Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2017, 22:29   #5
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Gdy dotarło do niej, że została złapana i że sytuacja robi się mało pozytywna, mało co nie zmoczyła portków ze strachu. Wielki Kozak z twarzą poznaczoną bliznami nie wyglądał ani przyjaźnie ani głupio. Pożałowała, że dała się podpuścić i wplątać w zakład z dwoma obszczymurkami.

Rude brwi powędrowały w górę, gdy Lorelei próbowała zrobić dobrą minę do złej gry i nadać twarzy uwodzicielskiego wyrazu, o jakich rozmawiała niedawno z przyrodnimi siostrami.

- Co ty robisz dziewczynko? - odezwał się wojownik, spoglądając na ręce próbujące wymacać przypiętą do pasa sakiewkę, ukrytą pod futrem z niedźwiedzia którym był okryty. - Doigrasz się kiedyś dziecko - rzucił i wtedy nieznajoma spojrzała na niego.

Bystry wzrok jasnobrązowych oczu, ocean piegów zalewający twarzyczkę dziewczyny urzekły błyskawicznie wielkiego człowieka pochodzącego z Kislevu.

Douko chwycił ją mocniej za rękę, która puściła sakiewkę i posadził koło siebie na ławie. Dziewczyna czerwieniła się i bladła na przemian, próbując się wyrwać i rozewrzeć mocno zaciśnięte na ręku palce.

- Życie ci niemiłe, czy masz bogatych rodziców co z kłopotów cię wyciągają? - zapytał Douko puszczając chwyt.

Dziewczyna miast opowiedzieć zerwała się natychmiast do ucieczki licząc na łut szczęścia i niezgrabność Niedźwiedzia, jak nazwała Kozaka w myślach.
- Stój bo zawołam straże - powiedział spokojnym głosem - Usiądź, pogadamy. Może wytłumaczysz mi się co tu robisz, dziecko?

Młoda zatrzymała się w pół ruchu, wygięta niewygodnie nad ławką.
- Dziecko - prychnęła oburzona - Nie jestem dzieckiem. - minę miała taką, jakby to ona robiła Kozakowi łaskę, że została. Powoli osunęła się na ławę, opierając łokciami o blat i odrzucając poły burego płaszcza.

- Kim więc jesteś? - zapytał Kislevita, widząc minę dziewczyny - Jesteś głodna? Potrzebujesz pieniędzy, że po cudzych sakwach szukasz?

- Założyłam się
- mruknęła dziewczyna niewyraźnie, choć hardo spoglądała w oczy mężczyźnie.

- To głupi był zakład, ale masz tu dwa szylingi i powiedz znajomym, że tylko tyle żem miał. Potem spław ich i wróć do mnie, bo jak mniemam żeś miejscowa. - odparł wyciągając dwa srebrniaki z sakiewki i podając je młodziutkiej dziewczynie.

- A co ty sobie myślisz? Żem ja jaka pokątna dupodajka? Niezłe masz o sobie mniemanie, że grosze oferujesz. - oczyska oburzonej dziewczyny ciskały gromy - I jeszcze rozkazy chcesz wydawać.

- Jak sobie chcesz
- odburknął niezadowolony, puszczając uwagę mimo uszu i chowając monety z powrotem do sakiewki, po czym wstał i podszedł do szynkwansu. - Piwo poproszę - powiedział - i podwójną strawę na dwóch miskach.
Nim skończył zamawiać, rudej, pyskatej złodziejki już nie było.

A potem, tej samej nocy miasto zostało zaatakowane i dorastająca Rory całkowicie zapomniała o Niedźwiedziu. Obrona miasta, atak zwierzoludzi, śmierć i zniszczenie sprawiły, że pierwsza, poważniejsza wpadka wywietrzała jej z głowy.

Aż do dzisiaj, gdy wpadła na Niedźwiedzia w "Pod Złotym Zającem". Słowa powitania do gospodarza zamarły jej na ustach. Zakręciła się w miejscu jak fryga, próbując zejść szybko z oczu Kozaka.
Za późno.
Westchnęła, zwiesiła lekko ramiona i poddała się.
Co ma być, to będzie.
A potem wpadła na plan i humor się jej poprawił.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 12-12-2017 o 09:40.
corax jest offline