Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2017, 00:12   #5
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://pruvodcevyzivou.cz/wp-content/uploads/2017/09/podzim-700x336.jpeg[/MEDIA]

Jesień była dla niej ciężkim okresem. Październik zawsze przywoływał wspomnienia, a w złoto czerwonych liściach widziała jedną twarz. Zapach umierających drzew przypominał tamten wieczór, a Jacqueline nie chciała pamiętać. Paradoksalnie te najprzyjemniejsze mgnienia przeszłości - smakujące szampanem i tortem cytrynowym bolały najbardziej. Sprawiały, że powietrze wydawało się cięższe, szalik za ciasno zawiązany, a płaszcz stanowczo za gorący. Unikała wspomnieniogennych części Londynu, ale nie mogła uciekać w nieskończoność, w końcu strach i poczucie goryczy ją dopadało i przyduszało swoim ciężarem, a ona nie potrafiła się uwolnić.
To zaburzało postrzeganie rzeczywistości, zakotwiczało niepotrzebnie umysł w przeszłości, która tak naprawdę nie powinna mieć już znaczenia. Była tym czym była czyli dniami minionymi. Wedle mniemania panny Summer ludzie stanowczo zbyt wiele uwagi poświęcali temu co już było, z drugiej strony było to całkowicie ludzkie i naturalne. Tym bardziej drażniło jej rozsądek, bo wspomnienia i ich wpływ na świadomość jednostki były nierozerwalną częścią jestestwa rasy ludzkiej i ciężko było z tym walczyć. Mimo to starała się, bo wiedziała, że emocje i uczucia są zawsze złymi doradcami, a ich podszepty zazwyczaj sprowadzają na manowce. Człowiek poddający się emocjom był jak wędrowiec ściągnięty na moczary śmiertelną ciekawością przez błędne ogniki - kolejnym głupcem w bagnie.

Z tego też powodu nim zgłosiła się do projektu GATE-Paris rozważyła wszystkie za i przeciw, na spokojnie. Zrobiła nawet jedną z tych głupich tabelek "za" i "przeciw", by mieć wszystko czarno na białym. Mając zebrane wszystkie dane szybko doszła do wniosku, że w jej obecnej sytuacji najlogiczniejszym wyjściem będzie wyjechać i zdecydować się na ten krok. Nie była to zachcianka krwawiącego serca, a poukładanego umysłu.
W końcu, nieważne jaki obrót obrałyby sprawy za Wrotami, Jacqie nikomu nie sprawi przykrości swoim zniknięciem nawet jeśli miałoby to się skończyć jej śmiercią, a dzięki temu posunięciu ona być może będzie w stanie znów zacząć oddychać.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hvbl66d-PXk[/MEDIA]

Stała pod salonem jubilerskim oglądając cienką bransoletkę z białego złota, która ledwie kilka dni temu była jeszcze zupełnie innym rodzajem biżuterii. Zakładając bransoletkę czuła ulgę, zupełnie jakby ktoś w końcu zdjął jej z piersi leżący na niej kamień.
Nie była w stanie zupełnie wyrzucić swojej przeszłości, ale mogła ją przetopić i zmienić w całkowicie coś nowego, ładnego, gustownego, a jednocześnie nienachalnego. Przynajmniej na dzień dobry, uniknie smutnych, współczujących i tych zakłopotanych spojrzeń ludzi, którzy nie bardzo wiedzieli jak zareagować na jej przeszłość. Większość mówiła coś głupiego o współczuciu, nawet go nie odczuwając, inni mówili, że im przykro kiedy tak naprawdę rozmyślali o tym co jeść na brunch. Tym sposobem również i ona nie będzie czuła ciężaru biżuterii, który w pewien sposób od razu przypisywał ją do grupy społecznej, w której ona nie chciała się znajdować. Inni zaś nie będą zadawali głupich pytań i wygłaszali poprawnie społecznych frazesów, które w rzeczywistości nie znaczyły nic. Rozpocznie wszystko od nowa z całkowicie czystą kartą.
Pewna swojej decyzji jak nigdy w życiu, narzuciła na plecy wygodny plecak ze stelażem i wrzuciła go do bagażnika czekającej na nią taksówki. Na końcu drogi dostrzegła dziecko bawiące się balonikiem. Zatrzymała się na kilka chwil, bo to mógł być ostatni taki widok w jej życiu. Wyjęła z futerału analogowy aparat firmy Canon i przykucnęła by lepiej ująć całą scenę. Nikły, blady uśmiech wykwitł na jej wargach gdy nacisnęła spust, tym samym otwierając migawkę, by ta pochłonęła światło i wypaliła obraz na kliszy. Chwilę jeszcze spoglądała za małym człowiekiem i jego balonikiem, a później bez słowa wsiadła do taksówki cicho zamykając za sobą drzwi.
Nie pożegnała się z Londynem. Pożegnanie oznaczałoby, że ma zamiar tu wrócić.

