Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2017, 10:02   #6
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gabrielle, Edvard, John i wieczorek zapoznawczy

Przed wylotem do Edynburga

- Madame, monsieur, słyszałem, że Brytania słynie z klimatycznych pubów. Czyż nie jest to dobry pretekst, żeby sprawdzić to razem? - spytał dwójki towarzyszy Norweg. W jego słowach słychać było obcy akcent - Wszak spędzimy ze sobą najbliższe dni.
Gabrielle roześmiała się cicho.
- Ach, jeśli gustuje Pan w ciemnych, dusznych pomieszczeniach z lepiącymi się ławami, oraz w ciemnym, ciężkim piwie rzeczywiście bez trudu tu coś znajdziemy. - Francuska rozejrzała się po okolicy starając się przypomnieć sobie lokalizacje okolicznych pubów.
- Rozgryzła mnie Pani, poczuję się zaszczycony - Gulbrandsen uśmiechnął się.
- Jeśli macie Państwo ochotę na zawarcie bliższej znajomości z tutejszą gastronomią, to zdecydowanie polecam wstrzymać się z tym, aż dotrzemy do Edynburga - poradził z uśmiechem Wainwright. - W Kirkwall jest raptem jedno warte uwagi miejsce, w dodatku przy hotelu, zatem pełno będzie tam hotelowych gości. O tej porze ciężko będzie znaleźć tam wolny stolik, że o odrobinie prywatności nawet nie wspomnę. Tawern, w których pijają pospolici marynarze, tym bardziej nie polecam. Jutro rano odlatuje stąd do Edynburga wodnopłatowiec - jeśli ktoś ma ochotę się zabrać, parę wolnych miejsc się znajdzie. Co Państwo na to?

Francuska uśmiechnęła się szeroko, po czym nim mężczyźni zdążyli zareagować chwyciła obu pod ramiona.
- Mes Amis! Przelot jutro jak najbardziej, ale toż nie zaszyjemy się na całą resztę dnia w swoich pokojach prawda?! - Spojrzała na jednego i na drugiego. - Myślę, że informacje o tym czym się trudnią moi nowi towarzysze mogę uzyskać nawet w hotelowej knajpie, a jutro bez problemu możemy rozejrzeć się za czymś, co jest w stanie oddać pochmurny nastrój tego kraju. Co wy na to?
Wainwright uśmiechnął się szeroko.
- To dobry plan. Zatem dziś wieczór w pubie i noc w hotelu, a na kolejne dwa dni polecam przeniesienie się do hotelu “Forth Bridge” w Queensferry. Znam tam właściciela, a jedzenie i trunki podają tam dość wyborne. Stamtąd będziemy mieli też blisko na okręt. Zatem chodźcie, zaprowadzę was. - zakończył, po czym delikatnie wyswobodził się z zaskakująco silnego uścisku Francuzki i lekko przyspieszył kroku, kierując się w stronę dobrze mu znanego lokalu.
- Tak, to dobry pomysł.

Kwadrans później siedzieli już w ciasnym, ale przytulnym wnętrzu baru przylegającego do hotelu. Jak przewidział kapitan, bar pełen był gości hotelowych, spóźnialskich spacerowiczów i stałych bywalców. Atmosfera pełna była gwaru, brzękania stukającego o siebie szkła, zapachów z kuchni i wszechobecnego tytoniowego dymu, którego pasma wisiały w powietrzu niczym równie powszechna w tych stronach angielska mgła, skutecznie ograniczając widoczność. Mimo tego przybyszom udało się nie tylko znaleźć drogę do kontuaru, sprytnie wkomponowanego między dwie drewniane, kwadratowe kolumny podtrzymujące sklepienie, ale również znaleźć wolny stolik, ukryty między drewnianymi przepierzeniami, co dawało chociaż jakąś namiastkę prywatności. Zamówiwszy napoje, agenci zajęli miejsca przy stoliku.

