Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2017, 22:20   #2
Gormogon
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Edvard Christian Gulbrandsen pod koniec grudnia 1939 roku opuścił Oslo i po raz pierwszy w życiu odwiedził Londyn. Mężczyzna z początku nie był zadowolony z przeniesienia i miał za złe agencji, że musiał przerwać dotychczasowe zadanie. Rozumiał wprawdzie, że utrzymywanie szpiega w państwie, które toczy wojnę, jest niebezpieczne i drogie, a współpraca z innymi wywiadami wymaga poświęceń, ale wciąż nie zmieniało to jego nastawienia.
Gulbrandsen zastanawiał się także jak bardzo różnić się będą brytyjscy przełożeni od tych z jego ojczyzny, w jakim stopniu będzie miał wolną rękę oraz komu właściwie będzie podlegać. Wywiadowi Jego Królewskiej Mości? Niejakiemu Spektrum? A może swojej ojczystej agencji?

Londyn okazał się być miastem z duszą, choć, w porównaniu z Oslo, ciężko było je miastem ładnym. W opinii norda stolica Imperium była, pod względem wizualnym, dość szpetna, co, także jego zdaniem, spowodowane było toczącą się aktualnie wojną, a także rządami Neville'a Chamberlain'a. Edvard miał wyrobione zdanie o tym polityku i uważał, że appeasement kala dobre imię Partii Konserwatywnej.
Norweg pierwszą i drugą noc spędził w wynajętym dla niego pokoju hotelowym. Oficjalnym celem wizyty był udział w konferencji naukowej n.t. pochodzenia języka angielskiego. Doktor nauk humanistycznych E. Gulbrandsen miał wystąpić drugiego dnia z wykładem "Wpływ języka staronordyjskiego na język angielski w warstwie leksykalnej". Cała konferencja była niezwykle pasjonująca, lecz zdaniem skandynawskiego wykładowcy zabrakło na niej badaczy niemieckich.

Trzeciego dnia, po śniadaniu, Gulbrandsen spakował się i wsiadł do czekającego na niego automobilu marki Morris. Towarzyszył mu sympatyczny kierowca - Walijczyk. Pracujący dla rządu mężczyzna zawiózł go na spotkanie z innym agentem, który pobieżnie i enigmatycznie wyjaśnił mu co ma nastąpić w najbliższym czasie. Gulbrandsen dostał się na szkolenia, które odbywały się m.in. w Bletchley Park, w pobliżu którego dostał malutkie mieszkanko w szeregowcu.

Brytyjskie dowództwo uznało najwyraźniej, że jest już gotowy, ponieważ 7 lutego został wymeldowany i przeniesiony do Scap Flow.

10 lutego rano ubrał się w trzyczęściowy jasnoszary garnitur w lekką, minimalnie ciemniejszą kratę. Pod szyją zawiązał czary krawat, a na nogi założył brązowe oksfordy. Garnitur był to typowy strój Gulbrandsena.

Krótkim spojrzeniem obdarzył siedzących na sali ludzi. Starał się nie oceniać tych, których nie poznał osobiście, bądź nie byli osobami publicznymi. Uważnie słuchał słów, które wypowiadali komandor - porucznik Anthony Lloyd oraz kapitan Marcel Busson i starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Norweg żywiej zainteresował się sprawą runy, której miał zamiar uważniej się przyjrzeć w dogodniejszym momencie. Uwagę poświęcił także pytaniom zadanym dowódcy oraz jego odpowiedziom. Gdy wszystkie już wybrzmiały sam zadał dwa.
-Przepraszam bardzo, sire, moje nazwisko Edvard Christian Gulbrandsen - rozpoczął z wyraźnym i charakterystycznym dla mieszkańca Skandynawii akcentem - chciałbym spytać, czy próbowano już rozszyfrować runę i czy wcześniej natknięto się już na podobnie oznaczone runami przedmioty?

- Nie, jest to pierwszy taki znaleziony przedmiot - odpowiedział wojskowy - Natomiast w celu rozszyfrowania run sprowadziliśmy właśnie pana.
- Rozumiem, sire, czy w takim razie mogę? - spytał wskazując na pojemnik z magicznym przedmiotem.
- Oczywiście.

Gulbrandsen wstał, poprawił marynarkę i zbliżył się do kamienia. Chwilę przypatrywał się obiektowi, a następnie zaczął mówić.
- Warto zauważyć, że sama forma zapisu jest niespotykana w nordyckich zapisach runicznych. Runy zapisywane były podobnie jak litery alfabetu łacińskiego, ze spacjami pomiędzy poszczególnymi znakami. Podejrzewam, także, że w tym wypadku nie są to symbole odpowiadające literom, tak jak w przypadku wcześniej przywołanej łaciny, czy greki, lecz są to graficzne zapisy poszczególnych słów. Pierwszy z symboli - Ansuz może być rozumiany jako mądrość, a drugi - Raidho jako podróż. Oczywiście jest to jedna z możliwych interpretacji i zależy ona od wielu czynników, ale moim zdaniem jest najtrafniejsze i najbardziej uniwersalne odczytanie.

Następnie wrócił na swoje miejsce i czekał na dalszy rozwój sytuacji.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”

Ostatnio edytowane przez Gormogon : 14-12-2017 o 15:31.
Gormogon jest offline