Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2018, 11:58   #25
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Widok Billa na moment rozproszył Opal. Musiała się otrząsnąć żeby przygotować się do ponownego uzdrowienia. To nawet w myślach brzmiało jak z fantasy albo pomniejszej sekty chrześcijańskiej z tymi krzyczącymi “uzdrowicielami”. Gdy Smith wszedł do pokoju Opal syknęła z niezadowoleniem.
- Celeste będzie nam potrzebna. Uch, zamknij swoje kanały meshowe. Będziesz potrzebny przytomny. Zaraz powtórzę to co zrobiłam z tobą.
Dziennikarka podeszła do butelki alkoholu i nalała sobie do szklanki. Z całym wysiłkiem starała się nie myśleć, że znowu podgląda osoby uprawiające sex. Podniosła szklankę do ust.
- Gotowy Smith?
- Tak- po wykonaniu polecenia Smith rozejrzał się pokoju sięgając po swoją broń. W przeciwieństwie do dziewczyny mężczyzna nie przejmował się obecnością kopulującej pary. Nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Podszedł do drzwi pokoju i lekko otworzył je zerkając na korytarz, by nie dali się przyłapać przez obsługę na psuciu kolejnej “Celeste”.
Opal westchnęła głęboko. Opuszczenie zasłon było odrobinę trudniejsze niż poprzednio. Bała się.
- Kelpie czy rodzaj połączenia między Billem a jego kochanką jest taki sam jak u Smitha? - zapytała się w ostatniej chwili wątpliwości. Co jeśli wirus w tej szklance jest inny niż u Smitha? Dziennikarka skarciła się że zapomniała sprawdzić czy Smart Dust też się “uzdrowił”.
[Kelpie] Nie jestem w stanie ocenić rodzaju i jakości połączenia bez włączenia się do sieci. Jestem w stanie jedynie stwierdzić, że takie połączenie istnieje.
- Niedobrze…- jęknęła Opal. Spróbowała sprawdzić czy z takiej odległości uda jej się sprawdzić czy Smart Dust się “obudził”. To powinna być szybka akcja, a jej wątpliwości nie pozwalały jej podjąć.

Opal i Smith otrzymali wiadomości na komunikatorze z wysokim priorytetem.
- Zbierajcie się i proponuje unikać głównego wyjścia. Rękaw typu Reaper z firmy ochroniarskiej został wezwany do ośrodka. Możecie śledzić jego trasę po burdelu w udostępnionym oknie.
Ramirez przydzielił jeden z procesów do śledzenia ‘ochroniarza’. Następnie sprawdził postęp kopiowania aby wyliczyć faktyczny pozostały czas…
- Zalecam wycofać nanoboty.
- Racja Moros zajmij się tym.
Sprawa jest podejrzana… nie potrzebujemy tutaj incydentu i interwencji DA. Za dużo rozgłosu jak dla małego burdelu. Ramirez sprawdził na szybko dane na temat firmy ochroniarskiej następnie sprawdził komunikacje i status alarmów w sieci ‘przybytku’. Nie wykrył wcześniej żadnego wezwania… chyba, że nastąpiło z zewnątrz.

Korytarzem w burdelu nikt nie nadchodził. Smith miał czysty widok, aż do windy. Niepokojąca była jednak świadomość zbliżającego się Reapera. Zdawał sobie sprawę do czego są zdolne te rękawy. Mocne, opancerzone synthmorfy wyspecjalizowane pod kątem starć na bliskim i dalekim zasięgu. Wyszkolone EGO, a raczej tylko takie decydują się na tak drogą zabawkę, mogłoby prowadzić operacje bojowe w pojedynkę. Teraz zaś, obraz streamowany przez Ramireza pokazywał jak morf leniwie wpływa do budynku lewitując nad ziemią i kieruje się przez hol, w kierunku wind mijając recepcjonistkę zajętą siedzeniem i czekaniem na potencjalnych klientów.

