Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2018, 19:12   #1
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
[D&D 5] Dolina Nentir: Zaginiona kopalnia Phandelver

ZŁE NIE ŚPI
Ostatnimi czasy dużo o was mówiono w Zasępcu. Po niedawno dokonanych czynach sławiono was pośród karczm i zajazdów jako miejscowych bohaterów i to jeszcze nim stopniał śnieg. Podobno wypracowana reputacja poprzedzała was nawet w okolicznych baroniach. Wasze imiona stawały się znane i podziwiane lub wywołujące strach. Powoli stawaliście się częścią doliny Nentir, częścią tej owianej mgłą legendy krainy, uważanej za mityczną przez ludy południa. Wydawało się, że wszystko zaczęło układać się po waszej myśli, a jeszcze miesiąc czy dwa temu byliście tylko uzbrojonymi hałaburdami bez zajęcia. A próżnujący awanturnicy na północy nie byli nigdy mile widziani.

Tym jednak już się nie przejmowaliście. Zlecenia same zaczęły do was przychodzić. Spodziewaliście się, że wiele z tych ofert będzie zwykłą bezczelnością i tak było. Inne nużyły monotonnością, którą mogły przerwać tylko gwałtowne wydarzenia, tak przez was utęsknione. W końcu odnalazł was niejaki Sildengold, działający w imieniu samego Lorda Strażnika. Czyżby wasze czyny stał się rekomendacją dla tutejszego władcy? Czego od was chciał pan Zasępca? A może była to sprawa rangi całego lordowskiego sojuszu? Tego Sildengold przy kuflu piwa nie chciał ujawnić, powiedział tylko, byście nie żywili obaw i że możecie otrzymać wiele złota, jeżeli przyjdziecie.

Postanowiliście przyjść w nadziei, że praca dla lorda okaże się przyjemnym, zyskownym, a i prestiżowym zajęciem. Krasnolud z Kostomłotów, Gundrin z klanu Tropiskał, przyjaciel lorda, podróżował w interesach do Phandalin, gdzie wraz ze swymi braćmi chciał odnowić od dawna nieczynną kopalnię, aby ożywić handel w regionie. Trzeba było przyznać, że zacny niegdyś był tam handel. A że upadł, to krwawe dzieło orków z plemienia Krwawych Włóczni, które dziewięćdziesiąt lat temu wyłoniło się z Kamiennej Marchii i rozlało po całej dolinie, pogrążając ją w okrutnej wojnie. Gundrin dlatego szukał godnych zaufania agentów, którzy pomogliby mu w eskorcie karawany i podobnych zleceniach. W waszych oczach pojawił się błysk zainteresowania. Po długich negocjacjach dobiliście targu. Sto sztuk złota na głowę. Nie dorywczo, tylko co miesiąc.

- W to mi graj! – zgodziliście się chętnie.

Z rana u bram Zasępca czekały dwa załadowane wozy i konie, by je odebrać. Gundrin i Sildengold wyruszyli na koniach już wcześniej, by dopilnować interesów na miejscu. Wasze serca radowały się – jak zawsze, gdy jechaliście na spotkanie nowych przygód i niebezpieczeństw. Zachowywaliście jednak zdwojoną ostrożność, gdyż w tych okolicach ukrywało się wielu takich, których jedyną ambicją było grabienie karawan i wędrowców. Tak spędziliście ostatnie kilka dni, podróżując bezludnym szlakiem do Phandalin. Zerkaliście badawczo na czarne cienie w mijanych opuszczonych farmach, zrujnowanych dworkach i zniszczonych fortecach, lecz nie zdradzaliście niepokoju.

Aż do czasu. Po kolejnym zakręcie na zalesionym, wąwozowatym trakcie musieliście się zatrzymać. W odległości pięćdziesięciu stóp wąską dróżkę blokowała sterta z dwóch dużych, okrwawionych korpusów. Zabite konie? Dwa ciemnej maści stępaki o charakterystycznych białych skarpetkach zastygły tuż obok siebie w śmiertelnym uścisku. Jeden z was rozpoznał, że były to te same wierzchowce, na których Gundrin i Sildengold wyruszyli z Zasępca! Rozpłomienionymi oczyma wpatrywaliście się bacznie, raz w konie, raz w napierającą na was leśną gęstwinę po obu stronach szlaku…

Co robicie? Przez dobre pół dnia podróżowaliście gościńcem szerokim na jeden wóz. Każdy z czterokołowych wozów w kolumnie ciągną dwa silne konie. Kilka kroków dzieli was od gęsto zalesionych wzgórz lasu Harken, jakie rozciągają się po obu stronach drogi. Ci z was, którzy prowadzą pierwszy z wozów Tropiskały, zatrzymali się niedaleko od końskich trupów. Martwe konie blokują trakt. Bez dokładniejszych oględzin nie jesteście w stanie stwierdzić, co było przyczyną ich śmierci. Wiecie, że Gundrin miał się w Phandalin spotkać ze swoimi dwoma braćmi i macie nadzieję, że chociaż oni dotarli cało na miejsce. Do wioski macie jeszcze kilka godzin drogi. Ile godzin życia pozostało Gundrinowi i Sildengoldowi, i czy w ogóle żyli - tego nie wiedzieliście.


 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 14-05-2018 o 14:14.
Lord Cluttermonkey jest offline