Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2018, 21:28   #9
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Leliana Rossi siedziała przy stole, opierając się łokciami o blat i przysłuchując się rozmowom swoich towarzyszy z lekkim uśmiechem na twarzy. Co ciekawe, opatulona była szczelnie swoją peleryną podróżną. Bo choć w izbie było tłoczno i dla zwykłego mieszkańca Imperium całkiem ciepło, to dla pochodzącej z odległej i sprażonej słońcem Tilei kobiety była to wciąż niezbyt komfortowa temperatura.
Można byłoby pomyśleć, że po czasie jaki spędziła na ziemiach Imperium, panna Rossi powinna już dawno przyzwyczaić się do znacznie chłodniejszego klimatu, lecz ona po prostu nie chciała. Myślami cały czas była w Tilei i zamierzała tam jak najprędzej wrócić, kiedy tylko dowiedzie swojej wiary i oddania Myrmidii.

Co jakiś czas spoglądała na zawieszony na ścianie szyld z dwoma skrzyżowanymi rapierami. Tak bardzo kojarzył jej się ze zdobieniami wielkich świątyń bogini Myrmidii. Zastanawiała się skąd ten szyld wziął się w tej karczmie, w jakimś zapomnianym przez świat Oshausen. Czyżby na terenach zdominowanych przez Sigmara i Ulryka, zupełnym przypadkiem znalazła się w miejscu, w którym ktoś oddawał cześć jej bogini? Słyszała bowiem, że pomimo silnego kultu Ulryka wśród tutejszych wojowników, zdarzają się tacy, którzy wolą prosić o łaskę Myrmidię, jako że ta nie lubuje się w bezmyślnym rozlewie krwi, w przeciwieństwie do Pana Wilków.
Ileż by dała, by spotkać na swej drodze choć jedną osobę, która podzielałaby jej oddanie Pani Wojny. Leliana westchnęła, powracając myślami do tu i teraz. Uśmiechnęła się do Duraka, bo akurat napotkała jego spojrzenie, a na jej policzkach pojawiły się dwa rozkoszne dołeczki.

Leliana Rossi wyróżniała się na tle swojego towarzystwa, ale też i pozostałych gości karczmy. Miała ciemniejszą od reszty karnację, mówiła ze śmiesznym akcentem i jej nastawienie było znacznie mniej ponure. Najwidoczniej dzięki obecności Lilou nie zwracała na siebie tak wielkiej uwagi, jak właśnie jej blondwłosa towarzyszka, jedyna tu przedstawicielka szlachetnej i długowiecznej rasy elfów.
Leliana przeczesała dłonią swoje ciemnobrązowe włosy, które lekkimi falami opadały na jej ramiona i tam też kończyła się ich długość. Ukradkiem spojrzała w stronę elfki, chcąc przyjrzeć się jej reakcji na niezbyt pochlebne spojrzenia niektórych gości. W ocenie Rossi, Lilou znosiła to dzielnie i z dumą godną jej rasy. Tileanka żałowała tylko, że nie mogła w żaden sposób zaradzić tej niezręcznej sytuacji. Powstrzymywało ją tylko to, że nie lubiła niepotrzebnie wszczynać bijatyki, a krzywe spojrzenia jeszcze nie były wystarczającym powodem, by kogoś karać.

Uroczy uśmiech zszedł z twarzy Leliany, kiedy otworzyły się drzwi karczmy i wpuściły mroźne powietrze z zewnątrz. Nieprzyjemny, zimny dreszcz wzdrygnął jej całym ciałem. Opatuliła się jeszcze szczelniej peleryną i rzuciła wymowne spojrzenie w stronę mężczyzny, który przyczynił się do tej sytuacji.

Zawinięta prawie jak naleśnik, Leliana siedziała i przysłuchiwała się wypowiedzi nieznajomego, a następnie lawinie pytań, które padły z ust jej towarzyszy. Zdziwiło ją tylko jedno. Wcale nie to, że nieznajomy oferował całkiem sporo pieniędzy za odprowadzenie go do Przełęczy Lodowego Wichru (sama nazwa nie wróżyła nic dobrego). Poczekała na odpowiednią chwilę i sama postanowiła zabrać głos, co zresztą zazwyczaj lubiła robić, więc było to całkiem dziwne, że tym razem pozwoliła sobie na to dopiero teraz.

- Wybaczcie, moi drodzy, ale czy nie wypadałoby poznać najpierw imienia naszego rozmówcy, ZANIM w ogóle pozwoliliśmy mu dosiąść się do naszego stolika? - spytał naleśnik z dziwnym nietutejszym akcentem, ale tonem głosu bardzo serdecznym, w którym nie było wcale wyrzutu czy nieuprzejmości.
Leliana spojrzała na nieznajomego.
- Zanim nam pan udzieli odpowiedzi na tak liczne pytania, wypadałoby, byśmy i my się przedstawili. Nazywam się Leliana Rossi. - Skinęła głową w jego stronę i uśmiechnęła się przyjaźnie.

Leliana skrzywiła się nieco na słowa nowopoznanego Karla. "Jeśli ubijecie przy tym kilku Viddlebergów, to tym bardziej uradujecie mojego ojca". Nie podobało jej się takie podejście. Być może ci Viddlebergowie faktycznie niesłusznie czyhali na życie tego człowieka, ale na włócznię Myrmidii -
Leliana nie była bezmyślnym zabijaką i na pewno nie zamierzała ot tak,
po prostu za kilka nędznych monet pozbawiać innych życia.

- Nie będziemy nikogo zabijać bez przyczyny - wtrąciła się, rozsupłując lekko swoją pelerynę i ukazując połyskujący wisior z symbolem Myrmidii, włócznią osłoniętą tarczą. - Każde życie jest zbyt cenne, by je dobrowolnie odbierać, bez sprawiedliwego osądu.

- Co za tym idzie, twoje także, drogi panie Karlu. Uważam, że powinniśmy odprowadzić go do rodziny. Kiedy człowiek tak desperacko szuka pomocy, niegodziwym byłoby mu jej odmówić - powiedziała uprzejmie w stronę Karla Lehmana. - Poza tym, przyznajcie, że nie mamy nic lepszego w planach. Zapewne i wam już znużyło się przesiadywanie w tej karczmie i szukanie jakiegoś zajęcia - dodała z uśmiechem, spoglądając po reszcie towarzyszy.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 28-02-2018 o 22:23.
Pan Elf jest offline