Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2018, 14:39   #10
killinger
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
parttu

Wybuch jej śmiechu zaskoczył go mocno. Czyżby szok był głębszy niż można by się spodziewać?
- Masz taką minę tato, jakbyś chciał zastrzelić Pearce'a...hahahaha
Cholerna prekognicja. Jak ona się domyśliła?
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam cię tak zdenerwować tatku - jej zakłopotana mina i błądzące w przestrzeni spojrzenie, unikające jego wzroku, zdawały się potwierdzać skruchę.
- Dostaliśmy zadanie, coś w rodzaju pracy domowej. Na kółku dyskusyjnym trochę się posprzeczaliśmy i potem, w ramach nauk społecznych wszyscy mieliśmy zbadać reakcję rodziców na trudne pytanie o seks. Chłopcy i dziewczyny. Zapytałam mamy, ale ona kazała mi zastanowić się, czy kocham swojego chłopaka, a potem dać mu wszystko czego chce. To nie była odpowiedź, jaką bym chciała usłyszeć. Mama jest kochana, ale bardzo...
- Specyficzna
- Specyficzna
- powiedzieli to jednocześnie.
- A ty jesteś przesłodki. Naprawdę cię kocham. A o te sprawy się nie martw, Pearce do niedawna za największy skarb uważał zestaw dzienników z Gravity Falls od Disneya. Pewnie nie wiedziałby co ma robić z dziewczyną. Lubię go, ale na pewno nie pójdę z nim do łózka tato.

Skamieniały Augustus, owoc badań i eksperymentów, zaciskał kurczowo dłonie na kierownicy. Zbielałe kłykcie i pulsujące od rytmicznego zaciskania szczęki wskazywały jak bardzo jest zdenerwowany.

- Teraz moja panno...
- Na pewno nie dostaniesz deseru
- dokończyła z uśmiechem Michaela, lat trzynaście i trzy czwarte.

Napięcie uszło natychmiast. Roześmiał się, a ona dołączyła perlistą kaskadą, zmywająca z jego serca morderczą rządzę, oczyszczającą niemal fizycznie zastygłe mięśnie z zaczątków zakwaszenia wynikającego z potężnego ich napięcia.

- Jak zrobisz mi to jeszcze raz Mika, obedrę cię ze skóry. Literalnie. A teraz, pojedziemy na chwilę do wschodniej części miasta. Zero protestów - uciął od razu jej próby marudzenia.

Pięć minut później zaparkował na podjeździe okazałego domu, z pięknym choć zaniedbanym ogrodem. Wysiedli oboje i podeszli do frontowego wejścia. Dzwonek rozbrzmiał cykaniem szarańczy, irytującym dźwiękiem, który z jakiegoś powodu przypominał doktorowi Gestetterowi o latach spędzonych w Afryce.

- Shalom Aaron, mam do ciebie sprawę.
- Witajcie, zapraszam do środka. Czy sprawa ma na imię Mika?
- potarmosił ją po jasnej grzywce i uśmiechnął się do swojej ulubienicy. Sam nie miał dzieci, nie czuł się na to dość dorosły, może po pięćdziesiątce...
- Tak, Mika postanowiła dziś bardzo dorosnąć, więc potrzebuję paru badań i odpowiednich pigułek.
- Nie ma sprawy, troskliwy tatusiu. Zawsze jest upierdliwy jak cholera, prawda mała?
- zwrócił się do Michaeli szczerząc śnieżnobiałe zęby.
Nieco zawstydzona dziewczyna kiwnęła tylko niepewnie głową, dając się bez słowa zaprowadzić do gabinetu lekarza. Zamknęli za sobą drzwi, więc Augustus znalazł niedopitą do końca butelkę burbona i przygotował sobie drinka. Znalazł wciśniętego pod poduszki pilota i bezmyślnie gapił się na transmisję jakiegoś mało ważnego meczu futbolowego. Przypomniał mu się puchar, szalona radość i wielka popijawa, kiedy trener Bennet szczęśliwy jak cholera zarzygał pół parkietu w nieistniejącej już knajpie Rutherforda.

Dziś dokładnie mija rocznica...

Po dwudziestu minutach lekarz i dziewczynka wyszli z gabinetu. Mika kuliła się i była purpurowa na twarzy, ale z tryumfem powiewała receptą.

- Dzięki stary, widzimy się z chłopakami wieczorem, tak jak się umawialiśmy.
- Jasne Augie. Uważaj na siebie, mała wspomniała że mieliście mały wypadek po drodze...
- Nic poważnego, ale dzięki za troskę. Jadę z Miką do "Hope", masz ochotę na kawę u Mirandy?
- W życiu, kawę ma niekoszerną, lepiej zrobię sobie hamburgery i dopiję wszystko co zostało, o ile nie osuszyłeś mi do końca butelek. Był u mnie wczoraj Troy Fisher, wspominał coś o paskudnym zamieszaniu wokół kopalni. Cholera wie co się dzieje, ale ponoć wykracza to poza standardowe szkody po zawaleniu jakiegoś osypiska. Pewnie wpadnie ci kilka dodatkowych zleceń na koszt miasta.
- Zleceń mam na razie dość, cholerne tąpnięcie uszkodziło mi piec, ale opowiem ci o wszystkim wieczorem.
Uścisnęli się po przyjacielsku, Gravesend zabrał córkę do auta, nakazując jej solennie, by nie nadużywała jego zaufania, bo tabletki ma tylko dla świętego spokoju, a nie do rozpusty.
Zawstydzona córka nie protestowała, ale mała diablica chyba naprawdę była zadowolona. Westchnął ciężko. Temperament po mamusi. Dobrze, że głowa po ojcu.

Ruszyli z piskiem opon, szybko wydobywając się z bogatej dzielnicy by przedostać się do centrum miasta, gdzie swoją ostatnia kawiarnie prowadziła Miranda Lawrence. Augie spodziewał się, że będzie u niej Cathy, rówieśniczka Miki, Która po rozwodzie rodziców stała się bardzo melancholijna. Żywa i pełna animuszu Michaela powinna dodać jej sporo energii.
Poza tym tęsknił trochę do Mirandy, do jej wesołego usposobienia i ciętego języka.
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй

Ostatnio edytowane przez killinger : 10-03-2018 o 17:38. Powód: pogrubiacze
killinger jest offline