Jak na złość dla Opal, smart dust nie odpowiadał na jakiekolwiek próby wywołania. Wirus musiał poważnie uszkodzić oprogramowanie. Mogłaby oczywiście się cofnąć i spróbować na mniejszym zasięgu. Nowinka w postaci zbliżającego się najemnika stymulowała do działania. Instynkt podpowiadał dziennikarce, że nie przybył tutaj by skorzystać z usług przybytku.

Tymczasem Ramirez zarejestrował koniec procesu kopiowania danych. Cokolwiek było na serwerze, było teraz na lustrzanej kopii. Nanoboty zaczęły się wycofywać korzystając z kanałów wentylacyjnych. Potwierdziły się też przypuszczenia Santany - sieć burdelu nie emitowała żadnych aktywnych alarmów. W istocie wezwanie musiało nadejść z zewnątrz lub kanałem nie spiętym z obserwowaną siecią.

NIE było czasu. Opal przestała się zastanawiać. Puściła broadcast i wypiła alkohol. Nie było czasu.
Smith zaś przeładował swoją broń, ładując do magazynka amunicję przeznaczoną do walki z mechanicznymi przeciwnikami. Nie czyniło to sytuacji łatwiejszej dla niego, ale przynajmniej mógł ugryźć Reapera, gdy ten się pojawi. Lepiej jednak by było, gdyby nie musiał testować swych możliwości w takim starciu. Smith jednak nie zamierzał zostawić Billa i Opal na pastwę losu i ustawił się przy drzwiach tak by zyskać jakąkolwiek osłonę przed atakiem lewitującego przeciwnika.
Nie patrzył co robi Opal. Dziewczyna musiała poradzić sobie sama. On czuwał skupiony na nowym zadaniu i szykując się na nowe potencjalne zagrożenie. Z którym jednak miał nadzieję się nie zetknąć.

Ramirez hakujący zajął się usuwaniem śladów włamania, logi zostały usunięte lub zmodyfikowane tak aby wskazywać na losowy czy też raczej przypadkowy atak DDOS i nieudaną próbę włamania sieciowego. Po chwili zastanowienia chmura w której Ramirez trzymał pliki z serwera dostała kolejną warstwę zabezpieczeń z aktywnym skanem działającym na algorytmie do zwalczenia wirusa którym wszyscy dziś oberwaliśmy.


W tym czasie inny proces myślał intensywnie wyliczając prawdopodobną trasę przelotu Reapera. Włamanie do jego insertów bądź włamanie na ciężarówkę ochrony na razie nie wchodziło w grę. Podniosłoby tylko alarm i wymusiło agresywne działanie.

Sprawdzenie agencji ochrony miało natomiast sens, Ramirez wyszukał nazwę firmy i sprawdził renomę... może mają jakieś info o swoich agentach którymi lubią się chwalić... lub informacje o klientach polecających usługę.

Obraz z kamery pokazał jak Reaper wpłynął do windy, a drzwi się za nim zamknęły. Nie było zbyt dużo czasu…

Opal ponownie na moment straciła kontakt z rzeczywistością. Obecny świat wydał się jej nierealny, a istniejący pod podszewką pokój wypełniony po brzegi wodą, w zupełności prawdziwy. Dryfujące jakby w stanie nieważkości meble oraz elementy wyposażenia nie budziły absolutnie żadnego zdziwienia. Tak jak i potwór o wielu mackach, obłapiający i wykorzystujący dziewczynę, której twarz do złudzenia przypominała twarz Op… nagle wszystko zniknęło. Urwane brutalnie i boleśnie.

Znów organizm zareagował alergicznie rzucając kobietę na ziemię w drgawkach i konwulsjach. Smith mógł to ujrzeć kątem oka, gdyż cameleon skin przestał działać w szalonym migotaniu ujawniając sylwetkę Opal. Nieprzyjemny widok i zapach, gdy cała trójka wyrzucała z siebie (zapewne) wirusa. Smith nie miał jednak luksusu poświęcania uwagi temu zdarzeniu. Winda aktywowała się na końcu korytarza - znak, że reaper nią jechał.

