Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2018, 12:35   #6
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Ponowne narodziny.

Instynkt. Adaptacja. Przetrwanie.

Doświadczał tego, tym razem nie będąc obserwatorem, ani badaczem. Był obiektem… Zwierzęciem…
Na szczęście tylko przez chwilę. Umysł, na którym najbardziej polegał, zaskakująco szybko przebudził się z letargu i notował nowe informacje, niczym w dzienniku, który Mervin skrupulatnie prowadził, egzystując w dawnym świecie. Świecie, który podobno przestał istnieć… Pozornie wszystko tak dobrze w nim funkcjonowało, nowoczesne technologie, loty w kosmos, badania, medycyna. Okazuje się, że ci co wieszczyli rychłą katastrofę mieli rację.

Nie zwykł wpadać w histerię. Bliskich pochował już znacznie wcześniej w pamięci, a Londynu nie cierpiał… Zawsze uciekał jak najdalej od rodzinnego miasta, od wszelkiej cywilizacji. Zainteresowała go szczególna wizja roztoczona przez tego… stalkera? Była na swój sposób fascynująca i bliska jego poglądom. Świat w pierwotnym wydaniu bez internetu, elektroniki, bez polityki, toksycznych religii, ideologii, sztucznych granic. Co prawda świat na gruzach, skażony, okaleczony, spotworniały…. Mimo tych oczywistych niedogodności jakież to znakomite pole do eksploracji, badań, obserwacji i odkryć! Nienachalnie przyjrzał się obecnym. Mieszanka płci, charakterów, genów, wrzucona w obce, wrogie środowisko. Świetny materiał na książkę. Studium zachowań homo sapiens w czasie apokalipsy…

Przemowa była wciągająca, szkoda, że mieli tak niewiele czasu. Merv sięgnął do szuflady i wydobył pamiątki sprzed półwiecza. Przywoływały jego dawne życie, jego badawczą tożsamość. Czas naglił i ukrócił sentymenty, jak słowa Nicka nadzieję na sympatyczne powitanie. Wilgraines jako jeden z ostatnich ruszył w stronę sanitariatów. Może zadecydował o tym, pewien wrodzony angielski flegmatyzm, może to, iż zawsze nie najlepiej czuł się w tłoku. Był z natury samotnikiem, nie potrzebował towarzystwa innych, zwłaszcza jeśli chodziło o kwestie higieny. Na szczęście łazienki były dzielone i zapewniały minimum intymności. Woda symbolicznie oczyszczała, chociaż niewiele brakowało, aby sama lepiła się do ciała. Ciśnienie było niskie, instalacja wyraźnie nie dała rady grupie wybudzonych hibernautów. Ochoczo pozbył się kombinezonu zakładając, stare ubranie. Pachniało lasem deszczowym, górskimi dolinami, tajgą. Poczuł się jak gdyby wyruszał na nową wyprawę. Paradoksalnie miała to być ekspedycja na zgliszcza jego dawnego domu…

Poprzednicy spustoszyli szafki, niczym szarańcza świeże zasiewy. Cóż... to typowo ludzkie zachowanie w czasie zagrożenia. Doktor spakował pelerynę antyskażeniową, nie mając tak naprawdę wyboru. W pamięci miał słowa Nicka o obciążeniu. Tunele, zapewne zalane wodą, nie będą sprzyjały dodatkowemu ekwipażowi.

- Są jeszcze inni… - zakomunikował nieśmiało, wychodząc z korytarza, lecz tak jak przypuszczał ich przewodnik nie zamierzał czekać na żywy balast. Bladolica dziewczyna podążyła za nim, wygłaszając nawet ciekawe teorie. Mervin przyspieszył kroku, aby do nich dołączyć. Już samo wydostanie się na powierzchnię mogło być nie lada wyzwaniem. Świat chciał ich zabić. Będzie usiłował to zrobić na wiele sposobów. Zaakceptowanie tej prawdy, powinno być dla biologa łatwiejsze, niż dla innych. Teoretycznie.
 
Deszatie jest offline