Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2018, 20:00   #9
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację

Podróżując w towarzystwie paladynki Tyra trudno było mówić o doświadczaniu życia na łonie natury. Owszem otaczał ich las i czasami łąki, lecz drużyna lady Diany przygotowana była by nawet w polu podjąć skromnym poczęstunkiem gości.
Tak więc co wieczór kiedy karawana stawała na popas, dumni żołnierze zakonu (albowiem służąc paladynce Tyra mieli prawo za takich się uważać) rozstawiali niewielkie obozowisko złożone z pięciu sporych namiotów i jednego wielkiego pawilonu przeznaczonego na polową świątynię Sprawiedliwego a także miejsce nocnego spoczynku lady Diany.
Przed pawilonem ustawiano zawsze proporzec z mottem lady, "Lex non distinguit". Motto to było wyrazem wiary jak i deklaracją jaką składała całemu światu lady Diana. Zamierzała bowiem jak Tyr traktować wszystkich sprawiedliwie i nie faworyzować nikogo, bez względu na to kim by nie był. Żywiła nadzieję, że nawet swemu ojcu zapewniłaby uczciwy proces... przed śmiercią.

Już po rozstawieniu namiotów przychodził czas na wieczorne modły i odrobinę rozrywki. Przy ogniskach odpoczywali żołnierze nie pełniący tego wieczoru straży, a kwatermistrz rozlewał im ale. Zaś na tych którym pisana była nocna warta, czekała gorąca kawa, napój pobudzający i przez wielu ceniony za wyjątkowy smak i aromat.

Zdarzało się, że podczas odpoczynku trzeba było rozstawić prowizoryczną kuźnię by naprawić metalowe elementy ekwipunku. Wówczas przy kowadle pracowała sama lady Diana. Szlachcianka nie tylko nie wstydziła się zajmować pracą rzemieślniczą, ale była wręcz dumna ze swych nie małych umiejętności. Zaś noc wybierała na pracę by lepiej widzieć jak zmienia się kolor metalu podczas ogrzewania. W dzień, światło słońca często zmieniało swą barwę przechodząc od szkarłatu rano, przez żółć do niemal białego w południe i znów w pomarańcz i czerwień wieczoru. Zmiany te sprawiały, że kolor obrabianego detalu był zakłamany, zaś przy stałym świetle lampy oliwnej (której słaby blask w żadnym wypadku nie przeszkadzał lady Dianie) kolory były zawsze takie same i można było za ich pomocą precyzyjnie ocenić temperaturę obrabianego przedmiotu. Z tego też powodu większość kowali lubiła pracować nocą.

Poranki i przygotowania do dalszej drogi zaczynały się od śniadania, kucharz którego zrekrutowała lady Diana przygotowywał wspaniałe podpłomyki w które zawijało się suszone (nieco obgotowane by zmiękło) mięso. Do tego każdy żołnierz dostawał nieco suszonych owoców i orzechów a także wielki kubek gorącego mleka. Sama lady Diana lubiła pić kawę pół na pół z mlekiem. Dopiero po takim śniadaniu zwijano obóz i ruszano dalej.

W drodze paladynce prócz owego oddziału towarzyszyły dwa czarne wilki o imionach Geri i Freki co podobno oznaczało Zachłanny i Srogi acz lady Diana nie znała języka w którym nadano im te imiona więc nie potrafiła potwierdzić czy jest to prawda. Zwierzęta te na wpół dzikie zdawały się utrzymywać z paladynką dziwną więź, czasami można by nawet pomyśleć, że się nawzajem rozumieją, zupełnie jakby mówili tym samym językiem.
Fakt posiadania owych wilków jak i herb rodu de Carabas (którym był czarny wilk na żółtym tle), sprawiły, że żołnierze po cichu nazywali lady Dianę matką wilków.

