Jedyne, o czym marzył Randulf podczas drogi, to nie było odnalezienie tajemniczego starca i skrócenie go o głowę, a znalezienie porządnego łóżka i długi, niczym nie zakłócony sen.
Przebywanie z Brigit było bardzo przyjemne, ale przeciągnęło się nad wyraz, w związku z czym nocy jakby zabrakło nie tylko na porządny, ale nawet na jakikolwiek odpoczynek.
Z nieukrywaną więc radością powitał miejscowość, do której mieli dotrzeć. I nie miał nic przeciwko temu, by najbliższą noc spędzić w jak najlepszych warunkach.
- Pewnie więcej plotek krąży wśród tych pijaczków - powiedział - ale i o awanturę tam łatwiej. Tak więc, Oswaldzie, zarezerwuj nam pokoje i zamów kolację, a je w tym czasie zadbam o to, by ktoś zajął się końmi.
Ruszył w stronę stajni, po drodze zabierając wierzchowca Oswalda.