-
Nas tutaj nie będzie do przyszłego roku - odparł Salvadore, wyjaśniając Berwinowi swoje postępowanie. -
Ludzie znikają. Idą do lasu i nie wracają. W tym kraju roi się od mutantów i zwierzoludzi. W rzece może siedzieć płakun, który capnął wojaka, jak ten poszedł się wysikać. A może i wpadł do wody sam, bo był pijany? A może ten chłop, co go przy straganie pobił, zebrał się na odwagę i pchnął w plecy nożem, gdy pijaczyna leżał bez życia. Możliwości wiele, a ciała z pewnością nie znajdą. A my tu, jak gdyby nic się nie stało, wrócimy za rok, znów pokazywać sztuczki i tańczące pieski... *
Nastawienie Stirgan do ukrywających się wśród nich bohaterów, zmieniło się. Stali się bardziej przyjaźni i okazywali im więcej zaufania. Nikt ani słowem nie odzywał się na temat śmierci Leonarda i jego występku, ale widać było, że nomadzi liczą, na to, że tajemnica pozostanie w zamkniętym gronie. Popijawa trwała do późnej nocy i tylko późnym wieczorem, Maria Gatti opuściła krąg siedzących wokół ognia, aby jak co dzień zanieść strawę i napitek woźnicy oraz starej pasażerce dziewiątego wozu.
*
Kolejnym miejscem, w którym Salvadore i jego trupa zatrzymali swoje wozy dwa dni po opuszczeniu Wilhams było pole położone nieopodal wsi Horbranz. Po przeciwnej stronie Reiku wznosiły się zabudowania Wuppertalu. Ludzie z obu brzegów co roku tłumnie gromadzili się na pokazach, a rzemieślnicy i rolnicy urządzali w sąsiedztwie stirgańskiego obozowiska pokaźnych rozmiarów kiermasz, gdzie oferowano różne wyroby rąk ludzkich i płody rolne. Salvadore planował pozostanie w Horbranz przed cztery dni.
Trzy dni minęły na wesołej zabawie i codziennych obowiązkach. Nie wydarzyło się nic, co mogłoby być wartym wspomnienia. W przeciwieństwie do czwartego dnia, kiedy to koło południa między stragany i namioty wkroczyło trzech mężczyzn...
Ponure twarze, mnogość broni i spojrzenia rzucane na prawo i lewo, prześlizgujące się po twarzach, porównujące i szukające szczegółów, które mogłyby pomóc w identyfikacji, niechybnie wskazywały na profesję jaką trudzili się ci dżentelmeni. Na festyn zawitali łowcy nagród...