Co zaś samej lady Diany się tyczy to była osobą przyjazną i gościnną lecz również małomówną, wolała słuchać niż być słuchaną. Nie oceniała nikogo przez pryzmat pochodzenia lecz przez czyny których się dopuszcza. Z wyglądu zaś nie różniła się za bardzo od wielu innych mieszkańców Srebrnych Marchii, może była trochę wyższa od przeciętnej niewiasty z Silverymoon, właściwie to i od niejednego mężczyzny. Choć niewątpliwie posiadała sporą siłę (wystarczyło popatrzeć z jaką łatwością pracuje przy kowadle) nie było po niej tego widać, była kobietą szczupłą i o niezbyt bujnych kształtach, i gdyby nie ten wzrost można by pomyśleć, że paladynka nie ukończyła jeszcze lat siedemnastu. Mimo tego jej sposób mówienia i spojrzenie którym obdarzała ludzi sugerował, że labo jest nieco starsza niż na to wygląda albo przeżyła ciężkie chwile które przedwcześnie postarzyły jej duszę.


Kliknij w miniaturkę



Ulice miasteczka przemierzała w towarzystwie swego kwatermistrza, zamierzała bowiem prócz odwiedzenia siedziby rady miejskiej, zorientować się w tutejszym rynku i możliwe najlepszej inwestycji skromnych środków które ze sobą zabrała. Plany jednak mają często tę nieprzyjemną cechę, że ulegają zmianie w najmniej dogodnych momentach.
Podobnie było i tym razem. Lady Diana potrzebowała ledwie chwili by zdecydować, że warto się tej sprawie bliżej przyjrzeć, odesłała więc kwatermistrza z poleceniem przysłania na rynek dziesięciu zbrojnych wraz z proporcem. Drugim poleceniem nakazała pozostałym w obozie czym prędzej rozstawić pawilon wraz z ołtarzem poświęconym Tyrowi. Kobieta wiedziała dobrze, że im mniej pozostawi się przypadkowi tym lepiej, a słowa poparte przez dziesięciu zbrojnych są znacznie mocniejsze niż słowa samotnej niewiasty, nawet rycerza.

Zmierzała właśnie powoli w stronę oskarżonej gdy jeden z towarzyszy podróży zawezwał ją by dała świadectwo sprawiedliwości Tyra. Wyjątkowo niefortunnie zresztą, no ale cóż decyzja i tak nie należała do niej.
Zsunęła powoli kaptur płaszcza obszytego czarnym futrem i rzekła mocnym, donośnym głosem, przywykłym do wydawania rozkazów.

- Anathemie Flame, mnichu z zakonu Braci i Sióstr Czystego Płomienia, Tyr jest bogiem prawym i sprawiedliwym, szanującym wszelkie prawa i wyroki władców i sądów ich reprezentujących. Nie inaczej jest w tym przypadku, dziewczyna została skazana i nie tobie jako obcemu się wtrącać. Jednak - dodała podniesionym nieco głosem - jeśli oskarżyciel lub oskarżona uważają wyrok za niesłuszny, lub pragną potwierdzenia wyroku, mogą prosić o osąd Tyra. Czy dostojny panie pragniesz uciszyć wątpliwości i poprosisz o sąd Sprawiedliwego? - Ostatnie słowa skierowała do włodarza, w sercu jednak żywiła nadzieję, że o osąd poprosi oskarżona.

Zbyt dobrze jednak wiedziała, że proponowanie takiego rozwiązania oskarżonej szybko wzbudziło by ostry sprzeciw, jeśli nie wrogość rady miejskiej, a tego dla dobra wszystkich wolała uniknąć. Inną kwestią był fakt, że dogmat Okaleczonego Boga zobowiązywał ją do przestrzegania praw rządzących miejscem w którym się znalazła, nie ważne jak bardzo niesprawiedliwe jej się wydawały. Wierzyła, że Tyr wspomoże jej wysiłki by w ramach owego prawa dążyć do sprawiedliwości.

 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 24-03-2018 o 11:17.
Googolplex jest offline