Nadjeżdżającego wielmożę Santiago dostrzegł wracając z pustym wiadrem jeszcze do niedawna pełnym kołków do mocowania poszycia stirgańskich namiotów. Był cudzoziemcem i jego wiedza dotycząca barw poszczególnych rodów Imperium była mocno ograniczona. Na jego pytające spojrzenie uzyskał cichą odpowiedź któregoś z członków wędrownej trupy. - To baron von Brecht. Do niego należą te ziemie. - Brzmiała.
Estalijczyk podziękował skinieniem głowy, nie mówiąc jednak ani słowa. Właściwie mało go obchodził tutejszy wielmoża i jego zdumiewający pociąg do stirgańskich atrakcji. Może atrakcje, na które liczył chodziły na dwóch nogach i trzepotały rzęsami? - Pendejo... - rzucił cicho pod adresem von Brechta i wrócił do swoich obowiazków. Chyba ostatnio coś za dużo przeklinał.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |