Sithowie nie muszą okazać się lepszymi, nadal mogą być źli, ale z perspektywy uciskanych przez wieki zakonów, rosnący w siłę Sithowie są sposobem na wyjście z cienia. W czasach Mrocznego Widma i Wojen Klonów nikt nie zdawał sobie z tego sprawy z planów Darth Sideusa, a zniszczenie Zakonu Jedi było priorytetem.
Wyobraź sobie, że Zakon przychodzi i zabiera uzdolnione dzieci pozbawiając się rodziców, przywiązania i miłości. Szkoli w byciu bezwzględnym wykonawcą woli Rady i (pośrednio) Senatu. Do tego pacyfikuje wszystkich czułych na Moc, którym udało się "uchować" z łapanki. W takich realiach, mrocznych, szarych, brudnych, bez prostego podziału na to co czarne i to co białe, bez naiwnych scen rodem z Ostatniego Jedi. W takie SW bym z chęcią zagrał.
[media]https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2017/12/c81fe68d4dbec242247a279691100ad3.jpg[/media]