Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2018, 20:31   #9
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Wpadła ci w oko? Zagadaj do niej. Nawet jak nic się nie dowiesz to przynajmniej spędzisz miło trochę czasu. - John przewrócił oczami słysząc słowa partnera
- Nie młokosie, jestem w pracy. Spójrz na nią. Gdyby nie dziewczyny, to przy barze nie byłoby gdzie palca włożyć, a ona ma wokół siebie przestrzeń, jakby wytwarzała jakieś pole. Np. strachu - Doe opanował się i nie zbeształ dziennikarza choć jego głupkowaty komentarz w pierwszej chwili zagotował go. Na szczęście lata praktyki w zawodzie spowodowały, że rzadko tracił zimną krew.
Zamiast tego zaczepił barmana z pytaniem o kobietę. Podobizna Benjamina Frankilna szybko zmieniła właściciela i Doe wiedział już, że kobietę zwą "madame Tong". Dopił whiskey uśmiechając się z faktu, że może to daleka krewna Tonga, który teraz nosi paczki dla informatyków i westchnął, że nie ma go ze sobą. O wiele lepiej wyglądała współpraca z żółtkiem, niż z polakiem.
Ruszył się i zupełnie nie przejmując się pustą przestrzenią wokół niej pewnie naruszył jej zdawało się przestrzeń osobistą. Oparł się o blat baru i zamówił kolejnego taliskera ciesząc się, że może napić się dobrego trunku za pieniądze podatników. Spojrzał na dziewczynę czekając na zamówienie, jednak nie odezwał się.

- Nie szukam towarzystwa - powiedziała nawet nie oglądając dokładnie Johna.
- To dobrze, nie znajdziesz tu nikogo… odpowiedniego. - Odpowiedział John odwracając jedynie głowę w kierunku kobiety. Całe ciało jednak nadal tkwiło bokiem, jakby nie wykazywał większego zainteresowania.

- Potrzebuję pogadać z kimś zdecydowanie brzydszym od Ciebie, ale mającym więcej do powiedzenia o tym co się tu dzieje. Mamy wspólnych… znajomych

- Masz cały klub chętnych do rozmowy i nie tylko. Nie zawracaj mi głowy. Nawet nie wiesz kim jestem, nie wiesz kogo znam albo nie znam. - Odparła.

- Zatem coś nas jednak łączy - uśmiechnął się. Tym razem odwrócił się do niej, a potem oparł plecami o bar. Wskazał ręką trzymającą szklankę niedbale na sale mówiąc - Nie interesuje mnie cały klub, szczególnie nie ten motłoch szukający wrażeń ale jeden człowiek, który nie wychodzi stąd od tygodnia… Wydaje mi się, że wiesz o kim mówię? - Spojrzał jej w oczy. Szukał tych mikorgestów - drgnięcia powieki, rozszerzenie się źrenicy, lekkie ściągnięcie mięśni twarzy - czegokolwiek co pozwoliłoby stwierdzić, że trafił w punkt. I wydawało mu się, że dostrzegł
- Nie ma tu nikogo takiego, marnujesz czas.- Nie wykrył kłamstwa, ale dziewczyna zdecydowanie wiedziała o kogo chodzi.
- Niestety nie śpieszy mi się. Mogę poczekać aż go zabiją, albo możesz przekazać mu, żeby się ze mną spotkał. Pogadaj z nim, poczekam.
- spojrzał na nią - W końcu nawet Ty znajdziesz jakąś rozrywkę w tym miejscu, nawet jeśli w roli posłańca.
- Więc czekaj. To nie moja sprawa
- odparła najwyraźniej nie przejmując się groźba śmierci jednego z jej domniemanych znajomych.
- Jasne. - uśmiechnął się serdecznie - Miłego wieczoru madame Tong - powiedział odchodząc od baru. W ciemnościach klubu bardzo łatwo mógł po prostu zniknąć i obserwować kobietę z ukrycia. Zarzucił przynętę i pozostało teraz czekać.




 
psionik jest offline