Gabrielle udało się jakoś zdobyć kieliszek wina, którego nie uważałaby za roztwór siarki i rozsiadła się wygodnie na jednym z krzeseł. Uśmiechnęła się do swoich towarzyszy. Wainwright odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech, przypatrując się jej znad szklanki wypełnionej kostkami lodu i bursztynowym płynem, znanym wśród lokalnej klienteli jako Highland Park 18 Years Old Whisky.
- Muszę przyznać, że ten kraj ma pewien urok - powiedział Norweg po zamówieniu ciemnego mocnego piwa - Aż dziw, że jestem tu po raz pierwszy.
- Naprawdę? - Gabrielle udała zaskoczenie, jednak nie sprecyzowała czy chodziło jej o urok Anglii czy o to, że mężczyzna jest po raz pierwszy w kraju. - Od pół roku siedzę na wyspach i przyznam, że tęskno mi do Francji.
- Jakoś korona Imperium Brytyjskiego nigdy nie była mi po drodze - skosztował piwa, po czym kontynuował - Słyszałem, że Francja też jest pięknym miejscem.
- Według mnie… - Gabrielle uśmiechnęła się szeroko. - Najpiękniejszym na świecie. Ale… ale… jeśli dobrze rozpoznaję po akcencie to Pan jest z północy. Przyznam, że jedyne opinie jakie zdarza mi się słyszeć o krajach na północ od Bałtyku to takie, ze jest tam zimno.
- Tak, ma Pani wprawne ucho, jestem Norwegiem. A opinie są prawdziwe, jest zimno, ale nie przez cały rok. Latem fiordy wyglądają magicznie, tak samo jak skały w lasach i czyste, orzeźwiające jeziora. Drewniane domy są czerwone z białymi wykończeniami.
- Nie spodziewałam się, że mężczyzna będzie zwracał uwagę na takie rzeczy. - W głosie Gabrielle pojawiło się szczere zaskoczenie. - Gdzie dokładnie Pan mieszka?
- Urodziłem w Hamar, a później przeniosłem się do Oslo, trochę czasu spędziłem mieszkając w Niemczech. Lubię ładne widoki, a także zwracać uwagę na szczegóły. A Pani mieszka w Paryżu?
- Wychowałam się w Paryżu, ale przez ostatnie kilka lat nie udało mi się nigdzie na dłużej zagrzać miejsca. Taka praca. - Francuska mrugnęła do Edvarda i upiła łyk wina.
- Muszę się zgodzić, taka praca - Norweg odpłacił się uśmiechem - A czymś się Pani poza pracą zajmuje, o ile można spytać?
- Pytać zawsze można. - Gabrielle rozejrzała się po wypełnionej ludźmi sali. - Śpiewam, tańczę w wolnych chwilach łamie męskie serca. A Pan?
- Czytam, lubię czytać. A to, o czym Pani mówi… brzmi całkiem romantycznie.
- Śpiew, taniec czy łamanie serc? - Gabrielle roześmiała się cicho. - Co Pan najczęściej czyta? Napewno nic oczywistego skoro jest to pańskim zajęciem.
- Połączenie obu - także zaśmiał się cicho - Różnie, ale lubuję się w literaturze Goethego, Byrona czy Edgara Allana Poe.
- Skłamałabym mówiąc, że znam twórczość tych panów, ale kłamałabym twierdząc, że nigdy o nich nie słyszałam. - W spojrzeniu Gabrielle pojawił się figlarny błysk. - A potem pan o nich opowiada? Wierzę, że jeśli Pan wykłada, musi mieć aule wypełnione młodymi niewiastami.
- Też chciałbym w to wierzyć. A Pan, panie kapitanie? Proszę nas uraczyć jakąś opowieścią o sobie - uśmiechnął się do Anglika.
- Nie ma tu zbyt wiele do opowiadania... a i niezbyt ciekawa to opowieść - Wainwright uśmiechnął się skromnie. - Jestem zwykłym oficerem marynarki, takim, jakich wielu. Urodziłem się na południu... dokładnie w Lymington. To taka malownicza miejscowość na południowym wybrzeżu, niedaleko Southampton. Pochodzę z robotniczej rodziny... ojciec jest szkutnikiem, matka pracuje w pubie. Mnie od dzieciństwa ciągnęło do morza, więc rodzice wysłali mnie do Chivers. To taka szkoła dla młodych chłopaków, których ciągnie do marynarki. - wyjaśnił widząc lekkie zdziwienie w oczach rozmówców. - Dalej już poszło jak zwykle: praktyki, kurs oficerski w Royal Naval College, pierwszy przydział... służyłem parę lat jako oficer-łącznościowiec na okrętach, a potem zgarnęli mnie do siebie chłopcy z wywiadu.
- A jak skończy się wojna, co będzie Pan robił?
Wainwright spojrzał na Norwega i wzruszył ramionami.
- To zależy. Jeśli marynarka mnie zdemobilizuje, pewnie wrócę do cywila i pomogę ojcu w jego warsztacie. Jeśli pozwolą mi zostać w mundurze, to zapewne wrócę na okręt... albo wywiad znów się o mnie upomni i będę odszyfrowywał depesze w jakiejś ambasadzie, tak, jak przed wojną.
- Nieczęsto zdarza się taka pasja, jestem prawie pewien, że pozwolą Panu zostać.
- Być może. - zgodził się oficer. - W końcu właśnie dlatego zwrócili na mnie uwagę. W czasie wolnym, którego nie poświęcałem na służbę w łączności, interesowałem się urządzeniami przesyłającymi dane na duże odległości... chodziło o sam pomysł. Zastanawiałem się, czy jest możliwość zbudowania takiego urządzenia, które przesyłało by dane na przykład przez ocean... i to tak, aby nie można ich było przechwycić ani odszyfrować. - Urwał na chwilę. - Sądzi Pan, że Niemcy mogli zbudować takie właśnie urządzenie?
- Nie wiem, nie wiem także, czy gorzej dla sprzymierzonych byłoby gdyby oni to zbudowali, czy gdyby opanowali szeroko rozumianą magię - w jego oczach dało się zauważyć niepokój - A, i przepraszam, za moją gramatykę. Rzadko mam okazję rozmawiać po angielsku.

