Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2018, 23:53   #36
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Nas tutaj nie będzie do przyszłego roku - odparł Salvadore, wyjaśniając Berwinowi swoje postępowanie. - Ludzie znikają. Idą do lasu i nie wracają. W tym kraju roi się od mutantów i zwierzoludzi. W rzece może siedzieć płakun, który capnął wojaka, jak ten poszedł się wysikać. A może i wpadł do wody sam, bo był pijany? A może ten chłop, co go przy straganie pobił, zebrał się na odwagę i pchnął w plecy nożem, gdy pijaczyna leżał bez życia. Możliwości wiele, a ciała z pewnością nie znajdą. A my tu, jak gdyby nic się nie stało, wrócimy za rok, znów pokazywać sztuczki i tańczące pieski...

*

Nastawienie Stirgan do ukrywających się wśród nich bohaterów, zmieniło się. Stali się bardziej przyjaźni i okazywali im więcej zaufania. Nikt ani słowem nie odzywał się na temat śmierci Leonarda i jego występku, ale widać było, że nomadzi liczą, na to, że tajemnica pozostanie w zamkniętym gronie. Popijawa trwała do późnej nocy i tylko późnym wieczorem, Maria Gatti opuściła krąg siedzących wokół ognia, aby jak co dzień zanieść strawę i napitek woźnicy oraz starej pasażerce dziewiątego wozu.

*

Kolejnym miejscem, w którym Salvadore i jego trupa zatrzymali swoje wozy dwa dni po opuszczeniu Wilhams było pole położone nieopodal wsi Horbranz. Po przeciwnej stronie Reiku wznosiły się zabudowania Wuppertalu. Ludzie z obu brzegów co roku tłumnie gromadzili się na pokazach, a rzemieślnicy i rolnicy urządzali w sąsiedztwie stirgańskiego obozowiska pokaźnych rozmiarów kiermasz, gdzie oferowano różne wyroby rąk ludzkich i płody rolne. Salvadore planował pozostanie w Horbranz przed cztery dni.

Trzy dni minęły na wesołej zabawie i codziennych obowiązkach. Nie wydarzyło się nic, co mogłoby być wartym wspomnienia. W przeciwieństwie do czwartego dnia, kiedy to koło południa między stragany i namioty wkroczyło trzech mężczyzn...

Ponure twarze, mnogość broni i spojrzenia rzucane na prawo i lewo, prześlizgujące się po twarzach, porównujące i szukające szczegółów, które mogłyby pomóc w identyfikacji, niechybnie wskazywały na profesję jaką trudzili się ci dżentelmeni. Na festyn zawitali łowcy nagród...
 
xeper jest offline