[MEDIA]http://www.arabianbusiness.com/sites/default/files/styles/full_img/public/images/2013/07/16/London%2Btaxi.jpg.jpg[/MEDIA]

Panna Summer była już gotowa do wyjazdu, przeszła całe szkolenie, w błocie, pocie, masie siniaków i zadrapań. Nie poddała się, choć niektórymi wieczorami miała ochotę krzyczeć. Nie wysiłek tak ją wykańczał, ten potrafiła sobie zaserwować sama, w trudnych górskich terenach z siodełkiem pod tyłkiem i parą pedałów pod stopami. To nie ból ją przerażał i to nie zakwasy sprawiały, że miała ochotę wyć. Namacalność jej decyzji dopiero na szkoleniu dała o sobie znać. To, co zamierzała zrobić było przerażające, ale wiedziała, że to jedyny sposób by jej umęczony wspomnieniami umysł w końcu mógł odpocząć. Znalezienie się w innej rzeczywistości bez znajomych zapachów, widoków i smaków miał nadać jej życiu nowego znaczenia. Musiała w to wierzyć.
Kiedy jechała do wrót po szkoleniu spoglądając na jesienny krajobraz utwierdziła się w decyzji całkowitego zerwania z przeszłością. Nie była tego pewna wyjeżdżając, bo jej ludzka część podświadomie nie chciała by wspomnienia umarły, ale fizyczny ból uświadomił jej, jak lepszy jest od tego psychicznego. Już nie miała wątpliwości.


Wrota były takie jakimi spodziewała się je ujrzeć. Oczywiście widziała je w internecie i w doniesieniach medialnych. Ale zobaczyć coś na ekranie, a móc stanąć obok tego i spojrzeć na to własnymi oczami było czymś zupełnie innym.
Platynowłosa, trochę za chuda kobieta oglądała wrota, nie poświęcając zbytniej uwagi towarzyszącym jej osobą. Tylko kobieta o włosach w kolorze szafirów zwróciła jej uwagę. Kobiety, które lubiły nietypowe odcienie włosów musiały być odważne, w końcu łamały podstawowe konwenanse społeczne. Lub chciały nimi coś przykryć, ale Jacqueline nie miała się o tym przekonać, aż do momentu przejścia przez Łuk Triumfalny, a może i nigdy. Cała reszta wydawała się być całkowicie zwyczajna żeby nie powiedzieć nieciekawa. Oczywiście Jacqueline zdawała sobie sprawę, że do programu nie zakwalifikowałby się byle jaki Smith czy Brown, ale to nie wykluczało przeciętnych osobowości. Sama nie uważała siebie za taką, ot kobieta, której życie wykoleiło się na tylu płaszczyznach, że nie było sensu już kłaść nowych torów.
Mimo pewności swojego postanowienia nie chciała jeszcze opuszczać dobrze jej znanego świata, choć jeden wdech więcej, jedno spojrzenie, wciąż to samo niebo.. Przedłużała tę chwilę, zupełnie jak dziecko nim wskoczy do zimnego basenu - jednocześnie podniecone i sparaliżowane tym co nastanie. Białowłosa chciała dobrze zapamiętać t chwilę, bo być może kiedyś te wspomnienia pozwolą jej przetrwać zimną noc.

