Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2017, 13:57   #10
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Ona uważnie obserwowała jednego i drugiego mężczyznę.
Zaar oprócz pierwszych skojarzeń przypominał jej też … labradora. Słodkie oczęta, lekko ciapciowaty wyraz pyska i sama słodycz zamknięta w butelce … to znaczy ciele kolesia w skórzanej kurtce.
“Zaliże słodkością na amen” - błysnęła myśl.
- Jak będziesz określał? - przeniosła spojrzenie na pijaczynę.
Zastanawiała się który z nich jest groźniejszy. Cicha woda czy merdający ogonem psiak. Może to dlatego Zaar?

Odsunęła lekko stołek od stolika, chcąc wydobyć się spod wpływu labradora. Przytłaczał ją irracjonalnym poczuciem bezpieczeństwa.
- Nie jesteś podstawiona - głos Czarnego nie był tak miły dla ucha. Lekko zachrypnięty i niski.
- Gdybyś była, to zabilibyśmy cię. A że nie jesteś, to podeszliśmy i siedzimy sobie radośnie jak taka rodzinka w Maku.
- Czarny, daj spokój. Ona szuka pomocy, nie twojego chorego humoru - upomniał go Zaar, po czym kontynuował.
- Czarny ma swoje sposoby. Już wie, że ty to ty. Poza tym wahadełko cię znalazło. - powiedział to tak, jak gdyby “wahadełko” było oczywistą metodą poszukiwań zaginionych.
Ona spojrzała na Zaara jak na świra.
- Wahadełko… - pokiwała głową ostrożnie jakby to Zaar potrzebował pomocy. - Jasne. Co to za robota, jaką miałam dla was zrobić? Te dokumenty to fałszywki? Kim są oni? - mówiła wolno jak zwykli czynić normalni ludzie w stosunku do ...tych mniej normalnych. Oceniała jak bardzo marnują jej czas.

Zaar westchnął głęboko.
- Odezwałaś się do mnie niecałe dwa lata temu. Byłaś w grupie imigrantów z Ukrainy po tym jak Cesarz Putin zajął resztę kraju. W każdym razie dość szybko poszło ci odnalezienie się w naszej, polskiej rzeczywistości. Znalazłaś mnie przez mój kanał na YouTube. Napisałaś, że wiesz o pewnych powiązaniach, które mogą mnie zainteresować.
Ocenił reakcję dziewczyny, jakby sprawdzając co pamięta. Nie widząc reakcji kontynuował.
- W każdym razie okazało się, że wiesz o nas. Garou.

Ostatnie słowo było przez niego wyraźnie podkreślone, i wyraźnie czekał na reakcję dziewczyny.
- Garou. Jakaś grupa uderzeniowa? Bojówki? Gliny w cywilu? - Ona zmrużyła oczy, próbując zgadywać o czym mówi siedzący przed nią Słodkoś.

Zaar spojrzał na swojego towarzysza szukając pomocy. Czarny jedynie wzruszył ramionami.
- Cóż… media kreują nas na tak zwanych ekoterrorystów. Choć nie chodzi wcale o ekoterroryzm, ale wygodnie jest im ukazywać nas w takiej a nie innej formie. W każdym razie trafiłaś na ślad pewnej grupy kapitałowej, która łączy największe korporacje z praktycznie wszystkich segmentów gospodarki. Widzisz, Google, BP, Samsung, McDonald… Wszystko ma jedną i tę samą grupę kapitałową nad sobą, a cała światowa gospodarka jest sterowana wewnętrznie przez zarząd owej grupy. Nazywają się Pentex.