Rozkasłałam się wypluwając resztki nieprzyjemnych smaków z gardła. Spojrzałam na swoją dłoń i ją zacisnęłam. Żadnej wody, powietrze. Zgadzało się.
~Kelpie?
[Kelpie]: Tak?
~Nic.
Była też muza. Można było działać. No prawie.
- Bill? - podnosząc się i na nowo zakładając Cameleon Skin. Naprawdę potrzebowałam swoich ubrań.

- Tak… - ni to stwierdził, ni to zapytał detektyw ocierając usta wierzchem dłoni, by po chwili konsternacji wytrzeć ją w pościel. Mętny wzrok i chwiejna postawa sugerowały, że ma problem z dojściem do siebie.
- Zrywamy się stąd. Zanim zrobi się gorąco. - rzekł głośno Smith zerkając za siebie z wyraźnym napięciem w głosie. Nie było czasu na cackanie się ze sobą.

Opal zaczęła zbierać ubrania Billa i mu je podawać.
- Zbieraj się. Nie mamy czasu. Leci tu reaper. Musicie się ogarnąć. Ja wyjdę inną drogą. Muszę wrócić po swoje ubrania.
- Uważaj na siebie.- tyle zdążył rzec Smith, nim dziennikarka go minęła. Pobiegła wręcz korytarzem do klatki schodowej. Będzie musiała ominąć morfa bojowego w inny sposób.

Bill zaczął się ubierać. Z każdym kolejnym ruchem powracając do rzeczywistości i trzeźwości myśli. Dziewczyna z którą wcześniej się bawił leżała otumaniona, chociaż drgawki minęły. Gdy detektyw miał już na sobie spodnie i buty, a na plecy zarzuconą koszulę, chwycił resztę ciuchów w garść i już miał ruszać do wyjścia, ale jego uwagę przykuła niedoszła kochanka. Zatrzymał się i zamarł wyraźnie zastanawiając się nad możliwymi opcjami. Tymczasem winda zatrzymała się. Cichy dźwięk oznajmiający, że drzwi za ułamek sekundy się otworzą rozniósł się po korytarzu.
- Cokolwiek zdecydujesz. Pospiesz się. Nie wiem jak twoje ciało, ale moje nie jest odpowiednim przeciwnikiem dla reapera.- sarknął Smith w kierunku Billa. To z pewnością nie był czas na rozmyślania.
Opal tymczasem już dopadła do klatki schodowej. Również usłyszała dźwięk od strony windy i miała ten ułamek sekundy by jeszcze zdecydować, czy rzeczywiście ruszać dalej po swoje rzeczy, czy też zostać i pomóc towarzyszom.
Uznała, że się schowa za drzwiami na klatkę. W razie czego będzie w zasięgu. Zdecydowanie wolała nie brać udziału w bezpośrednim starciu. Szkoda tylko byłoby aby musieli zmieniać morfy. Nie była nawet pewna czy będzie w stanie zhakować reapera. Jednak nie pobiegła. Decyzja została podjęta.
Ramirez tymczasem znalazł kilka informacji. Firma choć nie było to Direct Action, miała dobrą renomę. SecureArms, bowiem tak się nazywała, wypożyczała głównie ochroniarzy, chociaż najemnicy militarni również znajdowali się w ofercie. Reaper musiał należeć do tej drugiej kategorii, na którą nie było nawet podanego cennika. Szybki research w meshu pozwolił dowiedzieć się, że z usług SA korzystają głównie prywatni przedsiębiorcy dużego kalibru, co w ogóle się nie wpasowało do profilu burdelu… chyba że burdelmama świetnie chroniła swoje interesy, które miała poza tym przybytkiem. Biorąc pod uwagę, fakt jak niewiele można było o niej znaleźć, taka opcja była też możliwa.
 
Asderuki jest offline