Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2018, 15:25   #3
Feniu
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Douko nie nawykł do jazdy konno. Na koniu nie czuł się komfortowo, wielbił chwile w których mógł zeskoczyć na twardy grunt. Jego znoszone acz wygodne buty przebyły szmat drogi z Belavy, położonej 60 mil na północ od stolicy regionu, miasta Kislev. Ten krępy kislevita z twarzą naznaczoną bliznami z dziwaczną fryzurą i gęstą czarną brodą przeplataną siwizną wzrok miał twardy i nieustępliwy. Nie jedno już w swym życiu przeżył i mimo swego stosunkowo młodego wieku był już weteranem wielu walk, głównie z siłami chaosu nadciągającymi z pustkowi. Odziany w płaszcz z wygarbowanej skóry niedźwiedzia osłaniał jego masywne ciało przed nieprzychylną pogodą jaka teraz panować miała w Szarych Górach.

Ogłoszenie jakie zobaczył w Ubersreiku było nadzwyczaj ciekawe. Możliwość wzbogacenia się była tylko dodatkiem. Jeśli chciałby bogactwa zostałby pewnie w Kislevie i tam uczył się zarządzać majątkiem jaki prowadziła od pokoleń jego rodzina. Jednak nie on, po części za sprawą ojca po części przez wzgląd na jego samego wybrał życie wojaka. Chęć przygody i ból mięśni po stoczonej walce to był jego żywioł. Sam jednak nie bał się śmierci, dla kozaka śmierć jest smaczna jako chleb i słodka jest jak miód.

Grupa, w której od jakiegoś tygodnia podróżował była zaiste dziwną zbieraniną awanturników zmierzających do klasztoru o którym mowa była w ogłoszeniu.. Nie szukał wśród nich przyjaźni bo wiedział, że te często kończy szybka i brutalna śmierć jednego z przyjaciół. Polegał głównie na sobie i swych umiejętnościach jednak w ciężkich chwilach nauczon w wojsku potafił zawierzyć swe życie innym. “Czy tych towarzyszy mógł obdarzyć aż takim zaufaniem?” - Zastanawiał się często, głównie wieczorami, gdy pełnił wartę lub kładł się spać.

Pogoda choć z rana piękna teraz się zepsuła. W oddali majaczył budynek w którym za pewne ktoś pomieszkiwał, bo z komina unosił się wesoły dym, który na przekór padającym kroplom deszczu unosił się ku szaremu niebu.

Gdy zatrzymali się przed chatą jego koń, którego imienia już nie pamiętał był nerwowy. Rżał i stąpał niespokojnie. Kislevita zsunął się z siodła i podążył za bretońskim rycerzem w kierunku budynku. - Prowadź zatem! - odpowiedział niejakiemu Gouffranowi. Jego przeczucie jednak kazało mu zachować największą czujność. Upewnił się, że jego dwuręczny topór przewieszony jest przez pas. Sam jednak rękę trzymał na rękojeści miecza.
 
Feniu jest offline