28-01-2018, 22:42
|
#7 |
| Opuszczona baza.
Luna nie odpowiadała. Długo. Na tyle długo, że wypadało się już martwić.
Malakai zaś wyłączył coś w swoim motocyklu. Stoliki upadły z hukiem. Albinosowi nie umknęło to, że dzwiny przylegający do ciała pancerz przybysza rozciągnął się razem z jego ciałem. On sam nie miał tyle szczęścia. Spodnie zostały gdzieś na nogawkach. Po butach nie było śladu. Kutrka choć z głębokim rozdarciem przez plecy i rozerwanymi rękawami w zasadzie nadal była w jednym kawałku. Widać taka jego rola, żeby świecił gołym tyłkiem w bazach wojskowych.
Przed nimi stały drzwi windy z wygaszonym panelem. Trzeba było jakoś je sforsować.
Wtedy w słuchawce odezwała się Luna.
- Skany wskazują dużą liczbę niewielkich istot. Między dwadzieścia a trzydzieści osobników. Wykorzystują bazę jako naturalne schronienie. Wokół bazy znajduje się sieć tuneli, prawdopodobnie przez nie wykopana. Sygnatura energetyczna nie pokrywa się z istotami w bazie danych. Być może to lokalny gatunek.
Wiele wskazywało, że wchodzili do gniazda jakichś istot. Pytanie jakie stało przed Tomem, to czy podzielić się tą informacją z albinosem, który świecił swoim nagim tyłkiem przed wojownikiem. Okręt.
Bezręki pochwycił w swój żelazny uścisk ogon uwięzionego Pira. Drugą ręką dotknął Victora i w tym momencie jakaś siła wywołała potężne wyładowanie elektryczne. Błyskawice aż przeskakiwały między wiszącymi łańcuchami i obudową klatki. Pir zawył z bólu. Victor poczuł jak pod jego skórą zaczynały przemieszczać się jakieś wypukłości. Pierwszy się opanował. Wokół miejsca dotykanego stalową ręką skóra wilkołaka aż poczerniała. Zaatakował jak bestia. Swoimi szponami… a raczej paznokciami typowymi dla prawie ludzkiej formy jaką zwykł przyoblekać. Tak rozczapierzone paznokcie wbiły się w oczy ofiary. Zagłębiając się w czaszkę. To wystarczyło, żeby Pir oswobodził swój ogon z opaloną sierścią i wyszczerbiony o klatkę pazur. Jednym machnięciem z góry pozbawił mężczyznę implantów. Po chwili bestia triumfalnie wymachiwała zdobycznymi rękami, podczas gdy tłum wiwatował na ich cześć. I choć to Viktor wykonał większą część pracy, to i tak na statku rozeszła się plotka o czterometrowym potworze, który rozszarpał Staloworękiego.
Później nadszedł czas podziału łupów. W jednym pomieszczeniu czekały dwie dziewczyny i spory arsenał broni. Wśród nich Pir znalazł swój ultralekki topór i bransoletę na lewe ramię. Gdy ją założył i wcisnął przycisk to wysunęła się tarcza, która w pierwszym ustawieniu miała około siedemdziesięciu centymetrów średnicy. W drugim zaś przybrała formę ogromnej pawęży, za którą mógł się skryć ponad dwumetrowy wojownik, jeśli tylko lekko się pochylił i ugiął kolana.
Dziewczyny ucieszyły się z przybycia Victora. Na lotniskowcu kobieta była własnością mężczyzny. Jeżeli coś by się mu stało, to miały stać się własnością dwóch zmodyfikowanych.
W kolejnym pomieszczeniu były ich „rzeczy”. Dwie strzelby, obrzyn. Granat odłamkowy. Kamizelka kevlarowa. Dwa płaszcze. Kluczyki do jakiegoś pojazdu i … dwanaście niewolnic. Widać trafili na kogoś, kto albo się dopiero co okupił, albo miał co sprzedać. W jednym i drugim wypadku wyjaśniało to praktycznie brak jakichkolwiek środków płatniczych wśród łupów. Pir zmierzył kobiety krytycznie. Nie po taki hidr przybył.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
| |