30-03-2018, 08:37
|
#9 |
| Odpowiedzi Hauptmanna były sensowne i trzymały się kupy, jednak Heidrun wciąż czuła, że nie mówi im wszystkiego. Zresztą, przez te wszystkie lata na szlaku nauczyła się, że nie należy nikomu ufać do końca, a już zwłaszcza przedstawicielom szlachty.
Coś jednak jeść musiała i opłacić pokój w gospodzie również, więc chwyciła za mieszek leżący na tacy, przeliczyła pieniądze, po czym schowała do wewnętrznej kieszeni płaszcza. - Na mnie możesz liczyć, jednak jeśli coś przed nami ukrywasz i sprawy potoczą się inaczej, niż to widzimy, to wrócę tutaj i nie będą to miłe odwiedziny - mruknęła w stronę szlachetki.
Po tych słowach wstała i ruszyła do wyjścia, rzucając na odchodne do nowych towarzyszy niedoli: - Do zobaczenia wieczorem przy świątyni. * * *
Opuściwszy dom hrabiego od razu skierowała się w stronę karczmy "Czarny Kocur" w której wynajmowała pokój. Zalegała z opłatą od trzech dni, więc od razu wszystko uregulowała u gospodarza i zapłaciła za kolejne dwa dni z góry. Na obiad zamówiła sobie specjalność kuchni i przy okazji wypytała o umiejscowienie świątyni Shallyi w mieście. Miała przy okazji nadzieję, że pozostali kompani od roboty nie wymiękną i jednak włamią się tam większą grupą. Lepiej mieć kogoś, kto będzie pilnował ci pleców, nawet, jeśli znacie się zaledwie pół dnia.
Po sutym posiłku poszła na piętro i zamknąwszy się w pokoju postanowiła zdrzemnąć. Wcześniej uprzedziła karczmarza, by ten obudził ją o szóstym dzwonie. Ostatnią godzinę do wyjścia miała zamiar poświęcić na sprawdzenie ostrzy, kuszy i bełtów, a także na delikatne rozruszanie się przed zleceniem, w końcu nie byli pewni, czy nie trafią na kogoś w środku. |
| |