Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2018, 12:58   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Trzeba będzie znaleźć coś, co znów napełni nam kabzę - powiedział Berwyn, spoglądając w niebo, jakby się spodziewał deszczu srebrnych monet. - To miasto jest gorsze od bandy złodziei, tak szybko opróżnia sakiewki.

W jego przypadku chodziło może nie o całą Tarantię, a o jedną z mieszkanek tego miasta - Brythunkę, której wdzięki warte były grzechu, lecz nie pozostawały obojętne dla wspomnianej wcześniej sakiewki. Był pewien, że jeszcze parę takich nocy, a nie tylko skończą się rozkosze stołu i łoża, ale i ich gospodarz wywali całą czwórkę na zbity pysk.

Nie sądził, by źródłem zasilającym sakiewkę miał być pijany w trupa kapłan Mitry. Aż tak nisko Berwyn nie upadł, by opróżniać kieszenie pijaczkom.
Okazało się jednak, że to nie nadmiar wina zwalił z nóg kapłana. Ktoś nieszczęśnikowi chciał zamknąć usta, lecz nie do końca mu się to udało.
Spisek... Za tym mogły się kryć niezłe pieniądze, albo i śmierć, co było widać po leżącym u stóp Berwina kapłanie. Ale, zdaniem Bossończyka, warto było zaryzykować.
Łup lub śmierć - znane wszystkim zawołanie znów było aktualne.

- Idziemy sprawdzić? - spytał, wyrywając strzałę i ocierając jej grot o szatę nieboszczka. Nie bardzo wierzył w to, że uda się znaleźć poprzedniego właściciela strzały, ale kto wie...
 
Kerm jest offline