Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2018, 21:24   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Imperium zdecydowanie różniło się od rodzinnej Estalii Félixa von Vessel. Co nie znaczyło, że mu się tu nie podobało. Imperium miało swoje wady, ale miało i zalety. Najlepiej owe wady i zalety poznawało się podróżując, co Félix robił, co pewien czas zmieniając miejsce pobytu.
Cóż... czasami wyjazd był nieco wymuszony, ale w szczegóły Félix się nie wdawał. Przyczyny bywały różne, więc po co się w nie wdawać...

* * *

Otulił się szczelniej opończą. Jemu co prawda deszcz i wiatr aż tak nie przeszkadzały, ale pistolet niezbyt lubił wilgoć, a po co komu broń, która nie mogła wystrzelić? Co prawda skórzana kurta nie przepuszczała wody, ale lepiej było zapobiegać nieprzyjemnym przypadkom, niż na nie reagować.

Rozejrzał się, równą uwagą obdarzając otaczające ich góry, jak i towarzyszy podróży.
Nie da się ukryć - towarzystwo, w jakim podróżował, było bardzo interesujące. Barwne, można by rzec. Różnej płci, różnych ras i zawodów, z różnych stron świata. Niespotykana wprost mieszanka.
Jednak Félixowi to nie przeszkadzało. Przynajmniej tak długo, jak długo na tym tle nie dochodziło do konfliktów. Przekomarzanie i drobne dogryzanie tolerował, ale nie rzucanie się sobie do gardeł. Szczególnie w sytuacji, gdy mieli przed sobą wspólny cel, który zdecydowanie łatwiej można było osiagnąć dzięku współpracy, a nie kłótniom.
Do tych, na razie, nie dochodziło, i Félix miał nadzieję, że tak pozostanie do końca.

Widok domostwa, z komina którego unosił się dym, napawał optymizmem. Umiarkowanym, bowiem nigdy nie było wiadomo, kto w owym domu rozpalił ogień, i jak spojrzy na nieoczekiwanych gości.

- Trzeba by sprawdzić - powiedział, spoglądając w stronę budynku - czy w ogóle jesteśmy tu mile widziani. A nawet jeśli, to i tak ktoś będzie musiał zostać w stodole i dopilnować, by nocą nasze wierzchowce się nie ulotniły - powiedział. - Na takim odludziu wszystko jest możliwe.

Poklepał po szyi gniadego wierzchowca, po czym zsiadł w konia i, trzymając go za uzdę, ruszył w stronę dużej szopy, która - jego zdaniem - powinny się zmieścić wszystkie konie.

- Sprawdzę, jak to wygląda w środku - dodał.

Tak w ramach zapobiegania nieprzyjemnym przypadkom.
Tego jednak na głos nie powiedział.
 
Kerm jest offline