Widząc zapłatę jednego z bywalców, Bosch tylko zmrużył oczy, ale nic nie mówił do czasu, aż ten nie odszedł w kierunku zastawionego jadłem stołu. - Niech więc będzie z pokojem. - Dał monete karczmarzowi. - Ale czysty ma być. Dodał, wyciągając kolejną. - To za mojego kompana. Randulf powinien niedługo się tu zjawić. - Biorąc pod uwagę ostatnią niechęć do wiosek i zbiorowisk ludzkich, Oswald wątpił aby Otwin zechciał w ogóle pojawić się w karczmie tego wieczora.
Słysząc wyjaśnienie znajomego zapachu kuchni przypadkowego karczmarza, Oswald otworzył szerzej oczy, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |