Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2018, 21:50   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Deszcz i wszechobecne zimno...
Cóż to było dla doświadczonego podróżnika? Nic. Drobiazg. Fraszka. Szczególnie wówczas, gdy ów podróżnik siedzi sobie pod dachem, w karczmie, przy piwie, w gronie dobrych (w większości) kompanów. W większości, bowiem Słowika za dobrze Dietrich nie znał i nie bardzo wiedział, co się może kryć w sercu i duszy tamtego.
To miał pokazać czas, a jak na razie bezrobotny przepatrywacz był pełen dobrych myśli. Przynajmniej jeśli chodzi o Słowika, bowiek chudnąca z dnia na dzień sakiewka optymizmem nie napawała. Trzeba było znaleźć jakąś dobrze płatną robotę, a na tym zadupiu o jakąkolwiek pracę było trudno, a co dopiero powiedzieć o dobrze płatnej. Jeśli gdzieś pieniądze leżały na ulicy i wystarczało się po nie schylić, to z pewnością nie tutaj, gdzie najbystszejsze oczy porządnej ulicy by nie wypatrzyły.

Trudno było się dziwić, że propozycja złożona przez niespodziewanego przybysza wzbudziła zaciekawienie Dietricha. Siedemdziesiąt sztuk złota na siedem osób to majątek nie był, ale i po dziesięć złotych koron warto było się schylić.

- Zapraszam - powiedział, gestem wskazując stół, przy którym siedział wraz z kompanami. - Nawet jeśli się nie dogadamy, to zawsze można porozmawiać.

Przez moment przyglądał się przybyszowi.

- Chyba spotkaliśmy się kiedyś, przed laty - dodał. - Zapewne lepiej pan znał mojego ojca.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-02-2018 o 15:45.
Kerm jest offline