Arslan jak zwykle trzymał się lekko za resztą grupy. Mimo iż zdążył się już zaaklimatyzować w wśród nowych towarzyszy i wysnuć kilka wniosków z ich obserwacji, to jednak jego pochodzenie wywoływało uczucie odstawania od reszty. Nie przeszkadzało mu to jednak. Zawsze uważał, że o człowieku świadczą jego czyny, a nie słowa. Dodatkowo podróżowanie w drugiej linii było stworzone dla łucznika.
Choć Arslan był w tej grupie raczej człowiekiem cichym i zamyślonym to jednak, starał się wychwytywać większość kluczowych słów. "Hmm trzeba przyznać, że i moje zasoby bogactwa ucierpiały" - chwycił za swoją sakiewkę słysząc wzmiankę o złocie. W tym samym momencie jego wzrok przykuł dziwny człek. Na początek Arslan jedynie obadał go wzrokiem i zainteresował się niebem, jednak kiedy usłyszał dźwięk upadającego ciała opuścił wzrok i ujrzał strzałę tkwiącą w plecach nieznajomego. Doświadczenie jako łucznik spowodowało, że w pierwszym odruchu, Arslan obrócił się dookoła spoglądając na najbliższe dachy budynków w poszukiwaniu potencjalnego zamachowca. Dopiero potem podszedł do ciała i wyciągnął rękę w stronę Berwyna. - Daj. Przechowam ze swoimi. Moje oko zna. - Arslan chciał w późniejszym czasie obadać budowę strzały i poszukać jakichś charakterystycznych cech. |