Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2018, 15:43   #24
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Cholera, ileż złota.

Od kiedy pamiętał, to w klanach stosowano barter. Wymiana towarów była na porządku dziennym i zapewniała osobom pracowitym godne warunki życia. Kiedy zaś pierwszy raz zszedł do krain południowców te metalowe krążki były dla niego abstrakcją. Bo po cholerę komuś były jakieś metalowe kółka, skoro nie było możliwe ich zjedzenie bądź odzianie się? Jeszcze pamiętał zdziwioną minę pewnej kobiety, gdy dawno temu chciał zakupić kilka oszczepów za wielkie naręcze skór i nie potrafił wyjaśnić o co chodzi, ponieważ nie znał języka.
Teraz, po tak wielu latach, zdawał sobie sprawę, że za te “metalowe kółka” w tych krainach można było kupić wszystko, nawet boskie błogosławieństwo. Szedłeś na targ, dałeś jeden złoty krążek, a w zamian otrzymywałeś kosz świeżych jabłek. W gospodzie - dzban dobrego piwa. Wyłożyłeś więcej, a mogłeś zakupić miecz. A jeśli obiecałeś odpowiednią zapłatę, to ktoś mógł coś dla ciebie zrobić.
I tak było teraz: zostali wysłani do miasta szubrawców i morderców, by wytropić jakąś wiedźmę… Można było to nazwać “urokiem bycia najemnikiem”.
Gdy rozpoczynał swoją “karierę”, zarabiał naprawdę niewielkie sumy w porównaniu do tego, co teraz niósł w swojej ręce, i to tylko gdy wykonał zlecenie. Teraz obiecano im zapłatę większą niż widział kiedykolwiek na oczy - i to wraz z zaliczką! Trzecia część kwoty obiecanej w przypadku powodzenia misji trafiła w ich posiadanie.
No i co on miał z tym teraz zrobić?

...Cholera, ileż złota.


Gdy wszyscy żwawo wyszli ze świątyni i rozeszli za swoimi sprawami, Ingemar poprosił Coyrę, by na moment zaczekała, ponieważ wśród tłumu zoczył niezbyt oblegany stragan z bardzo interesującymi czerwonymi obiektami. Gdzieś sobie poszedł, zrobił wyłom w ciągle poruszającym się żywym murze, krzyknął na kogoś “z drogi, do cholery!”, po czym prędko wrócił… z naręczem jabłek. Wygląda na to, że nie był nigdzie daleko.
Był spięty. Nawet bardzo. A choć nie dawał tego po sobie poznać, ona była w stanie to wyczuć choćby właśnie przez dokonany przez niego zakup. W takich sytuacjach po prostu jadł jabłka.
- Kupiłem kilka dla ciebie. Jeśli nie chcesz, to będzie więcej dla mnie - wystawił w jej stronę dłoń z owocem, gdy pakował pozostałe do swojego plecaka z i tak już sporą ilością przedmiotów - Miałem wrażenie, że przyda się więcej, więc wziąłem ile byłem w stanie.
- Co o tym myślisz? - zapytał w międzyczasie, mając na myśli ich nowe zlecenie - Hm... Może zobaczymy czy żaden wódz nie jedzie w tamte strony? I po cholerę nam aż tyle złota w tym momencie?
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 18-04-2018 o 15:47.
Flamedancer jest offline