Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2018, 21:20   #7
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
wszyscy

- Hola! - Zwrócił się Wilczyński do kozaka - Najpierw opowiedz się przed nami czyś herbowy człowiek czy chamski syn. Nie ma zamiaru ufności w kozakach pokładać. Sporo krzywd z rąk Chmielowych sukinsynów zaznałem. A od mojej szabli ostygło niejedno ścierwo kozackie. Powiadaj czyś na Siczy siedział i wojował? Czyś pacholęciem jeszcze w ten czas był i nie przyłożyłeś ręki w owej wojennej potrzebie kiedy Chmielnicki na Rzeplitą haniebnie się zamachnął.
- Poniechałem cię jeno w drodze wyjątku boś był starościński gość jako i ja.
Cadejko obrócił się w kierunku kozaka najwyraźniej zainteresowany odpowiedzią lub jej brakiem a rączka Janki tylko mocniej oplotła jego ramię błagając niemo by się nie dołączał do awantury. Z kolei Tyncia wodziła wzrokiem od Wilczyńskiego do Michaiła.
- Przede mną się pan, panie Żmajła, spowiadać z niczym nie musi - wzięła stronę zwyzywanego od ścierw i chamskich synów kozaka. Po czym kroczek dała w przód, by się bliżej znaleźć całej sprawy i dwóch adwersarzy.
Michaił nie był zdziwiony zachowaniem szlachcica.

-Owszem jestem kozakiem ale wiedzieć musicie, że nigdy pod Chmielnickim nie służyłem. Jestem prosty kozak i nie było mi po drodze życie oddać za zemstę Chmielnickiego i sprawę kozactwa rejestrowego. Ale wiedzieć musisz panie Wilczyński, że polityką się brzydzę ale swoje wiem i krzywoprzysięstwem nazawać muszę zachowanie polskiej szlachty. Wiedz też, że miałem i ja swoje porachunki z jaśnie wielmożami ale w przeciwieństwie do Chmielnickiego nie cno mi było przelewać krew niewinnych w imię własnej zemsty. Swojem zrobił i własną duszą za to zapłacić musiałem, alem krwi niewinnych nigdy na swych rękach nie miał. Nie było mych bliskich ani pod Żółtymi wodami ani pod Zbarażem, ale pamiętaj mości szlachcic żem ja wolny kozak nie chamski syn. Nic Ci panie Jakubie moja rodzinna nie uczyniła więc radzę Ci poniechaj tego tonu.
Skoro Kozak zaczął się tłumaczyć złość z Wilczyńskiego zaczęła tajać. Jakub dobrze wiedział, że wspólny cel przed nami stanął i nie lza za łby się brać.
- Kłuje mnie w oczy twój wygląd, bo zawszem miał kozaków za wrogów. Zawady próżnej nie szukam jeno pytam, bo pierwszy raz tego człowieka widzę na oczy. Ale skoroś się nieco przedstawił i przy Chmielnickim nie stanął to i dobrze o tobie świadczy. W polityce nie musisz się wyznawać. To słusznie, aby bardziej światli mężowie politykowaniem się zajmowali. Powiedź zatem kozacze na czym się znasz i jakie przysługi możesz oddać naszej kompanii?