Znowu czujne oko czekało na reakcję dziewczyny.
Teraz dostrzegło poruszenie brunetki. W plecaku leżała karta dostępu z logo o tej nazwie.
- Pentex. I co? Ta grupa Garou to co? Dąży do obalenia tego establishmentu? - słówko cesarz jakoś grało główne skrzypce. Cesarz, grupa kapitałowa, ekoterroryści. To ostatnie nie pasowało do układanki.
- Najogólniej rzecz biorąc, to mniej więcej tak. Choć bardziej chodzi o to, że chcemy uświadomić ludziom co się dzieje. Widzisz, poza tą całą otoczką megakorporacji jest coś jeszcze. Otóż Pentex dysponuje kapitałem i możliwościami pozwalającymi na degenerację ludzi jako gatunku.

Westchnął. Najwyraźniej temat był trudny do przedstawiania komuś “od zera”
- Taki McDonalds, - zatoczył ręką po “restauracji” w której siedzieli. - Mają jedzenie nafaszerowane cukrem i tłuszczem, szeregiem uszlachetniaczy smaku. A wiesz na przykład, że zapach płynu do podłóg, którego używają zawiera w sobie środki mające zwiększyć apetyt? Mają zestaw Happy Meal dla dzieci. Z jabłkami z eko-upraw. Ale co z tego, skoro mają też aplikacje na tablety, dzięki którym dzieci uczą się przez zabawę. A podprogowo dostają informację: “masz ochotę na frytki”. Nawet muzyka która leci z głośników ma podprogowy przekaz.

Zaar zdawał się być nie do końca pewien, czy Ona wyłapuje sens.
- I takie działania jakie są w tej restauracji można przenieść na rynek globalny. Pentex chce uzależnić od siebie ludzi na każdym kroku. A najgorsze są ich komórki działające w segmencie medycznym. I genetycznym. Dlatego zgłosiłaś się na badania do Państwowej Akademii Nauk. Tu w Poznaniu mamy Instytut Genetyki Człowieka. Miałaś nosa. PAN był powiązany z Pentexem, choć nie w tak oczywisty sposób, żebyśmy mogli to udowodnić. Trop prowadził do Łodzi. Bionanopark.

Kolejne słowo, które miało coś mówić Onej. Kolejna pauza, choć nauczony doświadczeniem Zaar kontynuował po chwili.
- Dawny instytut PAN w łodzi nagle znalazł prywatnego inwestora z Rosji. I Dawny PAN został przekształcony w Bionanopark. Najnowocześniejszy kompleks laboratoriów w europie. Między pomieszczeniami mają półmetrowe ściany z żelbetu. Po co? Nie wiadomo. Miałaś tam się włamać. Znaleźć dowody. Lub chociaż poszlaki. Trzy dni temu sygnał z twojego telefonu zniknął na ulicy Debois w Łodzi. Podejrzewam, że tworzą tam Pierwszą Drużynę.

Zaar w końcu zamilkł.

Ona też się nie odzywała trawiąc wiadomości.
- Ja… - zachrypiała nieswoim głosem. Oczyściła gardło, nabrała oddechu i zaczęła na nowo - Jakie badania? - spojrzała na Czarnego - I jak włamać do nowoczesnego kompleksu?
Jej poranne wyczyny jakoś zaczynały składać się w całość. Zamrugała kompletnie oszołomiona. - Jak ja się właściwie nazywam?

Zaar otworzył szeroko oczy. W zasadzie logiczne, że dziewczyna nie zabrała ze sobą dokumentów na akcję. Jedynie fałszywki. I niczego nie pamiętała. Jego szczęka powoli schodziła w dół im bardziej docierały do niego te fakty.

- Żenia Bondar - odpowiedział bez wahania Czarny. - Po mężu Kowalska. A w kompleksie prowadzi się badania nad udoskonalaniem ludzi. Poprawianiem ich zdolności. Tworzeniem super-żołnierzy.

