Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2018, 17:38   #4
Layla
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Bianca związała się z tą dziwną grupą w zasadzie po to, żeby czuć się bezpieczną, przemierzając gościńce Imperium. Czarodzieje ani nie cieszyli się zbytnim zaufaniem ludności, a i ciężko byłoby jej poradzić sobie samej, gdyby ktoś ją zaatakował. A podróż w towarzystwie rycerza, jakiegoś kudłatego woja z Kislevu i paru innych przystojnych mężczyzn dawało odpowiedni komfort psychiczny.

Tym bardziej ucieszyła się na pomysł podróży do klasztoru La Maisontaal w celu najęcia się do pracy. Licencja czarodzieja sama się nie opłaci, a Bianca nie miała zamiaru narażać się swojemu Kolegium i ich oszukiwać, bo już na pierwszych wykładach dowiedziała się, jak kończą ci, którzy nie chcą spłacać środków, które Kolegium wyłożyło, by ukształtować i nauczyć adepta sztuk magicznych odpowiednich rzeczy.

Kobieta w siodle swojej klaczy czuła się całkiem dobrze, pomijając fakt, że trochę bolał ją już tyłek. Bianca była dość wysoką jak na standardy ludzkie kobietą o ładnej, piegowatej buzi i zielonych, bystrych oczach. Krótkie, naturalnie rude włosy okalające twarz sprawiały, że z pewnością nie była osobą, obok której przechodzi się obojętnie. Nosiła się funkcjonalnie, choć nie bez nuty elegancji, w końcu kobieta i to w dodatku czarodziejka, nie może wyglądać jak pospolity awanturnik.

Zgrabne nogi schowane miała w przylegających, brązowych spodniach wpuszczonych w wysokie buty, a spory biust kryła pod skórzaną kurtą. Do tego dochodził granatowy, nieprzemakalny płaszcz z kapturem. Przy jej boku wisiał krótki miecz i nie pełnił on jedynie funkcji rekwizytu, o nie. Bianca umiała się nim posługiwać, w końcu Piromanci w czasie swoich studiów przechodzili również podstawowe szkolenie w walce, by na szlaku móc polegać nie tylko na mocy Aqshy.

W dłoni o długich, wypielęgnowanych paznokciach dzierżyła prosty, wyciosany z drewna kostur, układający się na jednym z końców w coś rodzaju wyżłobionych płomieni. Piromantka zwykle używała go do rzucania czarów, ale i po łbie też potrafiła nim przyłożyć. Humor jej się popsuł, gdy z nieba lunęło. Odkąd pamiętała, nie cierpiała deszczu, ale wszyscy adepci Aqshy tak mieli. Naciągnęła tylko mocniej kaptur na głowę i schowała dłonie w rękawach, by zimne krople nie uderzały w jej ciało.

Na szczęście niedługo później natrafili na jakąś drewnianą chatynkę, w której ktoś przebywał. Swoją drogą, zastanawiające, kto normalny żył na takim odludziu.
- O tak, zdecydowanie jestem za tym, żeby tu przenocować - rzuciła z optymizmem w głosie odpowiadając na sugestię Pierre'a. - W taką pogodę najlepiej siedzieć przy kominku i się ogrzewać, a sądząc po tym, jak kopci się z komina, jakiś tam jest.

Jej klacz dziwnie się zachowywała, więc spróbowała ją uspokoić, a następnie trzymając za uzdę ruszyła w kierunku Pierre'a i Douko. Nagle naszła ją ochota na ciepłe mleko. Niestety, żadnej kozy nie było w pobliżu.
 
__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.
Layla jest offline