Wainwright uśmiechnął się wyrozumiale.
- Proszę się tym nie przejmować. Dla mnie w zupełności wystarczy, że potrafimy się porozumieć. Też znam kilka języków, choć nie władam nimi równie dobrze jak moim własnym. Niestety - spojrzał na Norwega przepraszająco - język norweski nie znajduje się na tej liście.
- Proszę się nie przejmować, mało ludzi mówi po norwesku. Przez pobyt w Rzeszy niemiecki opanowałem równie dobrze co ojczysty. W Pana języku zdarza mi się jedynie czasami wygłosić jakiś wykład, żałuję jednak, że mój francuski jest na szkolnym poziomie.
- To tak jak i mój - zaśmiał się kapitan. - I to pomimo tego, że dwa i pół roku szlifowałem go w ambasadzie Jego Królewskiej Mości w Paryżu jako młodszy oficer w ataszacie morskim. - oficer zadumał się na chwilę - Ach, la belle France... to były czasy.
Gabrielle uśmiechnęła się szerzej słysząc o swym kraju. Bez pośpiechu dopiła wino.
- Wróciłby Pan do takiej pracy?
- Zależy, jaką pracę ma Pan na myśli - zareplikował Wainwright. - Samo szyfrowanie i odszyfrowywanie depesz faktycznie nie brzmi jakoś szczególnie ekscytująco. Ale już cała otoczka wokół tego... gra wywiadów, odgadywanie tajemnic, przechwytywanie wiadomości, wyprowadzanie w pole szpiegów z innych państw... to zdecydowanie nadaje słowu “ekscytacja” zupełnie nowy wymiar. Nie mówiąc już o tym, że czasem potrafi być wprost niebezpieczne.
- Rozumiem.
- Wspomniał Pan uprzednio coś o magii. - przypomniał sobie Wainwright. - Zajmuje się Pan może badaniami nad okultyzmem? Na odprawie mówiono nam sporo o tym dziwnym przedmiocie... sądzi Pan, że wykazuje jakieś magiczne właściwości?
- Ciekawe pytanie, czytałem co nieco o wykorzystaniu run w obrządkach paranaukowych, a nawet miałem okazję uczestniczyć w spotkaniach, które tego dotyczyły. Jestem prawie pewien, że przedmiot ten związany jest z czymś magicznym.
- Rozumiem. - pokiwał głową Wainwright. - Widzi Pan... te sprawy są dla mnie zupełną nowością. Nawet w wywiadzie nie zajmowałem się do tej pory takimi sprawami. Sądzę, że gdyby nie wizje, które nawiedzają mnie od jakiegoś czasu, w ogóle bym dziś z Państwem nie rozmawiał. Dopiero nasi obecni mocodawcy wyjaśnili mi, skąd się one wzięły... ale na tyle ogólnikowo, że nadal niewiele z tego rozumiem.
- Bardzo ciekawe, niestety moja wiedza w tym zakresie nie jest pokaźna, praktycznie cała opiera się na tym, co przekazali mi niemieccy przyjaciele. Zasłyszałem co nieco o ludziach, którzy mogą “łączyć” się z innymi wymiarami.

Gabrielle przesunęła kieliszkiem po stole, przeszkadzając w rozmowie obu mężczyznom.
- Jeśli mogłabym zasugerować… to chyba nie najlepsze miejsce na omawianie tego typu tematów.
Kapitan westchnął i skinął głową.
- Ma Pani rację. Za głośno tu, i zbyt wiele ciekawskich uszu w pobliżu. Jestem zdecydowanie za tym, aby resztę wieczoru poświęcić na rozluźnianie atmosfery. - Wainwright roześmiał się i uniósł szklankę. - Marynarskim zwyczajem jest wznoszenie toastu za zdrowie pięknych pań. A zatem - spojrzał wymownie na Gabrielle - Zdrowie pięknej Pani!
- Nie odmówię takiego toastu. Ale muszą,mi Panowie dać chwilę bym uzupełniła kieliszek. - Francuska postukała paznokciem w stojące przed nią puste naczynie.
Wainwright uśmiechnął się, po czym dał znak barmanowi, by ten zadbał o uzupełnienie kieliszka Francuzki. Gdy naczynie Gabrielle ponownie napełniło się winem, wszyscy troje unieśli szkło.
Beaumont uśmiechnęła się widząc przed sobą pełen kieliszek i mrugnęła do kapitana w formie podziękowania.
- Mes amis. - Gabrielle uniosła kieliszek po czym wskazała nim w stronę obu mężczyzn. - Edvardzie, Johnie… czeka nas ciekawy czas. Na zdrowie.
- Na zdrowie, Gabrielle - odparł z uśmiechem kapitan, spełniając toast.
Agenci jeszcze chwilę wymieniali się żartobliwymi anegdotami, po czym dopiwszy alkohol udali się na spoczynek do swoich pokoi. Kolejny dzień miał się zacząć dość wcześnie.
 
Aiko jest offline