Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2017, 00:24   #126
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

- A chuj by to strzelił! - warknął Ragnar, który właśnie zasypiał, żeby odpocząć chwilę przed swoją wartą. Najszybciej jak umiał uszykował się do walki. Jeśli to wrogowie to zapłacą mu za odebranie tej chwili relaksu. Jeśli to jednak nie był żaden przeciwnik to może z nerwów dostanie sraczki od wściekłego spojrzenia krasnoluda.

- Dajcie mi tu któregoś! Jeszcze dziś położy się spać niższy o głowę! - warczał dalej.

Gdy był już gotowy do walki, kątem oka zauważył, że Brenton męczy się ze swoją zbroją.

- Pomogę ci, Młody, bo możesz nie zdążyć.- mruknął niezadowolony, nie chcąc wyładowywać swojego podłego nastroju na towarzyszu broni.

Brenton ledwie wdział zbroję, strażnicy zaczęli już krzyczeć. I to chyba w przerażeniu. Furbin, który trzymał się blisko swoich towarzyszy, zaklął szpetnie. Brenton nic z tego nie zrozumiał, oprócz słów “przeklęte mutanty”, natomiast Ragnar skrzywił się, słysząc bluźnierstwa, które wypluł z siebie krasnolud. A potem zaczęło się piekło…

Ragnar ustawił się przy barykadzie. Wtedy też udało mu się to usłyszeć odgłosy, jakby ktoś wbijał gwoździe do pobliskiego wozu i coś ciągnąc. Dostrzegł także mutanta pod barykadą - nie przypominał człowieka, bardziej zwierzoczłeka.

Słychać było przekleństwa strażników i krzyki przerażenia. Na razie brak krzyków bólu. Cavaletti nawołuje woźniców do walki, ale ci mają go w dupie i chowają się w wozach. Kucharz ruszył na południową barykadę. Furbin krzyknął do Ragnara, że idzie pilnować północnego zachodu, bo coś tam słyszy.

Weteran przygotował się do ciosu. Mutant, który jak dostrzegł krasnolud, od pasa w dół jest wielką jaszczurką, rzucił się na barykadę, jednak nie udało mu się przecisnąć. ”Zwierzoczłek” wciskał się w przestrzeń między barykadą, gdzie skutecznie zranił go kucharz. Zaraz potem Ragnar wykonał potężny cios toporem we włochatą pierś - krew i kości bryzgają na wszystkie strony, a biedna istota z żałosnym jękiem stała się kawałkiem barykady. Kolejny mutant 12 zbliżył się do południowej barykady, na jego widok kucharza zmroziło w miejscu. Co nie dziwi - skurczybyka Chaos wywrócił na drugą stronę i zamiast skóry widać plątaninę nerwów, wnętrzności i kości. Obrzydliwy widok!
Jednak strażnik i Ragnar trwali na miejscu, trzeba było bronić obozu!
Mutant obok Ragnara oberwał bełtem i spróbował wykorzystać swoją masę i wielkość, żeby połamać barykadę i przebić się do środka - jednak tylko nabił się na pale i zawisł bezwładnie. Zginął jak kretyn, ale zrobił wyłom dla innych. Kolejny wszedł w wyłom barykady, ale przygotowany Ragnar uderzył. Raniony mutant, którego noga oberwała po nerwach, kościach i tętnicach prawie pęka. Mutant zaczął przeraźliwie krzyczeć i zaczął uciekać, jednak topór Ragnara wyłuskał i tak widoczny kręgosłup i nerkę, mutant zaś padł na ziemię, rozlewając wokół pełno cuchnących płynów.

Ragnar zaszarżował na kolejnego mutanta. Ten na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły facet z wyłupiastymi oczyma. Dopiero po chwili Ragnar dostrzegł, że w świetle płomieni nie błyszczy jego zbroja, lecz łuski porastające ciało. Dostrzegłszy popieprzenie wszystkich innych napastników i dość kiepską sytuację w obozie zatrzymał się, trzeba było zachować ostrożność.

Jeden skoczył na kucharza i przygwoździł go do ziemi. Kotłują się, co wyglądli dość dziwnie, bo z pleców mutanta sterczy wierzgająca noga. Mutant, na którego szarżował krasnolud, zaatakował strażnika, jednak temu udało się obronić. Ragnar postanowił pomóc kucharzowi. Strażnik może sobie poradzi. Nie miał jednak czystego ciosu, mógłby trafić kucharza, więc powstrzymał się na chwilę od ataku, czekając na szansę.

Pod nogami Ragnara mutant zranił kucharza jakimś nożem. Strażnik obok Ragnara zranił swojego wroga. Kucharz wyrywał się mutantowi i stanął na nogi. Z wozu, obok kucharza, wychyla się dziewczynka i kłuje jakimś żelaznym szpikulcem mutanta, jednak chyba nie robi mu większej krzywdy.

Ragnar zaatakował dwukrotnie mutanta, któremu wyrwał się kucharz i zmienił go w trupa.
Z wozu inny mutant zaatakował Ragnara dziwną bronią - jakimś hakiem, który wydaje się być przedłużeniem ręki. Ragnar się nie spodziewał i ledwo, ledwo odbił cios. Tarcza się nie rozpadła, ale była mocno uszkadza.

Kucharz powiedział do Ragnara: “Pilnuj wejścia!” i wbiegł do środka, wpychając do wozu córkę.
Weteran zaatakował tego, na którego wcześniej szarżował, ale zamiast ciężkiej rany było tylko lekkie draśnięcie. Mutant spróbował oddać, ale jego cios został sparowany. Tarcza rozpadła się w pizdu! Mutant na wozie spróbował zaatakować ponownie Ragnara, ale bardzo skutecznie zaatakował wóz. I dziwna szpono-hako-łapa uwięzła mu między deskami. Kucharz wychynął z wozu i odrąbał tasakiem hakołapę.

Mutanty krzyknęły bardzo ludzkim głosem i zaczęły nawoływać do ucieczki. Te obok Ragnara rzuciły broń i krzyknęły: “Nie zabijajcie, poddaję się!

“Tych co się poddają trzeba przesłuchać!” krzyknął Brenton do Ragnara.

- A chuj by to… - “Ma rację…” pomyślał krasnolud, który już brał zamach. Z jęknięciem pełnym zawodu zawodu zatrzymał broń, ale nie opuścił. Tak na wszelki wypadek.
- Związać ich! Muszą odpowiedzieć na kilka pytań! - zarządził tonem dowódcy.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline