Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2017, 10:39   #123
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz i Atanaj weszli do uliczki, gdzie spomiędzy beczek wylazły jeszcze trzy podrostki. Dziewczynka zaczęła:

- I tak stałeś się kiljentem Watahy Verborgenbucht. - Franz prawie się roześmiał. Raz, że nazwa była śmieszna, tak samo jak powaga dziewczynki. Dwa, że wiedział czym jest ta Wataha - bandą młodzików z okolic Salkalten, która jest nadzorowana przez nieco większą organizację. Dobrze Franzowi znaną. - Narazicie się nam, narazicie się ważnym osobom. Nasza część pracy wykonana, niejaki Kislevczyk i brzydki najemnik kierują się do Birkeweise. Teraz nasze pieniądze. I dwa srebrne dodatkowo, bo zaangażowałam w to kilka więcej osób.

Franz wywrócił oczami. Po raz kolejny podczas tej wyprawy. Wyglądało na to, że lokalna banda opryszków (bądź co bądź, uzbrojona i pozująca na groźną) postanowiłą oskórować go z kolejnych srebrnych, które przecież tak pieczołowicie uniósł z nawiedzonego okrętu. Z jednej strony, ogarniało go pewne wzruszenie. Dziewczyna przypominała mu nieco jego samego, za lat młodzieńczych, kiedy to kradł bez pokory drobnostki z mieszkań we wsi opodal. Z drugiej strony, nie w smak była mu grupa smarkaczy machająca przed jego nosem sztyletami.

W głowie zaświtało mu, że lokalna banda może mieć coś wspólnego z Salkalten. Nie wiedział, czy tak było naprawdę, czy był to czysty przypadek, jednak postanowił zaryzykować. Ostatecznie, nie zamierzał zapłacić młodzikom. Za dużo kosztowała go ta wyprawa, by teraz wydębiali od niego pieniądze smarkacze z niewiadomo gdzie.

- Dwa srebrniki zapewne mniej są warte niż niż trzy złote korony… - westchnął. - A jeszcze mniej warte są trzy miedziaki. Uważałbym na twoim miejscu w dobieraniu nazw. Jeśli wiesz, o czym mówię. To, czy się dobrze sprawiliście, okaże się wkrótce. Wolałbym jednak, żebyś rzekła mi co nieco o Dignamie. Jeśli w ogóle coś o nim usłyszałaś.

Schierke przesunął kciuk po ostrzu topora przy pasie.

Po słowach Franza niektóre dzieciaki przygotowały się do… czegoś. Czy była to ucieczka czy walka - nie dane się było tego dowiedzieć mężczyznom w alejce, bo dziewczynka powiedziała twardym głosem:

- Spokojnie. - Potem zwróciła się do Franza: - Co do szlachcica… On jest nawet normalny. Kocha jedynie za bardzo córkę. A ta jest dziwna, dziwna. Podobno dzieciofijka. W sensie dzieci chędoży. Ale wszyscy to wiedzą. Nie wszyscy wiedzą czego innego. Otóż córuchna herr Dignama podobno się samym mrocznym bóstwom - głos dziewczynki zadrżał -do łoża ładuje. Jakie dwa lata wcześniej nawet i łowcy czarownic tu byli i przeszkadzali nam w robocie. No i sprawdzali herr Dignama. Jednak nic nie znaleźli. A teraz, jeżeli uważasz, że wykonaliśmy dobrą robotę, możesz nam dać umówionego srebrnego za rozmówienie o waszych ichmościach. A informacje o szlachcicu masz za darmo.

Franz rzucił srebrną monetę w ręce dziewczynki.

- Przekonamy się, ile jest warte to rozmówienie - rzekł Schierke. - Za parę dni, kiedy być może będę go potrzebować. Ale odpracowałaś swoje i twoi kompanioni. Masz tutaj srebrnika. Żebyś dobrze mnie wspominała. Wiesz, jestem jak dobry wujek. Lubię rozpuszczać swoje siostrzenice. Jeśli mi się przydasz jeszcze, kto wie? Ha!

Wyglądało na to, że wcześniejsza przestroga Atanaja nie była nieuzasadniona - Ungoł rzeczywiście miał dobre informacje, skąd je wziął? Najemnik nie wiedział tego.

- Powiadasz, że córuchna gustuje w dzieciach. Rzecz to ludzka, starsze zawsze będzie ciągnęło do młodego. Znasz kogoś, kto był w jej łożu i wrócił do wsi?

- Bezdomne dzieci i biedaków. Sprzedane, nigdy nie wróciły. Dziękujemy za pieniądze, znikamy!

Dzieciaki rozbiegły się w różnych kierunkach, jednak wszystkie najpierw skłoniły głowę przed Franzem.

- Więc, to jest zrobione - rzekł jakby do siebie najemnik, po czym odwrócił się do Atanaja. - Skąd wiedziałeś, że córcia Dignama to kultystka? Komplikuje to nieco rzeczy, ot, człowiek chce mieć czystą robotę na swoim podwórku, a tutaj jacyś pierdoleni wyznawcy mrocznych bóstw. Zdać by się mogło, że nic w tym cholernym Imperium nie jest takie, jak się wydaje.
 
Santorine jest offline