- Udało się, na Bogów, udało się! Odwaga Panny Luny nie zna granic, ileż męstwa i heroizmu w tak małej osobie! - Sir Elvin odetchnął z ulgą i wstał do pionu chrzęszcząc pancerzem. - Panna Girlaen, widzę że wszystko w porządku, dobrze.
Yetarowi kiwnął tylko głową, już bez wylewności, ale z uśmiechem, po czym podszedł do ich podopiecznej.
- Lady, przyjmij proszę me ramię, pomogę Ci wstać. Jest już bezpiecznie, wrogowie zostali dawno za nami. Azali dobrze się czujesz, potrzebujesz pomocy?
Dodatkowy balast w postaci wyzwoleńca zwyczajnie zignorował. Zamierzał później z nim porozmawiać i wyczuć jego intencje. Jego wiedza była niebezpieczna dla dziedziczki, będzie musiał przysięgnąć jej wierność lub... cóż, racja stanu.
__________________ Bez podpisu. |