Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2018, 15:42   #8
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

330
W ten sposób ją zobaczyła:
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/9d/32/3e/9d323e84b7f4589d7faec40316e8a813.jpg[/MEDIA]
W progu nowego korytarza (który pojawił się jak zwykle wtedy gdy polka nie patrzyła) stała drobna filigranowa osóbka. Wyglądała na murzyńskie dziecko, może nastolatkę, jednak sposób w jaki spoglądała na polkę sprawiał wrażenie, że jest dużo starsza. Dziewczyna miała na sobie kostium bardzo podobny do tego jaki założyła Elżbieta. Tyle że nie tak opięty, luźniejszy i przewiewny.
- Mogę ci w czymś pomóc 330? - murzynka powiedziała w zrozumiały dla polki sposób, z nienagannym akcentem. Mimo iż ruch jej ust nie pokrywał się ze słowami.
Wypuść mnie! Wrzask w jej głowie niemal ją ogłuszył. Westchnęła ciężko przyglądając się stojącej w drzwiach dziewczynie. Prawda była taka, że nie licząc telewizji nigdy nie widziała nikogo ciemnoskórego.
- Wytłumacz mi co tu się dzieje. - Agentka odezwała się głosem tak spokojnym jak tylko mogła i chwilę potem zachwiała się, gdy druga jaźń postanowiła wyrazić swoją opinię głośnym “Nie” w jej głowie. - Proszę.
Murzynka bardzo powoli i spokojnie postąpiła dwa kroki do przodu, wciąż pozostawiając kolejne pięć dystansu między sobą a Elżbietą. Polka mogła ją sobie dokładnie obejrzeć. Obca ledwo sięgała jej do piersi, wydawała się tak wątła, że można by ją zdmuchnąć. Z drugiej strony płynność jej ruchów nie wskazywała na żadnego rodzaju anemię.
- O godzinie szóstej osiem czasu lokalnego zostałaś wybudzona z suspensji. - murzynka przekrzywiła głowę - bardzo długiej.
- Czym jest ta suspensja? Co właściwie stało się z moim ciałem? - Profesorowa podrzucała zupełnie inne pytanie, ale na razie agentka wygrywała walkę o dostęp do ciała. Jedno pytanie jednak ją zaintrygowało i chętnie je powtórzyła. - Co w mojej głowie robi ta druga?!
Murzynka pokiwała głową i rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Chcesz rozmawiać tutaj? Nie jesteś głodna? - Elżbieta nie była głodna, była piekielnie głodna!
- Ja… chyba skorzystałabym z czegoś do jedzenia. Szarlotki. - Ostatnie słowo padło nim zdążyła się zreflektować. Pani profesorowa dzielnie walczyła o swoje. - Szarlotka byłaby super.
Murzynka uśmiechnęła się.
- Jasne, nie ma sprawy. Cokolwiek to jest. Chodź. - to powiedziawszy opuściła pomieszczenie.
Ela jeszcze raz rozejrzała się szukając jakiegoś dodatkowego okrycia, ale nie znajdując nic ruszyła za ciemnoskórą kobietą. Uciekanie z pustym brzuchem nie było rozsądnym pomysłem. Tym bardziej, że nadal nie wiedziała gdzie jest.
Korytarz początkowo wydawał się dość zwyczajny (może poza barwą jaskrawej bieli, która pokrywała jednako jego ściany, sufit i podłogę. Podobnej skali mogłoby być przejście między pokojami w dwudziestowiecznym mieszkaniu. Gdy tylko jednak kobiety skręciły za pierwszy róg, cały pejzaż zmienił się w oka mgnieniu: Nagle, Elżbieta i murzynka znajdowały się w miejscu tak rozległym, że pierwsza z kobiet aż zachwiała się na nogach. To miejsce… kosmos! Pod swoimi obutymi w “metalowe” buty stopami, Elżbieta miała gwiaździste nocne niebo, a zaraz po swojej prawicy… Ziemię? Tak chyba to wyglądało w atlasie… niemożliwe! Obraz rodzimej planety przysłaniał prostokątna bryła, która znajdowała się znacznie bliżej, dosłownie kilkanaście metrów od kobiet. Biała struktura miała wielkość jednorodzinnego domu.
