Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2018, 19:16   #8
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Ocalił go żar prawdziwej wiary, który pielęgnował w swoim sercu.



Bogowie nie opuścili Imperium. Mimo coraz większej liczby plugawych kultów, mimo herezji, mimo odrzucania boskiego porządku przez niegodnych ludzi, nadal spoglądali na nie i opiekowali się nim. A czasem nawet przemawiali do wybranych ludzi. Żar uważał się za jednego z nich.

Musiał być kiedyś wykształconym człowiekiem, umiał bowiem pisać i czytać, a jego słownictwo wskazywało, że urodził się w małym mieście, zapewne w bogatej rodzinie, którą stać było na nauczycieli.
Jakakolwiek nie była jego osobowość, cokolwiek nie było dla niego kiedyś ważne, kogokolwiek lub cokolwiek kochał - obecnie to nieistotne. Po jego przeszłości pozostały tylko popioły. Ślady po przebytej ospie mogą coś podpowiadać. Gdyby jakiś kapłan namówił go na rozmowę usłyszałby o śmierci żony i córki oraz myślach o odebraniu sobie życia, kiedy okazało się, że sam przeżył. Żar zrozumiał jednak, że jego życie ma sens. Sigmar ocalił go z jakiegoś powodu. Został wybrany, by uczynić wielkie rzeczy! I tak zamiast rozpaczy pojawiła się niezachwiana wiara. Teraz jedyne dla czego żyje, jedyne, co przynosi mu radość, to szerzenie jej i walka z wrogami ludzkości w imię Sigmara. Czy będzie to zwierzoczłowiek, czy mutant, czy heretyk - Żar zna rozwiązanie. To Skrucha. Jego morgensztern.

Kiedy Żar przemawia do ludzi, w jego oczach można dojrzeć ogień. To żar prawdziwej wiary, który pielęgnuje w swoim sercu. Wierzy, że tylko ten oczyszczający ogień może ocalić jego, Imperium i świat. A jeśli po drodze coś się spali albo ktoś straci życie… trudno. Żar był gotów na to poświęcenie.

***

Pół roku temu, gdzieś w Middenlandzie

- Czy masz czas by porozmawiać o Sigmarze? - usłyszawszy to pytanie kupiec podniósł głowę zdziwiony. Zobaczył zaniedbanego, zakapturzonego człowieka ze śladami po ospie na twarzy. Korbacz trzymany w bladej, zaciśniętej dłoni i przekrwione oczy fanatyka świdrujące wzrokiem sugerowały, że lepiej, by miał. On jednak był rajcą i nie zamierzał zadawać się z brudnym plebejuszem.
- A idź w cholerę wariacie, razem z tym swoim Sigmarem, możecie mnie obaj w rzyć pocałować - odparł zajęty, zdenerwowany, a może zwyczajnie roztargniony handlarz. To był jego ostatni błąd w życiu.
Gdy przybyli strażnicy, Żar nadal stał nad ciałem bluźniercy, a zapewne i plugawego heretyka i modlił się żarliwie. Dziękował Sigmarowi, że pozwolił mu oczyścić świat z kolejnego sługi Chaosu. Strażnicy jednak nie przejęli się czymś co wzięli za bełkot szaleńca i dokonali aresztowania. Żar nie stawiał oporu. Z jasnym wzrokiem i wysoko podniesioną głową opowiedział sędziemu o swoim zbożnym dziele. Nawet nie chciał podziękowań.

Gdy został skazany za morderstwo na dziesięcioletni pobyt w kolonii karnej był tym bardzo zaskoczony. Niemal tak bardzo, jak strażnicy, kiedy spokojny do tej pory oskarżony rzucił się z pianą na ustach na sędziego. Urzędnik uszedł z życiem tylko dlatego, że Żar nie miał w ratuszu broni przy sobie. Od tamtej pory wie, że rak toczący Imperium Sigmara jest głębszy niż myślał i toczy nawet instytucje, które miały dbać o jego prawa. Czy bowiem prawowiernego sędziego czy strażników może obchodzić tylko to, że zabity bluźnierca był miejskim radnym? Każdy prawdziwy obywatel Imperium dostrzegłby wiarę i prawdę w słowach wyznawcy. Kupiec, bluźniąc sam skazał się na śmierć. Żar tylko wykonał boski wyrok. Każdy, kto chciał karać za ten czyn, to tak, jakby chciał samego Sigmara ukarać! Zatem i sędzia, który go skazał, jak i strażnicy, którzy ten wyrok wprowadzili w życie musieli być wrogami Sigmara, heretykami, kultystami lub co najmniej ich nieświadomymi sługami. Nie robiło to zresztą większej różnicy.
Żar w jednym, nagłym przebłysku pojął wszystko. Wiedział jakiej misji musi się podjąć by uratować Imperium.

***

Czasy obecne

Półroczny pobyt w kopalni tylko zahartował fanatyka.
Silniejsi i mądrzejsi umierali, ale on trwał.
Ocalił go żar prawdziwej wiary, który pielęgnował w swoim sercu.
Dzielnie zniósł próbę, na jaką wystawił go Sigmar. Modlitwa i ciężka praca dla żołnierzy broniących Imperium także były obowiązkami prawdziwie wierzącego. Skoro znalazł się tutaj, to znaczy, że taka była wola Sigmara. A jeśli kogoś uwłaczającego Bogu znajdowano czasem z głową rozbitą kamieniem… tu przynajmniej nie robiono z tego problemu. Żar cały czas cierpliwie czekał na znak, że okres próby się zakończył. I właśnie teraz ten znak nadszedł…
Samo to, że dożył do tego momentu także było dla niego jasnym znakiem od Sigmara, że nie może umrzeć dopóki nie wypełni swojego przeznaczenia. Oczyści ten świat z Chaosu i jego stworów. Nawet takich, które mają czelność udawać sługi Imperium i ukrywają się za parawanem prawa. Zbliżał się czas, gdy sprawiedliwość zatriumfuje.

Tak, Sigmar z pewnością przemawiał do Żara.
Zwykle za pomocą znaków, które tylko on potrafił zauważyć lub zrozumieć.
Jeśli Panu spodobało się użyć takich niegodnych narzędzi do realizacji swojego planu, Żar nie będzie tym, który mu się sprzeciwi. Pokieruje słuszny gniew w kierunku prawdziwych wrogów Imperium, wewnętrznych. Pokaże i wytłumaczy im znaki którymi mogą się kierować. Jak teraz, gdy zginął wyznawca Ranalda. Muszą zatem kierować się dyscypliną, a nie liczyć na szczęście. I współpracować, a nie próbować działać w pojedynkę. Bóg mówi naprawdę jasno, jeśli tylko słuchasz i patrzysz.

Porozumiał się wzrokiem z Magnatem. Dał znać, że w razie czego złapie i przytrzyma strażnika.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 18-04-2018 o 19:19.
hen_cerbin jest offline