Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2018, 17:58   #16
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

Randulf wybrał się do stajni prowadząc swojego i Oswalda konia. Zapytawszy pierwszego lepszego człeka po drodze dostał odpowiedź. Chłopina jednak zamiast tłumaczyć, gdzie dokładnie jest stajnia zadeklarował się, że zaprowadzi bohatera. Od razu zaczął też pytać się o to co go sprowadzą w te strony i czy przepadkiem nie jest jakimś giermkiem rycerza, że prowadzi konia swojego pana. Oczywiście wyglądało na to, że nie chciał w ten sposób bohatera urazić, zwyczajnie był ciekaw.

Stajnia była kilka metrów za budynkiem karczemnym, a przy drzwiach stał inny mężczyzna, który to pobierał opłaty za pilnowanie zwierząt. Randulf zauważył, że konie nadzwyczaj przyjacielsko reagują na tego mężczyznę. Był to niecodziennie wysoki mężczyzna z chłopskim odzieniem i czapką na głowie. Zachowywał się bardzo uprzejmie, jednak zażądana kwanta mogła być lekko zawyżona w odczuciu bohatera.


- Zwą mnie Ralfem i opiekuję się tutejszymi zwierzętami. Widzę, że macie dwa konie i jeden jest dosyć zmęczony, wygląda, jak gdyby ostatnio mało pił wody. Za oba będzie dwie złote korony na dzień oczywiście. Przy okazji możemy je odpowiednio wyczyścić, jeśli zostajecie tutaj na dłużej.

Z kolei Oswald wszedł do karczmy i niemal w tym samym momencie ścisnęło go w brzuchu. Poczuł zapach z rodzinnych stron. Pieczeń, która pachniała tak jak pamiętał. Był to zapach z dworu jego ojca. Takich rzeczy się nie zapomina. Gdy był mały to oblizywał palce, a jego talerz po takim daniu wyglądał, jak gdyby był czysty. Jego ojciec co prawda nie był zadowolony z oblizywania talerza, bo takie zachowanie nie przystawało etykiecie szlacheckiej.


W karczmie było wielu ludzi, z tego co dało się słyszeć to większość byli tutejsi kupcy, którzy nawet teraz rozmawiali po trochu o sprawach bieżących. A to o zaniżonej sprzedaży garnków, czy też narzędzi rolniczych. Jednak i oni byli pod wrażeniem wykwintnych smaków jakie tutaj serwowano. Bohater podeszwszy do lady od razu został zaczepiony przez karczmarza, który to był dosyć niskim i pulchnym człowiekiem. Aby dobrze rozmawiać z klientami stawał na stołeczku.

- O nowa twarz, mam nadzieję, że zawitasz tutaj na dłużej. - uśmiechnął sie do bohatra - Gdzie moje maniery nazywam się Olaf i jest tutaj kucharzem i karczmarzem. Co prawda mam tutaj listę dań jakie serwujemy, jednak nie każdy umie czytać, to czasem teź po prostu pokazuję co tutaj mam w garnuszkach. Mamy tutaj też może troszkę nie typowy sposób, bo tam w rogu stoją różne potrawy i jeśli chcesz jeść, ile tylko dusza zapragnie to musisz zapłacić jedną złotą koronę i możesz brać wszystko co tylko zjesz na miejscu i co jednorazowo zmieści się na talerzu. Jeśli zaś chcesz coś specjalnego to także mogę ci podać.

Bohater jednak już z daleka zobaczył skąd dochodzi ten wysublimowany zapach, była to pieczeń stojąca na samym środku stołu. Mięso było pokrojone w plastry i każdy mógł sobie wziąć, ile tylko zechce za wcześniej wspomnianą kwotę. Obok stały sosy, jaja, pieczywo, warzywa no i trunki takiej jak wino czy też piwo.


Karczma była mocno przepełniona, jednak były jeszcze dwa wolne słoty.

- A i tak zapytam, skąd panicza to tutaj przywiodło? W sprawach interesu, czy przejezdnie może?

Otwin nie miał problemu z dostaniem noclegu w stodole u jednego czy innego chłopiny. Co prawda byli oni lekko zaskoczeni, że bohater nie zamierza nocować w karczmie, jednak wyglądało na to, że byli bardziej zaszczyceni takich wyborem zwarzywszy na to jak Otwin wyglądał. Chłopi postanowili, że najlepsze warunki są u Grega to i tam został zaproszony. Stodoła była dosyć duża, pełna słomy i siana. Co z pewnością wpływało, że mogło być znacznie wygodniej i cieplej. Bohater został zaproszony do chłopów, aby razem coś zjeść. Przez okno miał oko na stodołe, gdzie mógł zostawaić konia.


Daniem okazał się być gulasz z czerstwym pieczywem. Jedzenie nie było dobre, było bez smaku, wręcz mdłe. Kolorem przypominało błoto. Co najzabawniejsze nawet ukryty pod stołem gryf nie chciał tego tknąć, jednak ludzie zajadali się ze smakiem, przechwalając, jak to wykwitnie smakuje. Chleb był tak twardy, że bohater przez chwile miał wrażenie, jak gdyby jego ząb pękł, czy się skruszył. Jednak było to kawałek chleba, który to pękł w jego ustach. Bohater zastał zalany potokiem pytań:

- A co panicza tutaj sprowadza? Czy na długo tak?

 
Inferian jest offline