Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2018, 01:30   #5
Vess
 
Vess's Avatar
 
Reputacja: 1 Vess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputacjęVess ma wspaniałą reputację
Zapach świeżego posiłku unosił się w powietrzu, a w jadalni panowała typowa poranna atmosfera. Dużo śmiechu i beztroski, czy tak wygląda życie awanturnika? Coyra westchnęła, zakładając za ucho zabłąkany lok złotych włosów, który zaczął przeszkadzać przy jedzeniu. Przez urokliwą twarz o dojrzałych półelfich rysach przemknął grymas zamyślenia. Poza śledztwem w sprawie tego czarownika od trupojadów nie pojawiły się żadne obiecujące poszlaki. Do tawern od czasu kupna tej posiadłości jedynie z rzadka zachodziła, a to też tylko z Ingemarem, żeby nie prowokować niechcianych zachowań od tak zwanych “stałych bywalców”. Tam też nic szczególnego. Może rzeczywiście, jak rzekł jeden z lokalnych kupców, w Korvosie “kto ma wiedzieć, ten wie”. Może najlepszą drogą do informacji w tym mieście była właśnie sława… Czy też niesława - w zależności od tego, kto sprawę rozważa.

- Przecież jem, śpieszy nam się gdzieś? - delikatny uśmiech przemknął jej przez twarz.
To było miłe, że komuś zależy na tym, by się najadła. W Zakonie bywało z tym różnie, niektóre siostry były “do rany przyłóż”, inne okazywały tyle ciepła, co górski strumień po roztopach. Podczas kilku bardziej uroczystych okazji, gdy Coyra decydowała się na nieco bardziej kobiece kreacje, niż swoja ulubiona luźna fiołkowa szata, można było zauważyć u niej kształty godne pozazdroszczenia. Czy dlatego inni mogli twierdzić, że za mało je? Nigdy na nie jednak nie pracowała, nigdy ich nie wykorzystała, czasem można by wręcz odnieść wrażenie, że są jej ciężarem. Pomysł, że mogłaby się głodzić, był absurdalny. Jeden Ingemar to rozumiał, a to po długiej indoktrynacji.

Ktoś poruszył stołem i pełna łyżka jajecznicy wylądowała jej na piersi. Strzepnęła ją lekkim ruchem i poruszyła mankietami. Cała szata lekko zafalowała, jakby się rozmywając, a potem plama zniknęła. Kiedyś wdała się w dyskusję z Akiko - jedną z wielu - dlaczego nie wykorzystuje tych swoich magicznych mankietów, by zawsze wyglądać zjawiskowo, ale ona nie rozumiała, że Coyra po prostu nie ma takiej potrzeby. Podobne kontrowersje wzbudzał toporny łańcuch z ametystem u jej szyi określany jako “szpetny”, który nosi nieprzerwanie od wielu lat. Był to pendent ochrony przed klątwami, ale nigdy nie mówiła towarzyszom nic więcej.

Lubiła tu wszystkich, może za wyjątkiem Darvana, który nie widział sensu w jej ślubach, ale lubiła w życiu już wiele osób. Przywykła do łagodzenia konfliktów w drużynie. Była tą osobą, której każdy z nich mógł się zwierzyć, ale sama w pełni swobodnie czuła się tylko przy swoim najbliższym towarzyszu.

Po kilku minutach usłyszała wolne kroki osoby zbliżającej się do ich posiadłości. Pukanie nastąpiło chwilę później. Wizyta akolitki była… nieoczekiwana. Sprawy świątynne bardzo rzadko były przekazywane osobom trzecim, szczególnie tym o niejednoznacznej reputacji. Nie była nawet pewna, czy ich reputację można z czystym sumieniem nazwać “dobrą”. W milczeniu wysłuchała wiadomości i entuzjastyczne reakcje towarzyszy, do których jako-tako się przychylała. Ta sprawa mogła być istotnie interesująco, skoro sama Wysoka Kapłanka po nich posłała. Zwróciła głowę ku Ingemarowi, co było jej odpowiednikiem pytającego spojrzenia.
 
Vess jest offline