apłana Moradina Torin Hameraxe zawsze pociągały ciekawe istoty. To zawsze kierowało go ku nowym przygodom i nowym towarzyszom. Średniego wzrostu jak na krasnoluda, zawsze dbał o swój wygląd blond włosy starannie czesał a brodę zaplatał w warkoczyki, które spinał metalowymi wygrawerowanymi walcami. Pierwsze co rzucało w oczy się w jego twarz to jego zielone oczy i uśmiech, chociaż ukryty w brodzie. Z małymi wyjątkami wyglądał jak typowy krasnolud. Chronił się mistrzowsko wykonaną pełną zbroja płytową. Zdobiona ona był posrebrzonym grawerunkiem symbolu Moradina na napleczniku, napierśniku i zarękawiach, zaś na naramiennikach grawerowanym i pokrytym miedzą symbolem skrzyżowanego młota i miecza. Dodatkowo chronił się równie mistrzowsko wykonaną ciężką tarczą z grawerowanym posrebrzonym symbolem Moradina. Torin sam wykonał swój sprzęt zarówno ochronny, jak i broń. Udowodnienie mistrzostwa krasnoludzkich kowali, zbrojmistrzy oraz płatnerzy nad ich odpowiednikami z innych ras, był to kolejny cel kapłana.
adanie pokonania koboldów za złoto przypadło Torinowi do gustu. Połączyło się nimi wszystko co kapłan Moradina uwielbiał. Podróż, walka, złoto i możliwość udowodnienia niziołkom, iż w rzemiosłach płatnerstwa i wytwarzania broni niewiele wiedzą. Przywiązał swego muła Cyrkuła do wozu Pamosa i zasiadł przy nim.
- Jedźmy zatem po złoto i spuścić koboldzim psom tęgie lanie.
Rozsiadł się wygodnie na koźle.
- Tymczasem posłuchajcie co wydarzyło się w Diamentowym Wodospadzie krasnoludzkiej twierdzy. Bylo to za panowania Trainna Wspaniałego ziemie okoliczne pustoszył straszliwy, zły smok Arrgerrabbaedr. Okoliczni ludzcy władykowie nie potrafili sobie poradzić z potworem nękającym ich ziemi smokiem. Wysłali tedy swych amabsadorów z błaganiami do Trainna Wspaniałego. Błagali o zbawienie ich od potwora. Mądry i możny władca...
Opowieść krasnoluda toczyła się w rytmie obracających się kół wozu.
łysząc napuszoną przemowę Xhapiona Torin roześmiał się tubalnie.
~"Straszenie dzieci czyżby tym teraz zajmowali się ludzcy czarodzieje"~ - Daj spokój temu krukowi. Toż on tak ponury jak jego chowaniec kruk, co to siedzi mu na ramieniu. Stara się być taaaajemniczy.
Przy ostatnim słowie krasnolud przeciągnął je i zamachał palcami, tak jakby rzucał czar.
- Chcesz to sam ci pokarzę trochę magii Moradina. Torin Hameraxe jego uniżony sługa i kapłan panienko do usług.
Krasnolud z uśmiechem pochylił głowę i położył prawą dłoń na serce.
- Nie będzie to nic widowiskowego , bom nie czarodziej, ale będzie przydatne.
Po tych słowach krasnolud ujął złoty symbol Moradina wypowiedział formułę w krasnoludzkim przeciągnął rozdarciami w tunice dziewczynki. Materiał magicznie naprawił się.