27-03-2018, 21:46
|
#59 |
| Pościg.
Siedzieli w aucie i sunęli dalej. Nie było czasu się zatrzymywać. Musieli przygotować pułapkę. No i sprawnie to rozpracować. Zdjęli dwa łaziki z pięciu, które zauważyli. Mieli przewagę czasu. Mogli wykombinować coś spektakularnego. Oczywiście z użyciem drugiego przewróconego wozu i pozostawionych Piorunów byłoby im łatwiej, jednak dotychczasowa droga udowodniła im w pewnym stopniu, że takie rzeczy są niepotrzebna, a oni doskonale radzą sobie jako zespół.
Ściany były dość strome, ale znaleźli miejsce, które pozwoliło im się zaczaić. Mogli zrzucić lawinę kamieni na przejeżdżających i zatarasować im drogę. Walkiria stała skryta za załomem skalnym. Mogła posłużyć za przynętę, albo ruszyć w pościg.
W ciasnym przesmyku ciężarówka zwolniła, blokując jednocześnie przejazd dla ścigających. Rozdroża.
Bill odpowiadał z chęcią. - Siedemnaście aut. Z waszymi dziewietnaście. Dwie cysterny. Pięć ciężarówek z transportem. Reszta to obstawa. W tym jeden quad. Reszta to samochody. Limitują nas cięzarówki i przy tych drogach ciężko będzie jechać szybciej niż sześćdziesiąt na godzinę. Myślę, że trzeba przyjąć czterdzieści jako średnią. Mamy ponad pięćdziesiąt luf. Dwie snajperki. Reszta, to automaty i śrutówki. Za cywili możesz uznać mnie - poprawił kapelusz ukazując wykałaczkę, którą żuł. - Domyślacie się, że przewozimy coś szczególnego. W końcu zrekrutowałem małą armię. Większość zwykłych najeźdźców rozrzucimy jak gnój po polu, więc pewnie nawet nie wjadą w zasięg naszej lornetki. Ale tak, może się trafić coś grubego. Mamy dwie cysterny z paliwem. Zapas wody każdy organizuje we własnym zakresie i trzyma we własnym wozie. Jedziemy do ruin Kapsztadu, ale trasy nie poznacie. Będziemy ustalać tylko kolejny punkt docelowy. Na koniec dnia. Płacimy w antybiotykach i narkotykach. Starczy wam na dwa, może trzy miesiące rauszu.
Po dopiciu rozcieńczonego drinka Bill dodał: - Ruszamy jutro przed świtem.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
| |