Ona otworzyła szeroko oczy.
- Po… po… mężu?! - zerwała się gwałtownie w całkowitej panice - Superżołnierze?
Czuła, że za chwile hiperwentyluje. Ogarnęło ją dziwne uczucie odrealnienia, chłodu i gorąca jednocześnie. Łapała raptownie powietrze w krótkich urywanych łykach. Pakiet informacji całkowicie zalał jej umysł i przerósł chwilowo wytrzymałość. Jest jakimś szpiegiem? Ona? Białe lakierki mignęły jej w kącie oka. Żenia, nie Ona. Kowalska, Bondar, Tetmeyer… ekoterroryści, Pentex… udoskonalanie ludzi…skok przez płot i wszechogarniająca pustka. Cofała się od Zaara i Czarnego a zapach Maców sprawił, że pochłonięta niedawno bułka wróciła szybciej niż została zjedzona i wylądowała na wypolerowanej posadzce galerii.

Niemal natychmiast pojawił się uczynny pracownik “restauracji” z wymalowanym na twarzy “Czego tu szukasz?”. Zaar podszedł do dziewczyny. Tymczasem Czarny wstał i położył dłoń na ramieniu pracownika.
- Zatruła się waszym ścierwem. Weź pan to posprzątaj i ciesz się, że nie wezwiemy sanepidu. Ile tu robicie obrotu? Sześćdziesiąt tysięcy złotych? Ty dziś jesteś kierownikiem? Kogo obciążą za czterodniową kontrolę sanepidu?
Buta pracownika z Macka topniała. Na jego twarzy pojawił się strach i bez słowa ruszył na zaplecze. Coś podpowiadało dziewczynie, że pobiegł po mopa.

Zaar objął ją delikatnie i powiedział cicho:
- Chodź, pojedziemy do mnie. Trochę za szybko ci to wszystko mówimy. Tutaj są schody na parking. Chodź.
Jego głos niemal szepczący był jedynym co koiło jej skołatane serce.

Ona otarła drżącą dłonią usta.
- Masz cokolwiek...zdjęcie...dowód? - chciała uwierzyć Zaarowi ale w stanie obecnym nie wiedziała co jest prawdą a co nie. Nie wiedziała kim jest ani o kawałek bardziej niż dzisiejszego poranka. - gdzie ja mieszkam? Czemu chcesz jechać do siebie jeśli ten cały Pentex może cię przeze mnie namierzyć? - ściągnęła brwi czując kolejny skurcz żołądka. Pobladła.

- Czekaj chwilę - wyjął z kieszeni telefon i zaczął wchodzić w zdjęcia - ja mam lepszą tarczę niż ty. Jestem tak jakby osobą publiczną. Tak jakby… o! - Podsunął jej telefon. Były na nim zdjęcia kilku osób. Rozpoznała Czarnego stojącego na uboczu w długim płaszczu. Bliżej, przy ognisku były Aniela i Ona. Piły piwo. Były w kurtkach. Chyba była jesień. Jakiś facet, którego nie widziała dotychczas coś śpiewał, albo krzyczał. Na kolejnych zdjęciach pojawiał się i Zaar. Mieli wspólnego selfika. Co ważne wyglądała na nim na szczęsliwą, a nie zastraszoną. Zdjęcia kojarzyły się z miłą imprezą przy ognisku.
- Zresztą, jest jeszcze coś o czym chciałem pogadać. Ale to może nieco mocniej wywrócić twój pogląd na świat.

Fala ulgi zalała brunetkę gdy wpatrywała się zachłannie w pokazywane jej fotki.
To nic, że stała półnaga, śmierdząca i kradzionych lakierkach.
Zawartość plecaka zaczęła nabierać nieco mniej ciężkości, gdy skinęła wolno Zaarowi:
- Ok. - nie była pewna na co się zgadza. Czy na powrót do jego miejscówki czy na kolejne informacje. Zerknęła na Czarnego z pytaniem w oczach.

On zaś tylko machnął głową na znak tego, że czas iść. Nabrała dziwnego wrażenia, że ten człowiek odzywa się tak rzadko dlatego, że każde wypowiedziane przez niego zdanie będzie prać jej mózg. Po chwili zjeżdżali w dół na parking Żółty dziwnym pasem transmisyjnym, który miał rozwiązywać kwestie inwalidów i schodów ruchomych.

 
corax jest offline