Oswald
Karczmarz był ewidentnie zadowolony z otrzymanej zapłaty. Czym prędzej zawołał innego chłopinę nakazując prędkie porządki w pokojach. Chłop prędko złapał ścierę, szczotę i wiadro i powędrował po schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdowały się pokoje.
Stół z jadłem i napitkiem wyglądał obficie. Było co prawda już lekko opróżniony, ale karczmarz donosił co chwilę uzupełniając jadło. Tak więc na stole prawdopodobnie było mniej niż mogło, ale i tak nie brakowało tam niczego. Tuż obok bohatera stanął jakiś inny człek, uśmiechnął się i zaczął:
- Nowa twarz? Nie widziałem was wcześniej w tych stronach. Bierz i jedz, z pewnością czegoś takiego jeszcze nie jadłeś. - zaśmiał się, nakładając na swój talerze kawał mięsa i kilka pyrków.
Człek na szybkie oględziny Oswalda mógł być ochraniarzem jakiego kupca posilającego się w karczmie.
- Właśnie z towarzyszem szukamy chętnych na kości, może chcesz szybko zarobić albo stracić kilka szylingów? Co? - teraz bohater dodatkowo dostrzegł, że jego rozmówca ewidentnie do tego był lekko podpity
Randulf
Stajenny zadowolił się zapłatą jaką otrzymał, co prawda nie za bardzo był zadowolony z dostrzeżonych faktów przez Randulfa, jedne prędko odparł:
- Czasem zdarza mi się i tutaj spać, tak więc mam zwierzynę niemal cały czas pod nosem. Randulf i Oswald
Oddawszy konie Randulf dostał się do karczmy, gdzie właśnie od razu dostrzegł Oswalda stojącego koło jakiegoś osiłka. Stali oni przy obficie nakrytym stole, z którego dochodziły wspaniałe zapachy o jakich Randulf nawet nie śmiał marzyć. Bohater zaczął podążać w jego kierunku, ale został zatrzymany przez karczmarza:
- Chwila, najpierw zapłata, a potem jedzenie! - krzyknął zatrzymując bohatera
Otwin
- A nie, zaczekaj paniczu. Pieniądzem nie gardzę, ale żem takiej zwierzyny jeszcze nigdy na oczy nie widział, tom się przestraszył. Jednak jeśli podróżuje z tobą, a ty wyglądasz na zdrowego to może i mnie i żonce no i dziadkom się nic nie stanie. Zwierzę twoje to i koło ciebie bywać będzie. Ta złota korona z pewnością wystarczy na to co panicz prosił. - dodał chłop patrząc na obracaną ciągle w ręku monetę.
Chłopi trzymali dystans od zwierzęcia, najwidoczniej się go po prostu bali, nie było to coś co przeciętny mieszkaniec może spotkać.
- Wiem, że panicz o stodole mówił, ale za taką zapłatę to i pokój u nas dostać możecie, za taką zapłatę w stodole spać ci nie pozwolim.
Gospodarz pokazał pokój, który znajdował się na poddaszu, który zarazem był pierwszym piętrem domostwa. Był to mały pokoik z małym okienkiem, pełno w nim było sierści po psie czy innym zwierzęciu zostawiającym takowe.
- Mieszkała tu moja matka, ale zmarło się jej kilkanaście dni temu.