23-02-2018, 21:12
|
#15 |
| Detlet stał sobie cicho w cieniu pomieszczenia nasłuchując wszystko co się dzieje. Obserwował i nasłuchiwał. To co na zewnątrz poprzez okno przy którym stał i to co wewnątrz gdzie był. Nie miał jakiś specjalnych zapotrzebowań. Zresztą, co by tu kupować? Prawda była taka, że co mu do szczęścia potrzebne miał ze sobą. Chociaż...
I tu przyszła mu świadomość tego czego nie mieli, a przynajmniej nic o tym nie wiedział. Spojrzał więc pusto na swoich "towarzyszy" i powiedział beznamiętnie. - Lina z hakiem. Bez tego nie ma co się ruszać w dzicz. Podobnie rakiety śnieżne, kociołek, namioty jeśli nie macie...
Po tych słowach wrócił do bacznych obserwacji otoczenia. To miejsce działało mu na nerwy. Wolałby wyjść z tego miejsca jak najszybciej, ale wiedział, że nieszczęśliwie pewnie trochę tu im zejdzie. - ...i jakieś wnyki i sidła jeśli w tych strona jest to dozwolone.
Tak, może i był dobrym myśliwym i nie najgorszym zbieraczem, to zawsze dobre wnyki i sidła mogły zdziałać cuda, ale jak ze stanem prawnym w tych terenach to się nie znał. Cóż, pewnie można je mieć, bo zadupie takie, że pewnie nie ma komu patrolować dzikich przestrzeni skutych lodem, ale lepiej się upewnić...
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 24-02-2018 o 19:58.
|
| |