Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2018, 18:33   #16
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Nuln było brudne, śmierdzące, pełne pijanych i niebezpiecznych ludzi, ściśniętych na obszarze przeznaczonym dla kilkukrotnie mniejszej populacji. Banalnie łatwo tu było dostać po mordzie, albo stracić sakiewkę a zafundowanie sobie rabunku czy gwałtu nie wymagało wiele więcej wysiłku. Innymi słowy, Detlef miał pełną racje, mówiąc, że to prawdziwy klejnot w koronie Imperium. W końcu jaka korona taki klejnot, a jakie Imperium, tak korna. Tak czy siak Francowi się podobało. Na każdym kroku była tu karcza, oberża czy inna mordownia, gdzie zawsze można było znaleźć coś do picia i kogoś do bójki a to był wyrażany znak, że wreszcie są w cywilizowanym miejscu. Tłumnie wylegli na ulice mieszkańcy musi widać uważać podobnie. Fran nie wiedział o co się biją, ale z drugiej strony czy to było istotne? Ważne, że wiedzieli, jakie rozrywki w życiu są najlepsze.

"Wesoły Karpik" był całkiem przyjemnym miejscem, rokującym nadzieje, że Franc zazna w nim wszelkich rozrywek, które tak lubił. Sprawę dzieciaka, udało się im uzgodnić zadziwiająco sprawnie. Franc co prawda mógł przedstawić alternatywę dla Świątyni, ale biorąc pod uwagę okoliczności znalezienia dzieciaka, to faktycznie mogło być najlepsze miejsce. Gnojek był rozdarty i wiecznie obsrany, ale Maurer czuł wobec niego swego rodzaju odpowiedzialność. Dziwne jak na niego uczucie, którego chętnie by się pozbył, zostawiając go u kapłanek. Coby nie mówić tam ma większą szansę na przeżycie niż z ich wesołą gromadką.

Do planowanej przez nich trasy wycieczki po mieście, dołożył jeszcze rusznikarza, u którego zostawił do naprawy garłacz. W sumie to myślał od jakiegoś czasu nad zamienieniem go na pistolet, ale wszystko w swoim czasie. Najpierw chciał odstawić dzieciaka do świątyni. Jak jakaś rodzina się do nich zgłosi, to będzie można ich tam skierować a nie będą musieli włóczyć się gówniakiem po mieście. W końcu było jasne, że prędzej czy później wpadną w jakieś bagno, ktoś ich albo oni kogoś napadną i szanse na dorosłość gnojka znacząco się zmniejszą. Ot na ten przykład tak jak teraz, kiedy weszli w drogę lokalnym alfonsom...

- Słyszeliście, że kurwa jest w pracy i nie chce żeby jej przeszkadzać? - stwierdził obojętnie do swoich natchnionych niesieniem pomocy kompanów - Chcecie żeby robiła jęzorem, do trza sypnąć groszem. W tym mieście nikt nic nie daje na krechę. Wracajmy do własnych spraw i zróbmy co mamy zrobić. Jak chcecie pochędożyć, to Borys pewnie wie, gdzie są trochę mniej brudne i pyskate. -
 
malahaj jest offline