Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2018, 21:28   #8
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację

W rodzinnych stronach nikt nie przejmował się problemami Imperium. Niziołki żyły w żyznym i bogatym rejonie. Wojenne i gospodarcze zawieruchy zwyczajnie przechodziły bokiem, zbytnio nie wpływając na życie w Krainie Zgromadzeń. Mimo wszystko przedstawiciele małego ludu często wyruszali na szlak, ciekawi świata, żądni przygód. Ludo wybrał się w drogę jednak z innego powodu.

W jednej z chat, cała familia Kołodziejów radziła i ustalała kto ma odszukać Niklausa Kołodzieja. Większość krewniaków spuściwszy oczy, zatonęła w głębokiej zadumie. Krewnych ogarniał strach, jak gdyby za chwilę ktoś miał usłyszeć jakiś okropny wyrok, którego od dawna się spodziewali. W prawie wszystkich sercach wzbierało ogromne pragnienie dalszego odpoczynku i spokojnego życia. Ludo doceniał domowe zacisze, długi sen, smaczne jedzenie i dobre piwo. Z pozoru ceni sobie spokój, ale ciągnął go szeroki świat. Wykorzystał więc okazję i podjął się tego wyzwania. Odnalezienie wuja miało być prostą i przyjemną przygodą. Wtedy jeszcze strażnik pól nie wiedział jak bardzo się mylił. Imperium to ponury naznaczony przemocą świat. Młody Kołodziej wyruszył na szlak, licząc na łut szczęścia. Przeliczył się i to bardzo. Kierowany plotkami odlazł wuja. Wuja, który nie był już taki jak dawniej. Mimo, że upłynęło trochę czasu Ludo nadal się z tym zmagał.

Jakiś czas później, na trakcie prowadzącym z Ubersreik do La Maisontaal, niezbyt uważny obserwator mógłby pomyśleć, że w środku niedużej grupy jedzie chłopiec, drzemiący na kucu. Wystarczyło jednak zajrzeć na twarz ukrytą pod poła ciemnego płaszcza, aby stwierdzić, że to dorosły niziołek o lekko pucołowatej twarzy z delikatnym, niewielkim zarostem. Nie to było jednak istotne, wystarczyło zwrócić uwagę na wyraz jego twarzy oraz przedmiot, który obracał w dłoniach. Tabakiera, przedmiot ten pierwotnie nie należał do byłego strażnika pól. Związany był z Niklausem i obecną profesją Luda, ale o tym reszta bohaterów miała prawo nie wiedzieć.

Łowca wampirów czytać nie potrafił, jednak gdy dowiedział się o treści ogłoszenia, to niezwłocznie ruszył do wskazanego klasztoru. Po drodze nie podziwiał jednak pięknych i urokliwych widoków. Jego myśli krążyły gdzie indziej. Jak miałby powiedzieć krewnym o tym co się stało? Nie potrafiłby zataić prawdy, a krewnym lepiej było nie wiedzieć. Zdawało mu się, że nie mógł wrócić do domu. Siąpiący deszcz nie poprawiał jego humoru, w sumie był jego idealnym zobrazowaniem. Dopiero gdy dotarli do chałupy, Ludo uniósł kędzierzawą głowę i przytrzymał kaptur.
- Wciórności! Pierre i Félix mają rację, z gospodarzem trzeba się rozmówić. – Kołodziej zeskoczył z kuca wprost w wszechobecne błocko. Spoglądał w okna domostwa, z pewnością narobili wystarczająco hałasu, aby mieszkaniec bądź mieszkańcy zorientowali się, że mają „gości”.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline