Przez stulecia kult Mitry był jedyną religią wyznawaną w potężnej Akwilonii - wszystkich innych wierzeń zakazywał królewski edykt. Jednakże wstąpienie na tron Króla Conana zmieniło ten stan rzeczy. Sam Conan był wyznawcą ponurego cymmeryjskiego bożka Croma, a jego barbarzyński umysł nie był w stanie pojąć, że można by prześladować kogokolwiek za to, że oddaje cześć takiemu a nie innemu bóstwu. Będąc niejednokrotnie świadkiem religijnej nietolerancji, Król Conan ogłosił, że w jego królestwie każdy może wyznawać tego boga, którego wybierze.
Edykt Króla Conana wzbudził, co oczywiste, niechęć wśród wyznawców Mitry, którzy stanęli murem w obronie starego porządku. Wielu obawiało się, że zgoda na jawne funkcjonowanie innych hyborejskich religii w granicach państwa, doprowadzi do jego upadku, poprzez rozbicie najsilniejszego czynnika jednoczącego akwilońską ludność - religii. Mimo protestów, jawnych buntów, a nawet zawoalowanych gróźb, Król Conan nie ustąpił.
Chociaż mineło już kilka lat od wprowadzenia edyktu o równouprawnieniu, Akwilonia nie rozpadła się, a kult Mitry nie stracił na znaczeniu. Ze wszystkich "pogańskich" religii, najmocniejszą pozycję, poza starożytnym kultem Bori w zakątkach Gunderlandu, miał Asura. Ale nawet jego wyznawcy stanowili zaledwie ułamek populacji i spotykali się na obrzędach w tajemnicy, mimo zapewnień króla o religijnej tolerancji.
Mimo obaw kleru, kult Mitry pozostał dominującą religią, przyćmiewając wszystkie inne wyznania obecne w Akwilonii. Opowieści i kazania głoszone z ambon przez złotoustych kapłanów, a mówiące o ludzkich ofiarach i bestialskich rytuałach wzbudziły w wyznawcach Mitry, niespotykaną dotąd wrogość i nieufność w stosunku do innych religii.
Obawa, że wyznawcy odejdą ku innym kultom, a wraz z nimi pomniejszą się wpływy i władza miała nikłe szanse na realizację, jednak drążyła umysły niektórych kapłanów niczym rak. Teraz, ci najbardziej niezadowoleni z królewskiego edyktu odnajdywali się i gromadzili w kręgi i konwenty, spływając niczym malutkie strumyczki, w końcu zbierające się w wielką rzekę. Szeptali i naradzali się, knuli i spiskowali, podsycali swoje lęki i przemieniali podejrzenia w pewność. Pewność, że kraj chyli się ku całkowitemu zatraceniu w bezdennej otchłani zła i nieprawości.
Z tej pewności narodziła się żarliwa, płomienna potrzeba zatrzymania potencjalnego rozpowszechnienia innych religii i ocalenia, zarówno Akwilonii, jak i chwały Mitry od zła spowodowanego szalonym edyktem barbarzyńskiego króla. Odczytując najświętsze religijne traktaty, poszukując odpowiedzi i uzasadnienia dla swoich czynów, kapłani w imię wiary, ogołocili słowa z kontekstu, odnajdując w błogosławionych tekstach promujących pokój i przebaczenie, uzasadnienie dla przemocy, grzechu i ciemności. A wszystko to w imię czegoś, co uznali za najwyższe dobro...
Heja.
Tak wyglądałby wstęp do rekrutacji, jaką mam zamiar otworzyć już wkrótce. Gra toczyłaby się w Howardowskiej Hyborii, czyli świecie Conana. Ale pojawiły się w mej głowie wątpliwości, czy ma to sens i czy znajdzie się grono osób chętnych do gry?
Garść szczegółów:
- gramy na mechanice Basic Role Playing [BRP], a dokładniej na jej modyfikacji OpenQuest
- gramy tylko na forum
- gramy szybko, najlepiej w sytemie trzy-dwa i nie piszemy zbyt wiele; liczy się akcja!