Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2018, 21:37   #1
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
[W:A] - New York, New York (18+)




1 września 1930 r., godz: 21:30, pełny księżyc

Pomimo czasu panującej w kraju depresji, mieszkanie solenizantki było jasno oświetlone i przepełnione gwarem głosów.


- Mamma, jak zwykle przeszłaś samą siebie! – ciemnowłosy mężczyzna pochylił się nad dłonią starszej, siwawej kobiety przy kości i cmoknął ją donośnie.

- Najlepsza kolacja jaką jadłem w życiu! – równie smagły facet w eleganckim garniturze poprawił wąsa wyciągając się na krześle. Nagle zgiął się w pół w udawanym bólu, gdy oberwał serwetką. Cios wyprowadziła siedząca obok ciemnowłosa kobieta w czerwonej sukience w białe grochy, z wypisanym oburzeniem na twarzy:
- To samo mówiłeś wczoraj o mojej kolacji!

- Kochanie ... – mężczyzna rzucił się by przytulić ją i tłumaczyć zacięcie do ucha coś, po czym kobieta pokraśniała i roześmiała się wesoło. Ich przekomarzania jednak zginęły w wybuchu śmiechu i harmidrze zbieranych naczyń ze stołu.

- Pazzi, pazzi! – starsza kobieta wykrzyknęła na widok kilku paczuszek podawanych jej przez kolejnego gościa.

- Wujku! Wujku! Chodź posłuchać jak gram! – mała dziewczyna w białych podkolanówkach i zielonych kokardach we włosach pociągnęła gładko ogolonego mężczyznę o ostrych i poważnych rysach twarzy. Najwyraźniej nie przejmowała się wąskimi ustami ściągniętymi w cienką kreskę, bo nie przyjmowała odmowy.
Naczynia zniknęły ze stołu zastąpione tortem czekoladowym na tyle olbrzymim by pomieścić ponad pięćdziesiąt malutkich świeczek. Dwie kobiety w średnim wieku ustawiły go tuż przed Mammą. Na dany Kokardce znak, dziewczynka zaczęła wystukiwać na klawiszach pianina melodię. Ostatni już z zebranych mężczyzn, z brodą i wyglądający na nieco zaniedbanego, uniósł szklankę wypełnioną whiskey ku górze w ironicznym toaście do gładko ogolonego.

Tanti auguri a te
Tanti auguri a te

Wyśpiewywał chórek dorosłych do pianionwego plumkania dziewczynki, gdy rozległ się uporczywy dźwięk telefonu. Nie cichł dobrą chwilę.

- Pronto? - Odebrał go mężczyzna w eleganckim garniturze a jego dobry humor i rozleniwienie znikało im dłużej słuchał dzwoniącego.

Tanti auguri a te Mamma
Tanti auguri a te!

- Jest problem – podszedł do pianina ze ściągniętą twarzą gdy kobiety zajmowały solenizantkę rozpakowywaniem prezentów, a wnuki obsiadły domagając się zdmuchiwania świeczek.

– Dzisiejszy transport i „Lunapark” szlag trafił – mruknął napiętym głosem odpalając papierosa – tak samo jak ludzi. Dwóch podobno jeszcze dycha.

Zmrużył oczy zaciągając się gęstym dymem i wpatrując się z napięciem w rozmówcę.
 
corax jest offline