Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2017, 19:47   #7
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Ryś. Co za głupia ksywa. Czy na prawdę nie było nic lepszego? Już nawet Eckhard jest lepsze. Mimo pogodnego dnia najemnik nie potrafił wykrzesać z siebie ani odrobiny entuzjazmu. Śmierć nie jest niczym obcym, gdy jest się najemnikiem, ale utrata całej kompanii najemnej, z którą przehulało się ładnych parę lat w deszczu, błocie, pomyjach, rynsztoku częściej niż słońcu to co innego. Razem na dobre i złe. Dzielili ze sobą ostatnią kromkę chleba w parszywe dni i dziewki gdy brzdęku było pod dostatkiem. A teraz nie ma nikogo. Ta głucha pustka i cisza, choć jechał od paru dni z inną, dość ekscentryczną grupą, sprawiało że Eckhard nie umiał znaleźć dla siebie miejsca.
Nie pamiętał dokładnie jak wplątał się w to towarzystwo, ale musiał przyznać, że możliwość odezwania się do drugiego człowieka, oraz potrzeba bycia potrzebnym zdecydowanie lepiej pozwalała znieść parszywy humor.
Podczas podróży, ale także w trakcie karczemnej burdy najemnik dał się poznać jako kompetentny wojownik. Nie ważne, czy z kuflem, nogą od stołu, czy krótkim mieczem, który miał przewieszony w poprzek na plecach na wysokości lędźwi, ten niewysoki, bo mierzący ledwie sto siedemdziesiąt centymetrów, szczupły rudzielec z lekką łysiną na czubku potrafił się nie tylko bronić, ale i ostro kąsać.
Podczas podróży z chęcią udzielał lekcji szermierki innym, jeśli tylko był o to proszony. Okazywało się wtedy, że dysponuje również poczuciem humoru, a nawet cierpliwością.

Widok opustoszałej osady nie podobał mu się wcale. To nie jest normalne, że rybacy porzucają dorobek swojego życia. Razem z resztą odstawił wierzchowca i dobytek do stodoły, radząc by nie zdejmować siodeł, dopóki nie wrócą z rekonesansu. Zdjął swój brunatny podróżny płaszcz z kapturem, który doskonale chronił przed deszczem i wiatrem na szlaku, ale ze względu na ciężar był niepraktyczny w walce i ruszył z Nilsem na zwiad.
Miał na sobie prostą, ale praktyczną zbroję skórzaną utwardzaną w oleju i wzmacnianą stalowymi ćwiekami, kolcze ochraniacze na uda i wysokie buty z ochraniaczami na piszczele i ścięgna. W prawej ręce trzymał swój ulubiony krótki miecz jednosieczny o klindze lekko zakrzywionej przy końcu, ale nadal pozwalającej na dźgnięcia, do lewej przytroczony miał puklerz.

To co interesowało Eckharda najbardziej, to tak zwane "żywe dusze" - żyjące ludzie, ale także zwierzęta gospodarcze. Wchodził do chat jak do siebie, pewnie ale zachowując ostrożność. Oczywiście, nie pogardziłby monetami, czy innymi dobrami, jeśli trafiłyby się, jednak przede wszystkim szukał kogoś żywego. Może śladów walki? Krwi?
Jego wzrok poszukiwał też innych śladów mogących sugerować, że wieśniacy zostali zaciągnięci, a może pogrzebani gdzieś w okolicy?

Niski wzrost, ciemno rude włosy może i były charakterystyczne, ale to, co było najbardziej przyciągające uwagę to magnetyczne spojrzenie nietypowych oczu. Eckhard miał bowiem lewą tęczówkę w kolorze popiołu, prawą zaś w kolorze ciemnego piwa. Już samo to powodowało, że trudno było się wyzwolić z spod jego spojrzenia, ale spore oczy w kształcie migdałów potęgowały efekt sprawiając, że nie raz mężczyzna był w stanie "unieruchomić" przeciwnika samym spojrzeniem.

- Jak daleko stąd uda nam się dojechać przed zmierzchem? - spytał Nilsa, gdy wędrowali po opustoszałej wsi. - Znajdziemy lepsze miejsce na noc niż coś z kominkiem pod strzechą? - jego głos był w gruncie rzeczy przeciętny. Ani niski, ani piskliwie wysoki. Jeśli trzeba by go scharakteryzować, to był raczej cichy niż głośny i zdecydowanie nie melodyjny. Szorstki niczym zarost na brodzie.

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 06-11-2017 o 19:50.
psionik jest offline