Była w drugiej szóstce. Popatrzyła za pierwszą, która przeszła przez wrota, a słysząc drącego się na nich jakby byli mięsem armatnim, Legionistę, aż odetchnęła z ulgą, że typowy mięśniak poszedł przodem. Nie to żeby miała coś do wojskowych, uważała, że to ludzie, którzy wiedzą co robią i w sytuacji zagrożenia powinna zdać się na ich osąd, ale jak pokazał długowłosy mężczyzna nie byli najlepsi w komunikacji społecznej. Nie musiała mu jednak zwracać uwagi bo to nie do niej darł się jak na jednego ze swoich półgłówkowatych podwładnych. Mogła w ciszy i bez zbędnych wrzasków kontemplować istotę wrót - potęgi, której oni nie potrafili jeszcze zrozumieć.
Kiedy nadeszła ich kolej przejścia przez wrota, Jacqie zarzuciła na plecy plecak, poprawiła zapięcia, w pasie i nad biustem. Upewniwszy się, że plecak dobrze leży, a ciężar nie jest oparty jedynie na jej barkach ruszyła w kierunku Łuku Triumfalnego. Cóż za ironia - pomyślała.
Pochwyciła spojrzenie brodatego mężczyzny, w mundurze legionisty. Swoim zwyczajem nie uśmiechnęła się, tylko spoglądała na niego zimnymi oczami, a lodowce zamknięte w błękicie jej tęczówek przepłynęły z wolna. To trwało chwilę, ledwie jedno mgnienie i Erick nie mógł być pewien czy kobieta popatrzyła na niego, czy po prostu zobaczyła coś za nim, przypadkowo kierując spojrzenie w jego kierunku.

Przejście przez wrota było surrealistyczne. Spadanie i unoszenie się jednocześnie, coś jak jechanie w dół góry z pełną prędkością roweru bez hamulców. Po chwili lingwista mogła też odczuć jego skutki. Krwotok z nosa niezbyt obfity, był jednak dokuczliwy. Przyłożyła więc chusteczkę do nosa i pozwoliła obejrzeć się lekarzowi polowemu - tak na wszelki wypadek. Wedle jej domysłów, był to jedynie efekt uboczny zmiany świata, biorąc pod uwagę, to jak wiele mogło się stać była to niewielka cena za zmianę swojego położenia we wszechświecie, a może i nawet wymiarze, czy czasoprzestrzeni. Jacqueline poprawiła plecak i grzecznie podziękowała w płynnym francuskim za pomoc, zaoferowaną jej przez jednego z Legionistów. Nie po to przeszła mordercze szkolenie by teraz posiłkować się mięśniami mężczyzn, szczególnie w chwili, gdy była całkowicie zdolna by samej przenieść swój bagaż. Plecak był wygodny, a ona po podróżach jakie zwykła odbywać wcześniej była przyzwyczajona do noszenia go.
Korzystając z chwili samotności i momentu rozprzężenia po przemowie dowódcy całej ekspedycji Jacqie mogła skupić się na obserwacji otoczenia i poznawania go. Palce świerzbiły aby otworzyć futerał i wyciągnąć z niego aparat, nie chciała jednak tak na dzień dobry nachalnie wpychać ludziom obiektywu przed twarze, zaniechała więc tego pomysłu. Pozostawiła jednak przy sobie apart. Odstawiła plecak do jednego z namiotów, w którym jeszcze znalazła miejsce i który zajmowany był przez inne kobiety a potem z aparatem w pokrowcu zawieszonym na szyi udała się na przechadzkę po jaskini co by rozejrzeć się i zaznajomić z terenem. Dodatkowo spacer miał tez przyzwyczaić jej płuca i ciało do zawartości tlenu w powietrzu, a rozprostowanie kości miało być tylko dodatkiem.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 22-12-2017 o 10:40.
Lunatyczka jest offline