Jego życie było pasmem epizodów. Co dziwne, doskonale pamiętał początek każdego z nich, ale koniec jakoś mu umykał. Podejrzewał, że tym razem też będzie podobnie, wielkie halo, cyrk i jasełka. A potem wszystko rozmyje się w oparach gorzały i taniego tytoniu. Jak zwykle. A ponoć kiedyś było lepiej.
Semen podkręcił wąsa. Obwieszony był bronią. Jedną szablę przy boku miał, a druga zza ramienia wyglądała komu by tu czerep rozwalić. Przy worze za plecak robiącym miał jeszcze wielgachny topór i nie mniejszy łuk. Poprawił baranią czapę i wlazł na wóz. Zwalił z łopotem wór. Był spakowany.
Nie ma co tu więcej pieprzyć monologów. Odlał się z wozu na pobocze, schował kuśkę i zasiadłszy na koźle chwycił lejce. |