Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2018, 14:11   #60
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Victor wydawał się coś przeżuwać. Jego szczęki pracowały wytrwale jakby żuł coś twardego. W rzeczywistości był to jedynie kolejny, z niekontrolowanych odruchów.
Kilka razy kiwnął głową z aprobatą, gdy mówił Bill. Wydawało się, że to świetny interes. karawana Bill 'a nie dość, że zapewni zapłatę, to jeszcze odstraszy drobniejszych drapieżców. Same zalety. Troszkę gorzej było z fantami przewożonymi przez Bill 'a. Na pewno ściągną kogoś, kto przygotuje się na to, co Bill ma ze sobą. A to znaczy poważną walkę. Jednak, podróż była długa, jeśli mógł zamienić wiele małych bitew na jedną dużą, to była to opłacalna zamiana.
Victor popatrzył po towarzyszach. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to był to ten moment, by się nimi podzielić. Wszyscy jednak potwierdzili lub przemilczeli. Na chwilę dłużej Victor zawiesił wzrok na Pirsie, by zbadać, co ono tym myśli. Pir wzruszył ramionami, - Dla mnie bomba. - potwierdził i on.
- Zapłata dobra. Warunki też. Nie robimy za mięso armatnie, ale będziemy was bronić. - zadecydował Victor podając rękę Bill 'owi.

Przez chwilę jeszcze rozmawiali, by dopiąć wszystkie szczegóły, jak choćby uzgodnić komunikację radiową i inne pierdoły.
Gdy się pożegnali, Victor zwrócił się do towarzyszy.
- Chyba czas pogadać z Grit 'em. Też miał sen. Też chce na płaskowyż. Konkretniej, chce tam jechać z nami. - Victor pragnął usłyszeć opinię pozostałych.
Gdy to przedyskutowali, ruszyli wspólnie by pogadać z Grit 'em.

Rozsiedli się wygodnie w tylnej części naczepy. Victor rozstawił kilka rozkładanych krzesełek. Postawił na stół butelkę swego samogonu i kilka plastikowych kubeczków.
Miejsce w którym siedzieli było swego rodzaju przedsionkiem, wiatrołapem. Od reszty naczepy oddzielała ich kotara z starych futer, zaraz za którą znajdowała się mocna krata. W osadach, gdy nie można było rozstawić namiotu, tutaj był urządzany sklepik. Poza tym, był to bufor, gdyby ktoś wdarł się od tyłu do naczepy, nie mógł od razu przejść dalej.
- Opowiedz nam o sobie Grit. Skąd jesteś i czym zarabiasz na chleb? - zapytała Lucy.
Vanessa tymczasem zniknęła z małą mutantką głębiej w naczepie. Postanowiła poszukać jakiś ubrań dla małej. Czegoś nieco lepszego niż te łachy co miała na sobie.
- Walczysz czymś innym niż nożami? - dopytał Victor, szukając wzrokiem jakiejś broni palnej.
- Jak tu trafiłeś, masz jakiś samochód? - dodała Lucy po chwili.
- Czemu obchodzi cię, co czysta pani kazała? - zapytał chrapliwym głosem Victor. W jego głosie słychać było nieskrywaną nutkę pogardy, jakby on sam miał do kobiety i jej życzeń jakiś uraz.
 
Ehran jest offline