Ela poczuła jak cała nadzieja na jakąś ucieczkę umiera. Widok matki ziemi w oddali był niczym porządne kopnięcie oficerskiego buta, sprawił że zarówno agentka jak i profesorowa zgarbiły się lekko. To niemożliwe...
Dopiero po kilku dobrych chwilach, do Elżbiety dotarło, że nie znajduje się (chyba) bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej ale raczej wewnątrz ogromnego, przezroczystego kompleksu. W poziomie znajdowały się jakieś kable, nie… - to były korzenie. Polka poczuła na swojej dłoni delikatny dotyk drobnym palców murzynki, która prowadziła większą od siebie kobietę przed siebie. Ela była tak skołowana, że nawet nie myślała o stawianiu oporu. Skupiła wzrok na idącej przed nią drobnej kobiecie, starając się nie patrzeć na przytłaczające otoczenie. Bała się, a ten dotyk drobnych dłoni był czymś znajomym w tym okropnym świecie.
Jakkolwiek szokująca czy zwyczajnie przerażająca mogła być cała sytuacja, Elżbieta zrozumiała jedno - jej ciało zniesie ten stres. Puls mógłby jej się zwiększać w nieskończoność, ale serce przyjmie każdą prędkość, dłonie i nogi mogły dygotać, ale zwyczajnie nie potrafiły odmówić posłuszeństwa. Jeśli Elżbiecie przyjdzie zwariować, będzie musiała to zrobić na trzeźwo gdyż dla “jej” ciała, omdlenie nie było najwyraźniej opcją.
Dla profesorowej, która kilka razy myślała, że zejdzie na zawał gdy jej kilkuletnie dzieci bawiły się w ogrodzie. Agentka prawie parsknęła. Plus był taki, że na chwilę obraz sielanki w podtoruńskim domu odciągnął czarne myśli od beznadziejności sytuacji w jakiej się znalazła.
Czarna prowadziła polkę wzdłuż pasa korzeni i wystających z nich małych, zielonych listków. Niewidzialna, czy raczej przezroczysta podłoga unosiła się kilkukrotnie ku górze. Ela zwolniła odrobinę nie chcąc się przewrócić. Jej wzrok przeskakiwał z pływającej pod nią ścieżki na przewodniczkę. Jak ona mogła żyć w takim miejscu?
Elżbiecie na dobre zaczęło się kręcić w głowie, kiedy zmysły zaalarmowały, że cała otaczająca ją struktura dodatkowo z wolna porusza się po jakiejś własnej… orbicie?

Kłębowisko korzeni, pędów i liści robiło się coraz gęściejsze co pozwoliło Elżbiecie ocenić wielkość przezroczystego pomieszczenia. Wyglądało na to, że murzynka wciąż prowadzi polkę przez dużo szerszy, jednak wciąż korytarz, którego “niewidzialne” ściany coraz bardziej przesłaniała roślinność.
Ela zaczęła się poważnie obawiać że zaraz zwymiotuje z nadmiaru dziwactw w swoim najbliższym otoczeniu. Nawet mimo faktu, że nie miała czym.
- Coś europejskiego, historycznie powiązane z Homo Ablus - ni stąd ni zowąd powiedziała czarna chyba do siebie zatrzymując się i zdejmując okulary. Murzynka zamrugała kilkakrotnie jakby coś wpadło jej do oka i podała przedmiot większej kobiecie, zachęcając do założenia.
- Dziękuję? - Polka przez chwilę przyglądała się czarnoskórej kobiecie. W końcu jednak ciekawość agentki wygrała. W chwili gdy Elżbieta założyła darowane okulary, sceneria zmieniła się, zamiast zawieszenia w kosmosie, kobiety znajdowały się teraz w korytarzu gotyckiego zamku. Roślinność miała ten sam kształt jednak pokrywała teraz marmurową podłoga w szachownice oraz ściany z czerwonej cegły, w kilku miejscach na ścianie znajdowały się okna z za których w dalszym ciągu widoczne były gwiazdy.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline