Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 21:57   #7
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
~Dlaczego nic nie udaje się nigdy za pierwszym razem?! - Pomyślał zirytowany Sharaeel, odbierając kolejne raporty. Trzeba było szybko rozdysponować dostępne siły i ratować co się da.
-Proteus! Bierz wszystkich, których masz pod ręką i przyjcie do maszynowni, mają tam sytuację kryzysową. - Pogonił Khornitę, którego alarm złapał z gaciami wokół kostek. Gdyby działał bez obsuwy, ograniczenie strat byłoby łatwiejsze.
-Setebos, wysyłam wsparcie. Utrzymajcie się jak najdłużej. - Co więcej mógł mu powiedzieć, pozostało mieć nadzieję że wytrzymają.
-Beshan! Nie przechwalaj się, tylko zapierdalaj pokład niżej wesprzeć Charona! - Wydarł się przez vox do starego Astartes. - Jeśli demony rozwalą sterowanie, to świątynię wyjebie prosto w burzę, a wtedy kaput!
Nadal zostały miejsca, które wymagały uwagi, a dostępne jednostki już się wyczerpały.
Chociaż...
-OBERON!!! - Głośniki we wszystkich sektorach rozdarły się na pełny regulator - Rusz swoją mackowatą dupę i bierz swoich ludzi do sekcji medycznej! Inaczej osobiście wywalę Cię w próżnię jak z tego wyjdziemy! - To nie była perswazja, groźba ani blef, Sharaeel był ponad takie gierki. On stwierdzał i Oberon mógł być pewien, że jak powiedział tak zrobi, choćby po trupach. Nie było jednak czasu czekać na odpowiedź, znów rozdarł mu się w głowie sygnalizator, kolejna fluktuacja pola Gellara.
-Jak nie urok to sraczka... - Zaklął pod nosem, a po chwili dotarło do niego, że tym razem dziura pojawiła się na mostku. - Niech to Tzeentch przeklnie!
Pół tuzina pomiotów wyroiło tak blisko, że niemal czuł ich smród.
-Stan zagrożenia na mostku, reaguję! Kontakt po zażegnaniu kryzysu. - Posłał na kanałach prywatnych do reszty Rady. Ruszył na miejsce by zaradzić na tę inkursję. Salwa pocisków energetycznych powinna wystarczyć, jeśli zdąży zanim pomioty się otrząsną z szoku masowej mutacji. Jeśli nie, cóż wywiąże się walka. Oby załoga się otrząsnęła i go wsparła w razie konieczności.
Dotarcie na miejsce zajęło mu krótką chwilę. Przystanął, wycelował i posłał deszcz kul energetycznych w skupisko zdeformowanych kreatur. Cztery pociski dosięgły celów, dezintegrując je na miejscu, jeden jakimś niemożliwym fartem uchylił się. Niestety kilka sfer uderzyło w aparaturę, powodując uszkodzenia. Sharaeel będzie je musiał potem naprawić. Jeden pomiot otrząsnął się i zaczął biec w stronę załogi, młody heretek nie pozostał jednak bierny i przeciął jego szarżę swoją własną. Spuścił koniec swojej laski na coś, co zapewne miało być jego głową. Pod jej nasyconym mocą Warpu dotykiem stwór zamienił się w kupkę brei. Pozostał jeden pomiot, wciąż w szoku. W kilku krokach Sharaeel znalazł się obok i zakończył jego nędzną egzystencję.
Starcie zakończyło się, zanim tak naprawdę się zaczęło, nie powstrzymało to jednak wybuchu paniki na hali. Młody Magos nie był dowódcą, ale na mostku musiał zapanować porządek. Chciał przemówić załogantom do rozsądku, nie przewidział jednakże iż nie każdy ma tak odporną psychikę jak on. Strzępił więc język po próżnicy tracąc cenne sekundy, a oni wariowali i pchali się do wind by uciec i tratując kilku przy okazji, jednego przepołowiły zamykające się drzwi. Niestety przeciążyli je i kabiny zablokowały się między pokładami, więżąc ich.
Sharaeel pognał z powrotem do głównej konsoli, musiał odblokować windy, albo najbardziej kompetentni członkowie ich załogi (nie licząc jego bezpośrednich podwładnych rzecz jasna) zwyczajnie się uduszą.
-No dalej maleńki, nie zawiedź mnie teraz... - Wyszeptał, ponownie wnikając w ducha Ostatniej Nadziei Ludzkości. Hamulce wind były zaciśnięte, tylko dzięki temu kabiny jeszcze się nie roztrzaskały, ale to także uniemożliwiało ich poruszenie.
-Dobra, trzeba to załatwić delikatnie... - Mruczał pod nosem, układając plan. Swoim darem dotknął hamulców i minimalnie je rozluźnił, ręcznie byłoby to niemożliwe. Windy zjechały na najbliższy poziom, a drzwi się otworzyły, wypuszczając załogę.
-Teraz wracać do pracy! Na mostek raz, raz! Tylko bez szaleństw. - Rozbrzmiało z głośników przy i wewnątrz wind.
-Sytuacja na mostku opanowana, przynajmniej narazie. - Skontaktował sięz resztą Rady, jak zapowiadał. Miał nadzieję, że pozostali ogarną przydzielone im sektory.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 10-11-2017 o 19:14.
Eleishar jest offline