Michaił stał w rogu pałacowej sali. Czuł się niezwykle skrępowany, jeszcze wczoraj musiał uciekać z rodzinnego Zaporoża a dziś stał się częścią kompanii na usługach Potockiego. I to jakiej kompanii. Piękne młode damy, panowie szlachta, pomyśleć by można, że w takim towarzystwie wybrać się można z misją do samego króla. Miszka czuł jednak w kościach, że to wszystko wygląda zbyt pięknie by być prawdziwe.
Kompletnie nie wiedział jak ma się zachować, dla tego staną z tyłu i rozpalił swoją glinianą fajeczkę próbując dodać sobie animuszu. Gdy wszyscy zaczęli się przedstawiać burką tylko:
- Dobryden, jestem Michaił Żmajło. |