Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2018, 23:51   #4
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Wokół czarodziejów narosło wiele mitów. Ciężko było stwierdzić czy były one prawdziwe. Na pewno nie jeżeli uznać Xhapiona za standardowy przykład. Gdy pojawił się w kompanii otoczony był welonem tajemniczości. Skryty pod kapturem płaszcza, ze swoim wiernym kompanem na ramieniu i osuchem w dłoni. Głos miał chrapliwy, a słowa wypowiadał oszczędnie. Z kobietami przywitał się głębokim ukłonem, a mężczyźni musieli się zadowolić jedynie skinieniem głowy. Gdy odkładał swój dobytek na wóz ten brzęczał niebezpiecznie. Zresztą od razu widać było, że nie lubił się z nim rozstawać.
Już w ciągu podróży można było poznać inną stronę jego charakteru. Przede wszystkim wcale nie był tak stary na ile mogła by wskazywać jego przypruszona siwizną broda. Jego kruczoczarne włosy spływały na kark. Jedynie oczy, stalowe i zimne, zdradzały trudy życia. Wyglądały jakby były wiecznie zmęczone. Zmarszczki na czole uwidaczniały się za każdym razem gdy się zamyślał. A zdarzało się to często. Potrafił w trakcie rozmowy nagle odpłynąć w sobie tylko znanym kierunku, a potem wrócić do przerwanej rozmowy jak gdyby nigdy nic. Zdarzało się to nader często. Tłumaczył się, że jego myśli są niczym wiatr. Zwykle płyną swobodnie we wszystkich kierunkach, ale kiedy zbliża się sztorm potrafią zamienić się w niszczycielską siłę. Pomimo wszystkiego zdawał się być przyjazny. Często zadawał pytania, próbował kontynuować raz zaczęty wątek. Chłonął wszystkie informacje z wyraźnym zachwytem. Wieczory zaś spędzał zwykle blisko ogniska przenosząc swoje myśli na papier, mamrocząc do siebie w dziwnym języku. Zagadnięty o to chwalił się swoimi postępami w opracowywaniu skuteczniejszych mikstur leczniczych oraz różnym epidemiom chorób na jakie natrafił w trakcie swoich podróży. Jednoznacznie dawał też znać, że wyniki różnych jego badań znajdują się wśród jego rzeczy, więc lepiej nie ryzykować stłuczenia złej fiolki. Mogło wydać się dziwnym, że ktoś taki zajmuje się tak niebezpiecznym zawodem jak alchemia. Xhapion wiele razy podczas podróży udowodnił, że był raczej niezdarą. Niezależnie czy trzeba było poprawić polana w ognisku czy przynieść suche gałęzie zawsze potrafił wywinąć coś co wywoływało uśmiech podróżnych, a w najlepszym wypadku wyraz politowania.
Znacznie jednak większym utrapieniem był jego ulubieniec, kruk. Często latał nad głowami podróżników albo przyglądał się swoim olbrzymim okiem ich czynnościom, kracząc od czasu do czasu swoje nieśmiertelne "Neverrrrmore". Jego ulubioną ofiarą był wilk pół-elfki. Nie raz przelatywał tuż nad jego głową kracząc szyderczo, w ostatniej chwili umykając przed szczękami warczącego czworonoga.

- Ah, kobieta z ludu? Rzemieślniczka ziemi - odparł z nieukrywanym zachwytem po słowach Astine. - Zawsze miałem wielki szacunek dla człowieka roli. W swoich topornych dłoniach trzyma on nie tylko los swój i rodziny, ale również życie niezliczonych ludzi czerpiących korzyści z wyników jego pracy.
Xhapion ukłonił się głęboko. Jego oczy błysnęły spod kaptura.
- Sam nie doznałem tego zaszczytu. Zamknięty w wieży mojego mistrza mogłem tylko z wysoka obserwować ludzi pracy i czerpać przyjemność z jej owoców. Odkąd jednak wysłał mnie na świat ujrzałem wiele dziwów. Mówił mi, żebym uczynił go dumnym i wrócił jako lepszy człowiek. Postanowiłem, że zrobię coś więcej. Na tym świecie skrytych jest wiele tajemnic, brak jest zaś jednostki, która potrafiła by je wykorzystać. To jest mój cel oraz odwieczne marzenie. Odnaleźć sposób na poprawę losu zwykłych ludzi i nie-ludzi. Niezależnie czy to przez okiełznanie chorób czy wojen. Wszelkie istoty mają w sobie potencjał do rozwoju, trzeba tylko odnaleźć Katalizator.

***

Zielona Ostoja i jej problemu. Sposób na zdobycie kolejnych środków na kontynuowanie swoich eksperymentów. Do tej pory czarodziej nie miał możliwości na bliski kontakt z koboldami. Również słynna niziołcza odporność fascynowała go. Miał teorie, że wynikała ona ze specyficznej diety tej rasy, planował ją potwierdzić na własnej skórze. Sam konflikt odsuwał się na razie na drugi plan. Był pewien, że jak zwykle jest to zwykłe nieporozumienie. Jeżeli zaś nie to już współczuł każdemu kto wejdzie w drogę Torina.
– Pan naprawdę czaruje? – miłym głosikiem zapytała mała dziewczynka. Mężczyzna spojrzał na nią z góry. Kruk obrócił swój łebek raz w jedną raz w drugą stronę mrugając za każdym razem. Ich spojrzenia były początkowo zimne. Szybko nabrały jednak przyjemniejszych barw.
- Tak, drogie dziecko - położył głowę na jej czuprynie mierzwiąc ją delikatnie. Uśmiechnął się spod kaptura. - Chciała byś dołączyć do swojej przyjaciółki w świecie myszek?
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline