13:38.
Raga jest offline