Wątek: Oko Obserwatora
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2007, 19:51   #4
shadowdancer
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Elf w szarej szacie siedział sam przy stoliku w karczmie Lucasa, ale w przeciwieństwie do innych nie pił piwa. Nie lubił alkoholu. Zawsze uważał, że zawsze trzeba być trzeźwym i zawsze przygotowanym na różna przeciwności, a alkohol wcale w tym nie pomagał. Spożywał skromny posiłek, na który składały się pieczone ziemniaczki i coś, co odlegle przypominało mięso. Jakaś bardka w kącie wygrywała smętne melodie na lutni.

Nienawidził karczm. Jego mina zdawała się mówić, że gdyby nie była to, według innych, najlepsza karczma w mieście, to na pewno by tu nie wszedł. Nagle usłyszał głos:
- Ercekion D'artheie. Potrzebujemy cię. Potrzebujemy twojej pomocy. Zło jest blisko. Weź tę mapę... Zbierz... Drużynę... śmiałych i dobrych.. Zniszcz Oko... Nikt... Nikt nie może... Nie wolno im...
a chwilę potem:
-Ludzie stańcie za mną i uciekajcie tylnym wyjściem przez zaplecze!
Szybki rzut oka pozwolił mu zorientować się w sytuacji. Na ziemi leżał mężczyzna, a z jego pleców wystawały dwie strzały. -To pewnie on wypowiedział te słowa - pomyślał.
-Zbierz drużynę... - ciekawe. Może i ja się przyłączę? Zdałoby się jednak, żeby coś można było zarobić.
Następnie zobaczył bandę goblinów, które z wrzaskiem i hukiem wtoczyły się do karczmy. Wyglądały bardzo wojowniczo, a ich najbliższym celem mógł być ten białowłosy rycerz. Nie był on typem tchórza i mimo, że nie znał tego człowieka uznał, że szlachetny elf (choć łotrzyk) nie powinien pozwolić, by jakiś świętoszek paladyn w jego obecności został posiekany. Szybkim ruchem zarzucił kaptur na głowę, dobył miecza, tak jak ta elfka przy stoliku obok, ale wcale nie zamierzał rzucić się na nadchodzące gobliny. Zdążył jeszcze dostrzec, jak elfka podniosła coś z podłogi, co wyglądało na solidny i kosztowny futerał z mapą. Schował miecz za plecami, gdyż wrogowie mogli go ławo dostrzec, cicho jak cień zaczął sunąć wzdłuż ściany. Dobrze, że nie docierał już tu blask ognia z kominka. Nie zamierzał atakować, uznał, że więcej korzyści przyniesie mu schwytanie czarnego żywcem, lub, w najlepszym wypadku, w razie agresywnych kroków podjętych przez gobliny mógłby natychmiast zabić czarnego. Nie wiadomo przecież, kim on był, może potężnym magiem? Ostrożność nie zawadzi...
 

Ostatnio edytowane przez shadowdancer : 24-06-2007 o 02:26.
shadowdancer jest offline