- Tedy waści przyznajesz, żeś obelgę rzucił niewczesną i niesprawiedliwą? - wcięła się Ałtyn słodkim głosikiem. Jej daleko było do ukontentowania.
- Trudno w zapytaniu obelgi się doszukiwać, skoro kozak jeno miano podał. Chciałem wiedzieć, czyli ze szlachtą czy z chłopem mam do czynienia. Czas na Rzeplitą nastał taki, że trza wiedzieć, w jakim towarzystwie się człowiek obraca.
Jaskółcze brwi podjechały na połowę wysokości gładkiego czoła.
- I po temu waści o chamskich synach i ścierwach kozackich na swojej szabli prawił? Jak o moje pochodzenie pytać waści zechce, to też zapyta: zali Laszka, zali Tatarzynka psiej mahometańskiej wiary, zali sucz żydowska? Ja mam prośbę do waści. Jak w Lublinie do rozmów z kim ważnym przyjdzie, to waści gęby nie otwieraj, bo wyczucia nie masz za grosz i wszystkich nas w kłopoty wpędzisz.
Co rzekłszy, z jałmużnikczki dobyła rysik i pergaminu skrawek, i coś jednym na drugim skrobać poczęła.
- Za dużo sobie imaginujecie panienko, com nie rzekł mi do gęby wkładacie. A trzeba wiedzieć, że chłop i cham toć to znamienne słowa. Jeno szlachcicowi wyzwisko od chama jest obelgą. Szlachcic inaczej rozmawia z osobą równą sobie stanem, bardziej uniżonego tonu użyje w rozmowie z potentatem, a inszej gadki zażyje z chłopem.
-Nie czas to i nie miejsce na spory. Raczej trzeba nam by do podróży się szykować. Nie dziwna mi jest postawa pana Wilczyńskiego, żadna to nowość, że mię szlachcic osobacza. Nie sobaką jednak jestem a wolnym kozakiem i o tym pamiętać pan Jakób powinien. Mnie za jedno czy dziś czy za sto lat mnie kto ubije i tak nic mnie dobrego już na tym świecie nie czeka, tędy nie zamierzam oczu spuszczać przed byle szlachciurą, widziałem ja nie raz szlachectwo polskie na Ukrainie. Nie po to tu jednak wezwani zostaliśmy, by teraz prawd historycznych i politycznych się doszukiwać. Powtarzam tędy czas nam w drogę. A by już mości Wilczyńskiemu w oczy nie leźć tedy pozwólcie, że poczekam na trakcie w stronę Lublina, jest za Chęłmem wieża w miejscowości Stołpie, nie sposób inną drogą do Lublina dojechać, tam was będę czekał, bo zapewne jeszcze macie tu swoje jaśnieszlacheckie sprawunki do pokończenia. -
To powiedziawszy kozak odwrócił się w stronę wyjścia posyłając jedynie śniadolicej obrończyni uśmiech wyrażający podziękę za stanięcie po jego stronie.
Ałtyn wywodów mości Wilczyńskiego nie słuchała, bo po prawdzie to każdy jeden pieniacz i prostak gadał tak samo i tak samo słów własnych się zapierał, a właśnie taką personą umalował się w jej oczach mości Jakub.
- Nie panienko - poprawiła go tylko lodowato. - Pani. Pani Ałtyn.
Wyciągnęła w stronę Wilczyńskiego pergamin zapisany drobnym pismem.
- Tu masz waści miana kupców tutejszych. Rzekniesz, żeś ode mnie, to i może opuszczą co. Jeno u Żydów się na mnie nie powołuj.
Tymczasem Jance nieco ulżyło, że awantura się rozeszła po kościach. Niesmak może jakowyś pozostał ale chociaż jucha nie popłynęła. Przestała tedy Miłowita przytrzymywać a nawet o krok w bok odstąpiła.
- Daleka droga może i przed nami. Czy i my nie winniśmy sprawunków załatwić?
-Panu Wilczyńskiemu listę damy. - uśmiechnął się choć twarz miał smutna.
Kiedy kozak wyszedł Miłowit zwrócił się do Jakuba.
-I jam się wycierpiał przez Chmielnickiego jak nie jeden Polak. Lecz wśród oprawców co zajechali mój dom i kilku zdrajców było wcale kozakowych. Drzew przy traktach by zabrakło gdybym pomsty szukał za śmierć bliskich na każdym napotkanym kozaku ale waszmości temperamentne słowa dobrze rozumiem i wielce rad jestem, żeś się pan pohamował nim od słowa do szabli doszło. - powiedział Cadejko Wilczyńskiemu na osobności.
Ludmiła dotąd siedząca cicho i przyglądająca się gościom wydawała się niczym część wyposażenia pokoju. Jednakże po wszystkim, cicho niczym polujący puszczyk zbliżyła się do Wilczyńskiego i sarknęła w irytacji.
- Waść rozważ, czy lepiej się rozumu nauczyć, czy do domu wracać. Misja zlecona przez jaśnie wielmożnego starostę nie dla głów pustych i gorących, co zamiast sojuszników, wrogów wszędzie szukają. Chce waść szablą pomachać i wroga bić ? Szwedów w Rzeczpospolitej co niemiara. Przekażę co tu widziałam i liczę że waść zjawisz się u gabinetu jego wielmożności Potockiego za cztery pacierze z dobrymi wyjaśnieniami. Lub też opuścisz posiadłość starosty. - po tym słowach obróciła się w miejscu i ruszyła do drzwi.
 
Asenat jest offline